Witam, od paru miesięcy trenuję kalistenikę (według zaleceń Skazany na trening 1 i 2 oraz Nagiego wojownika) oraz trening uliczny na drążku. Przymierzam się do podciągnięcia się na jednej ręce ale zauważyłem braki w silę chwytu oraz rozciągnięcia nadgarstka. Jak wisząc na drążku wyprosuję w pełni rękę to nie jestem w stanię się utrzymać, ręka sama się otwiera. Więc zacząłem trenować chwyt i rozciągać nadgarstek. Ale chyba trochę za szybko wziałem się za trening z udziałem ręcznika bo coś przedobrzyłem.
Po treningu na drążku, na koniec zrobiłem sobie 2 serie ze zwisem na ręczniku na każdą rękę. Wszystko było ok, ale pare min po treningu zaczeło mnie coś boleć w lewej ręce. Generalnie się tym nie przejąłem, bo ból nie był intensywny. Parę dni dopoczałem i wydawało się że już jest ok. Tydzień później poszedłem na ściankę i ból znowu się pojawił.
Dałem sobie znowu tydzień na wstrzymanie, ale ból ciągle jest. Ręka nie boli cały czas, tylko od czasu do czas, pojawia się taki kłujący albo pulsujący ból - i to bez widocznej przyczyny czasami jak oglądam TV czasami w czasie chodzenia, nie ma reguły. Nie odczuwam bólu przy oporowym zginaniu palców. Trochę poczytałem w necie i wygłąda na jakąś kontuzję mięśnia zginacza nadgarstka promieniowego lub ściegna z nim związanego. Smaruję Traumeel S i Traumon na przemian i staram się oszczędzać rękę, ale ból jak był, tak się od czasu do czasu pojawia.
Co z tym fantem zrobić, bo trochę mnie to zaczyna frustrować. Zwłąszcza że nie jest to jakiś intensywny ból, ale skoro jest to jednak coś się tam dzieje z ręką.