Kilka razy dziennie ale za to nie robię seriami pod rząd. Jakoś tak mi wyszło z racji rozciągania się. I tak i tak leżę więc pyknąć plank to już tylko kosmetyka. Natomiast brzuch jest u mnie problemem. Ewidentnie podczas biegu "biegnie" swoim rytmem co mnie okrutnie denerwuje. Muszę się go pozbyć i tyle
Kettle. Po tych kilku miesiącach machania żelastwem na siłce czułam się sztywna, napakowana..niezbyt dobrze. Z kettlami jest zupełnie inaczej. Gibkość, wytrzymałość, kontrola oddechu. Mnogość technik/ćwiczeń jakie można zastosować mając dokładnie ten sam kettel jest pewnie nieograniczona. Na siłce musiał być kolejny krążek, tutaj nie. Z tego co pisze kano czy Bar-Man wynika iż 1 kettlem można walczyć miesiącami i nadal są ćwiczenia które są wyzwaniem. Ja sobie dokupię kolejną 12' ale to pewnie w czerwcu. I co fajne, zawsze masz go pod ręką w domu