Sprawa siedzi w przekonaniach i odpowiednim mindsecie. Tutaj umysł odgrywa znaczącą rolę i już na samym początku jest źle nakierowany.
Śledzę tutaj ciągłe pytania i ciągle pojawia się jedno i to samo: "chcę masy". Ok z początku to nawet było zabawne, teraz już troszkę irytuje, tym bardziej że wystarczy poświęcić dosłownie 5 minut by zajrzeć do pewnych tematów i uzyskać odpowiedź w przeciągu kilku minut.
Są dwa problemy z takim celem. Pierwszym jest brak precyzji. "Chcę masy" czy "Chcę mieć sylwetkę jak Franco albo Hannibal". Który cel jest bardziej klarowny i jasny? Jeśli ktoś nie ma ochoty sobie zadać nawet trudu by dokładnie określić czego chcę, to czemu ja mam sobie zadawać trud i się domyślać czego on chce? Ktoś ładnie to powiedział tutaj, im więcej detali przedstawisz tym lepiej będę mógł Ci pomóc.
Następnym razem po prostu odeślę kogoś takiego na forum kulturystyczne. Bo tutaj ewidentnie ludzie pomylili sobie narzędzia, moim zdaniem. Owszem da się zbudować fajne i muskularne sylwetki za pomocą masy własnego ciała. I właśnie tutaj pojawia się kwestia przekonania. Większość gimnastyków czy street workouterów trenuje nie w celu nabrania "masy", tylko w jakimś bardziej konrektnym kierunku na przykład front lever czy muscle up. W trakcie drogi do tego celu, sylwetki są jedynie skutkiem ubocznym.
A tutaj większość chcę masy, a nie potrafi wykonać kilku podciągnięć. Owszem goście z SW czy gimnastyki mają zajebiste sylwetki, ale przypatrzmy się co oni potrafią robić. Muscle upy z banalną łatwością, pompki z handstandu. Do tego zdrowo sobie jedzą, to ja się wcale nie dziwię że tak wyglądają. Ale oni na starcie mają inne cele.
Gdyby ktoś sobie wyznaczył cel, 10 muscle upów, to już jest całkiem inne spojrzenie na temat. Ale jeśli ktoś nie potrafi wykonać kilku podciągnięć, ledwo stoi na rękach przy ścianie, to niech może narazie się skupi na ogarnięciu podstaw a potem bierze się za budowanie mięśni?
Napisałem tutaj już parę artykułów na temat budowania mięśnie (chyba 2-3), jest tam wszystko czego potrzeba. Ale na prawdę trzeba zapłacić frycowe i ogarnąć podstawy. Ci goście mają takie sylwetki bo trenują latami i to jest skutek uboczny dobrej diety i ciężkiej intensywnej pracy.
Polecałbym wszystkim zapaleńcom budowania masy, skupić się normalnie na treningu siłowym i dobrym odżywianiu. Ogarnąć sobie precyzyjne cele siłowe. Dobrym takim celem jest na przykład wykonanie 7-8 serii po 5 powtórzeń pompek w staniu na rękach. Dotarcie do takiego celu da tą upragnioną "masę" - bankowo.
Wczoraj mieliśmy przypadek przyjaciela który chciał budować masę, a 2 lata nie robił przysiadów, proszę o opanowanie i jakikolwiek rozsądek.
Ostatnio sobie czytałem "Never Let Go" Dana ponownie, i dokonał on pewnej obserwacji. Po wybuchu szału na punkcie kulturystyki za sprawą Arniego, wszyscy poszli na siłownię wyciskać i robić rzeczy ze sztangą. Oczywiście nikt nawet nie raczył przeczytać że Arnold na samym początku przepisał 6 miesięczny plan składający się z kalisteniki, który poprzedzał trening ze sztangą. Mhm...
Opisałem tutaj 5x5 z ćwiczeniami ze Skazanego. Gdy ktoś na prawdę się przyłoży do odżywiania i do treningu, do dochodząc do 10 kroku 5x5 będzie miał ładną i umięśnioną sylwetkę, nie ma innej opcji. Podstawy opanowane. Potem można się zastanawiać dalej. Czy dana sylwetka mnie satysfakcjonuje? Jeśli chcę większej to wybieram albo sztangę, albo bardziej zaawansowany program (podawałem tutaj).