Już wielokrotnie powtarzałem że kalistenika to nie jest narzędzie do bodybuildingu. Owszem da się nią budować pokaźne sylwetki, ale to wymaga DUŻEGO zaawansowania. Najlepszym narzędziem do budowania mięśni jest dieta. Odpowiednie i zdrowe odżywianie + kalistenika, wbije Ci sporo mięsa na ciało ale tylko tyle ile jest Ci pisane po prostu. Potem zaliczysz grubą ścianę i ani rusz, bez obciążenia zewnętrznego.
Kwestia nóg w kalistenice, jest problematyczna z tego względu że nogi są bardzo wytrzymałe i aby je pobudzić do rozrostu potrzeba dużej dawki obciążenia. Pistolety świetnie budują siłę, a także mięśnie (szczególnie z obciążeniem) jednak są trudne do wykonywania dla początkujących. Zwykłe przysiady budują wytrzymałość, wykroków nie lubię - dużo lepiej tutaj prezentuje się Spacer Smoka - jest brutalniejszy o niebo! Dodatkowo można spróbować hack squatów, ale tutaj wciąż pojawia się problem bo trzeba będzie po paru tygodniach dołożyć obciążenie zewnętrzne. Hannibala ćwiczenie jest dziwne lekko, masywnych nóg nie zbudujesz tym ćwiczeniem za bardzo, próbowałem i nie wiem tuzin musiałbym tego wykonać chyba. Po za tym druga kwestia to to że jest to ćwiczenie zdecydowanie wysokopowtórzeniowe, siły na tym nie zbudujesz, a w ogóle w pierwszej wariacji tego ćwiczenia - kolana wychodzą za palce stóp i zdecydowanie nie wszystkie kolana wytrzymają tak niedogodną dla nich pozycję. Jak coś to robicie na własną odpowiedzialność. Hack Squaty w tej kwestii są inne bo one mają morderczą dźwignię która wymusza proste ułożenie kręgosłupa, w przypadku Hannibala nie ma prostego kręgosłupa.
Ale jest opcja na silne i masywne nogi - sprinty a w szczególności sprinty pod górę. 2x w tygodniu i gwarantuje konkretne rozrosty. Będzie brutalnie ale nogi będą szybkie, silne i wytrzymałe, a przecież o to chodzi. Jeśli ktoś ma możliwość polecam także biegi po górach. Swego czasu gdy się bawiłem w cross górski, to zauważyłem solidne przyrosty po tym bieganiu po tych skarpach.
Kolejną opcją jest Litvinov sprint. Oryginalny program bazuje na zrobieniu 5 solidnych Front Squatów i maksymalnym sprincie na 400m. Po czym chwila odpoczynku i powtórka 2x. Jeśli nie macie sztangi, może to być swing kettlem, ale równie dobrze może być to ciężki kamień. Polecam zrobić parę przysiadów z ciężkim kamieniem a potem jazda z konkretnym sprintem, tylko na początek polecam zrobić to raz i stopniowo zwiększać ilość do 3x, bo to jest zabójcze i może się skończyć wymiotowaniem.
Jeśli ktoś chce oryginalny plan na bazie sprintów, dzięki któremu przygotowałem chłopaczka do szkoły strażackiej, to zapraszam na priv