Salute - czekamy
Wiadomo, że chudnie się w kuchni, ale można pomóc organizmowi, a zależy mi na szybszym zbiciu wagi, bo średnio się tak czuję w swoim ciele, a chciałbym zobaczyć w końcu efekty mojej ponad rocznej męki treningowej
Zaloguj się Zarejestruj się
Zrzucić tłuszczyk - pomoc
#22
Napisano 11 sierpnia 2016 - 15:03
Salute - czekamy
Wiadomo, że chudnie się w kuchni, ale można pomóc organizmowi, a zależy mi na szybszym zbiciu wagi, bo średnio się tak czuję w swoim ciele, a chciałbym zobaczyć w końcu efekty mojej ponad rocznej męki treningowej
Bardziej pomożesz jak bardziej obetniesz węgle, a ćwiczenie może pomóc maks z 5-10%, może nic. Zrób jak Ci mówimy i po tygodniu zobaczysz różnicę, wtedy odechce Ci się interwałów itp. bo nie będzie potrzeby. Więc od początku - zmniejsz ilość zjadanych ww do maks 50g na dobę, białka do maks 1g na kg masy ciała i bez limitu tłuszczy. Zważ się rano po toalecie i równo tydzień później również rano po toalecie i skończ marnować czas na gadanie i niedowierzanie bo w tym czasie już byś chudł, a podobno zależy Ci na czasie.
#23
Napisano 11 sierpnia 2016 - 20:45
Ale chcesz sie bardziej przekonac czy co? Nie wierzysz?Salute - czekamy
No masz http://ije.oxfordjou...ntent/42/6/1831
smalcownia.pl
#24
Napisano 11 sierpnia 2016 - 21:23
@kalistenista: Jak robisz więcej niż jedno ćwiczenia to już to nie jest tabata, możesz to nazwać swoim nazwiskiem ale nie tabatą, w ten sposób często powstają opinie, że trening nie działa, a nie działa bo nie realizujemy jego założeń, czyli tak naprawdę robimy coś innego.
James oczywiście że jak dodajesz inne ćwiczenia to już nie mieści się w definicji tabaty (obaj wiemy jaka jest definicja).
Moim celem było podzielenie się moimi obserwacjami, jak to u mnie wygląda, ja ja się czuje po tabacie i modyfikacji
Twoja uwaga jest cenna i warto to podkreślić żeby nie wprowadzać w błąd
Dzięki,
As long as you fight, you are the winner
św. Augustyn
#25
Napisano 12 sierpnia 2016 - 09:05
Salute - czekamy
Wiadomo, że chudnie się w kuchni, ale można pomóc organizmowi, a zależy mi na szybszym zbiciu wagi, bo średnio się tak czuję w swoim ciele, a chciałbym zobaczyć w końcu efekty mojej ponad rocznej męki treningowej
Rok? Coś za długo. Napisz mi co jesz to powiem ci kim jesteś Moją motywacją była waga. Jak zobaczyłem, że co tydzień jest 1 kg mniej to uwierzyłem, że dam radę. Schudłem w wieku 43 lat w 3 miesiące więc wszystko jest możliwe tylko trzeba naprawdę się zawziąć. Żadnego liczeni kalorii, węgli białka itp. po prostu się wkur...em i zrobiłem to. Moje życie się po tym zmieniło:) Więc albo to robisz albo jak tysiące innych ludzi wymiękasz i mówisz, że nie da rady.
#26
Napisano 12 sierpnia 2016 - 19:41
Remix666, a poza tym wk..rwieniem, to jeszcze coś zrobiłeś, czy wystarczył sam wk..rw?
Często się wk..rwiam, a waga nie leci - i to mnie wk..rwia..
Wybaczcie wulgaryzmy, ale nie mogłem się powstrzymać! :-)
Użytkownik kano edytował ten post 12 sierpnia 2016 - 19:42
Ja bym tu widział jeszcze tureckie wstawanie poparte ostrym wymachem !!!
#28
Napisano 13 sierpnia 2016 - 10:23
Remix666, a poza tym wk..rwieniem, to jeszcze coś zrobiłeś, czy wystarczył sam wk..rw?
Często się wk..rwiam, a waga nie leci - i to mnie wk..rwia..
Wybaczcie wulgaryzmy, ale nie mogłem się powstrzymać! :-)
No zrobiłem. Pisałem o tym już nie raz. Zawziąłem się. Odrzuciłem na początek kolorowe napoje, margarynę, ograniczyłem chleb. Przestałem jeść w nocy. Mleka generalnie też nie używam. Przestałem słodzić kawę a na końcu odrzuciłem pieczywo i przestawiłem się na wafle ryżowe. Tylko tyle. Nie idzie tyle o wkur...co o silne postanowienie i wytrwanie w nim. Nie zrobiłem nic wielkiego oprócz tego, że zmieniłem wszystkie swoje nawyki żywieniowe. I bylem w tym konsekwentny. Z doświadczenia powiem, że cholernie dużo cukru jest w chlebie, Dałem se spokój też z chlebami fit itp. pierdołami. Chleb jest niezdrowy i tuczy i tyle
#31
Napisano 15 sierpnia 2016 - 19:56
Kurcze no już Ci mówiliśmy tyle razy, żadne posty nie są zdrowe, no chyba że masz do wyboru zjeść "śmiecia" to już lepiej głodować Przez 24/7 jedz posiłki tylko do syta i tylko wtedy kiedy jesteś głodny, nie wtedy kiedy masz ochotę bo niektórzy mają ochotę jak im się nudzi (potwierdzone info).
Zrozum wreszcie (albo nie - Twoja sprawa, ale ja więcej się produkować nie zamierzam), że jedynym środkiem do odtłuszczonej sylwetki jest ograniczenie węglowodanów do ok 50 g dziennie lub mniej, poza tym wyeliminowanie całkowicie pieczywa, soków i słodyczy a głód zaspokajać pełnymi posiłkami w znacznej większości (a nawet w całości) pochodzenia zwierzęcego z jak największą ilością tłuszczu (bo on NIE TUCZY! i możesz jeść do woli, o kwestii zdrowia już nie wspomnę). Wyraziłem się jasno, czy nadal chcesz liczyć kalorie, pościć czy katować aeroby?
#33
Napisano 17 sierpnia 2016 - 15:49
Przesadzacie z tym ruchem. Mówicie tak, jakby był bardzo mało ważny przy redukcji, albo nawet w ogóle nie ważny.
Owszem, zgoda. Dieta jest kluczowa, to prawda. Jak się człowiek zapycha cukrami i wpierdziela jak hipopotam to żaden ruch nie pomoże. ALE...
Z własnego doświadczenia wiem (a mam go trochę, bo swego czasu schudłem 25kg, potem jeszcze kilka "mniejszych" redukcji, ale w sumie w życiu naredukowałem się spokojnie z 40kg) powiem tak: mam pracę siedzącą, więc 8h dziennie siedze na tyłku. Jak obciąłem ładnie michę ale ruchu miałem stosunkowo niewiele to waga stała w miejscu lub spadała delikatnie. Dopiero dodanie ruchu spowodowało, że proporcje ciała wyraźnie się zmieniały z dnia na dzień.
Wielokrotnie już to sprawdziłem - czy to treningi sztuk walki, czy to bieganie / skakanie na skakance, czy inne - zawsze przy dużej dawce ruchu byłem zachwycony efektami. Prawda jest taka, że ruch jest równie ważny co dieta. Trzeba zapier*@^# i tyle. Znam też wielu ludzi co w ogóle nie zmienili sposobu żywienia, ale zmienili tryb życia na bardziej aktywny i też schudli. Przykład z brzegu - moja ciotka. Pracowała w kwiaciarni i trochę jej się przytyło. Gdy przerzuciła się na fizyczną robotę to bez żadnej zmiany w diecie schudła 12kg w stosunkowo krótkim czasie. Śmieszą mnie ludzie, co siedzą na tyłku, głodzą się i myślą, że schudną, a potem frustrują się wolnymi efektami. Przy zerowym ruchu też da się schudnąć, ale idzie jak krew z nosa.
Pamiętajmy, że przy wysiłku, czy to siłowym, czy tlenowym organizm korzysta z węglowodanów jako źródło energetyczne. Innymi słowy poprzez ruch pozbywamy się węgli, które w nadmiarze są przecież niekorzystne przy wszelkich zmianach kompozycji ciała, a zwłaszcza redukcji.
Jak komuś zależy na szybkich i widocznych efektach najefektywniej jest połączyć prawidłowe odżywianie + dużo wysiłku tlenowego. A najlepiej dorzucić do tego jeszcze trening siłowy. Dopiero łącząc te 3 elementy możemy oczekiwać najlepszych rezultatów. I już nie tylko chodzi o bf, które najszybciej będzie wtedy spadać, ale również od siłowych wzmocni się układ mięśniowy, stawy itp, a od areobowych zadbamy o kondycje, jak również, a może nawet przede wszystkim - o serce, a tym samym cały układ krwionośny.
#35
Napisano 18 sierpnia 2016 - 08:57
Nie pasujesz po prostu do wspolczesnego pardygmatu nowoczesnej fitnessowej dietetyki. Jestes reliktem przeszlosci.....
smalcownia.pl
#37
Napisano 18 sierpnia 2016 - 09:10
Przesadzacie z tym ruchem. Mówicie tak, jakby był bardzo mało ważny przy redukcji, albo nawet w ogóle nie ważny.
Naprawdę? Słuchaj tak ciężko zrozumieć, że zwiększenie aktywności fizycznej to tak jakbyś dodał w aucie gazu - po prostu będzie potrzeba więcej paliwa. Przekładając to na ludzki organizm - jak zaczynasz robić aeroby, interwały czy w ogóle zaczynasz się ruszać to po prostu będziesz więcej głodny. Nie ma to żadnego przełożenia na proces "spalania" tkanki tłuszczowej. Jeśli się nie ruszasz to Twoje zapotrzebowanie jest dużo mniejsze i po prostu automatycznie mniej jesz. To jest tak proste tylko trzeba otworzyć głowę i wyrzucić bzdurne mity fitnessu. Jeśli miałeś marne efekty to znaczy, że Twoja micha była marna i nic więcej.
Od siebie dodam, że od dłuższego czasu "odchudzam" ludzi wytyczając im zasady żywieniowe i prawie żaden z moich podopiecznych nie ćwiczy bo nie ma na to czasu, a odkąd jedzą według moich wskazówek gubią od 1-2, a niektórzy nawet do 3 kg na tydzień. Magia? Może magia
Nie, to normalne, ale najpierw organizm zawsze korzysta z glikogenu, a dopiero potem z tłuszczu.
A to jest straszna bzdura. Organizm zawsze korzysta z tego co jest na dany moment optymalne i najlepsze. Po co ma ruszać zapas glikogenu jeśli w żyłach ma łatwo dostępne trójglicerydy? Glikogen jest niezbędny tylko przy procesach beztlenowych, a więc kiedy ciśniesz np. sprintem. Poza tymi procesami organizm bardzo chętnie korzysta z tłuszczu jeśli tylko ma taką możliwość.
#38
Napisano 18 sierpnia 2016 - 09:17
Naprawdę? Słuchaj tak ciężko zrozumieć, że zwiększenie aktywności fizycznej to tak jakbyś dodał w aucie gazu - po prostu będzie potrzeba więcej paliwa. Przekładając to na ludzki organizm - jak zaczynasz robić aeroby, interwały czy w ogóle zaczynasz się ruszać to po prostu będziesz więcej głodny.
Nie do końca. Bardzo często ludzie zwiększają diametralnie aktywność w ciągu dnia a wcale nie są przy tym bardziej głodni.
Owszem, po siłowym treningu jem za 4-ech , po basenie czy treningu bokserskim tez chce mi się jeść. Ale po skakaniu na skakance czy po prostu zmianie pracy siedzącej na fizyczną nie zauważyłem wzrostu apetytu. Przykład mojej ciotki - w takim razie to też magia że schudła, bo przecież nie głodziła się - wciąż najadała się tak samo, a jednak schudła.
#39
Napisano 18 sierpnia 2016 - 09:22
Twoja ciotka najprawdopodobniej przestała tyle jeść. To spotyka każdego kto zmienia pracę na bardziej fizyczną. Mój brat ostatnimi czasy również z nic nie robienia zaczął pracować fizycznie. Schudł dość znacznie - pytam go jak je - mówi, że tak samo. Pytam o szczegóły - co, o której w jakiej ilości i dopiero wtedy on też zdał sobie sprawę, że tak naprawdę zaczął jeść połowę mniej bo w pracy często nie ma czasu, a jak już "przetrzyma" moment głodu to popije wody, zapali i do końca roboty już mu się nie chce.
Przepraszam Cię bardzo ale fizyki, biologii, biochemii, anatomii nie przeskoczysz. Możesz oczywiście sobie wierzyć w co chcesz, a że ludzie lubią wierzyć w duchy to i na zdrowie
#40
Napisano 18 sierpnia 2016 - 09:55
Twoja ciotka najprawdopodobniej przestała tyle jeść. To spotyka każdego kto zmienia pracę na bardziej fizyczną. Mój brat ostatnimi czasy również z nic nie robienia zaczął pracować fizycznie. Schudł dość znacznie - pytam go jak je - mówi, że tak samo. Pytam o szczegóły - co, o której w jakiej ilości i dopiero wtedy on też zdał sobie sprawę, że tak naprawdę zaczął jeść połowę mniej bo w pracy często nie ma czasu, a jak już "przetrzyma" moment głodu to popije wody, zapali i do końca roboty już mu się nie chce.
Przepraszam Cię bardzo ale fizyki, biologii, biochemii, anatomii nie przeskoczysz. Możesz oczywiście sobie wierzyć w co chcesz, a że ludzie lubią wierzyć w duchy to i na zdrowie
Nauka to bullshit, jeden naukowiec powie jedno, inny powie drugie. Śmieszy mnie traktowanie nauki jako paradygmat.
Tak jak każdy wierzy w teorie Darwina jakby to była jedyna prawda objawiona, a tak w zasadzie jest to wciąż tylko teoria, która została przyjęta tylko i wyłącznie dlatego, bo nikt nie wymyślił nic lepszego. Jeszcze śmieszniejsze, że nie znam nikogo, kto tego Darwina przeczytał choć jedną stronę. Tak samo jest z każdym innym naukowym twierdzeniem. Tak naprawdę niczego na świecie nie można być pewnym, bo już na dzień dobry można chociażby zanegować to, że w ogóle istniejemy , a już na pewno nie mamy pełni wiedzy o organizmie ludzkim. bo wciąż mamy ogromne braki, co widać chociażby po dietetyce, gdzie co drugie badanie daje sprzeczne wyniki z poprzednimi , a ustalenia w literaturze naukowej są tak zgodne ze sobą jak PO z PISem .
Teoria a praktyka to zupełnie co innego. Z moich wieloletnich obserwacji i efektów, które u niejednej osoby wzbudziły podziw, wyciągnąłem inny wniosek i tyle.
Można czytać książki a można uczyć się na swoich błędach. Ja wybrałem drugą opcję i teraz utrata wagi to dla mnie kaszka z mleczkiem, bo już wiem co dokładnie i jak na mnie działa. A że wyciągnięty wniosek jest inny niż w książce do biologii to jakoś średnio mnie interesuje.
"Możesz oczywiście sobie wierzyć w co chcesz" - Tu nie ma nic do wierzenia, po prostu podzieliłem się swoimi spostrzeżeniami popartymi doświadczeniem, jak to zazwyczaj robi się na forach. U mnie działało, działa i jestem pewny że będzie działać dalej. Tylko tyle. Przepraszam, jeżeli to nie pasuje do literatury, którą czytasz, albo kierunku naukowego, który zgłębiasz...
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych