Dam znać. Planuje praktykować 2 miesiące, potem miesiąc przerwy, bo wyjeżdżam, potem zobaczymy. No i trzeba brać pod uwagę że to nie jest mój główny trening, ale jeden z kilku, więc też niesamowitych maksów po tym nie oczekuję.
9 maja
rekord w TGU, 36 kg na każdą rękę. 40 kg chciałem spróbować również, ale nie ryzykowałem, bo nie trzymam jeszcze takiego ciężaru jednorącz pewnie. Ucieszyłem się z rekordu i bardzo jestem napalony na tę 40kę, więc będę robił TGU częściej, chciałbym podejść pod 40 kg ponownie pod koniec czerwca
edit. Raczej zrezygnuję z podejścia pod 40 kg w TGU w czerwcu, bo muszę się przygotowywać też w czerwcu pod kątem pływackim.
Dziennik majowy z power to the people (zmodyfikowany. Jeśli nie podaję ilości powtórzeń, to 5):
5 maja
mc 80kg, 70 kg (chyba)
wyciskanie 64 kg, 60 kg
ZAKWASY NA KLACIE POTĘŻNE - potem dodałem rozciąganie klaty i już więcej nie miałem
10 maja
mc 90,80
wyciskanie 64,60
13 maja
mc 90,80
wyciskanie 64,60, już lżej wchodzi
14 maja
mc 95, 85. Ostatnie 2 powtórzenia z 95 kg były już bardzo wymagające. Chwyt również - staram się powoli odkładać sztangę.
wyciskanie 65, 60. Skok o 1 kg niezamierzony, po prostu takie krążki były pod ręką. Też łatwo weszło.
+ simple and sinister wieczorkiem
15 maja
mc 90kg, 85 kg, bo czuję delikatne zmęczenie po wczoraj
wyciskanie 66, 60 kg na spokojnie
wieczorem czuję delikatny ból po lewej stronie lewego kolana na dole.
16 maja
W klubie kettle, TGU 28,32,36, swing/clean/snatch 24/28/20 kg
17 maja
mc 95 kg (z większymi krążkami tym razem, czyli łatwiejsza wersja o 2 cm), 90 kg
wyciskanie 67 kg x3(chyba za szeroko złapałem i coś ciężko było), 62x5
wieczorem zachlałem mordę.
18 maja
rano delikatny kac, po południu sauny
wieczorem delikatnie kettle, częściowe TGU, trochę swingów jednorącz i 5+5 snatchy 24 kg. Bardzo ładnie i łatwo mi weszło! jak nigdy wcześniej - a od dawna nie robiłem swingów w domu.
19 maja
zachlałem mordę na juwenaliach. Trochę bolą mnie kolana, nie wiem czy od kettli czy od siłowni.
20 maja
miałem kaca i w sumie nic nie ćwiczyłem
21 maja
mc 80kg, 70 kg, bo postanowiłem się cofnąć
wyciskanie 70 kg x5(nie było małych krążków, więc zdecydowałem się na 70 kg, ostatnio chyba faktycznie źle złapałem gryf i mi nie poszło, bo teraz 5 powtórzeń weszło, ale z szóstym już by było ciężko), 60 kg x5
do tego zercher squat 2x5 powtórzeń z 50 kg
Wydaje mi się, że faktycznie należy robić jak Pavel zalecił, czyli zaczynać te cykle od małych ciężarów(ciężar taki na 10 rep max) i skupiać się w nich na maksymalnym napięciu. Przy podchodzeniu blisko maksa napięcie co prawda jest w ciele duże, ale traci się - przynajmniej ja tracę - niektóre elementy, o których należałoby pamiętać. Takie rzeczy jak dupa do tyłu, patrzenie przed siebie, pilnowanie kolan, wkręcanie pięt w ziemię i chwytanie ziemi palcami to powinien być nawyk o którym nie trzeba myśleć.
23 maja
kettle w klubie
25 maja
martwy ciąg 80, 70
wyciskanie 70 kg, 60 kg
26 maja
martwy 90, 80
wyciskanie 70kg, 60 kg
Czuje że coś nie tak z kolanami... i nadgarstek też mnie boli,
28 maja
martwy na boso tym razem, 90 kg, 80 kg
wyciskanie 70 kg, 64 kg. Przy 70 kg ciągle jest to ciągle 5 dobrych powtórzeń, ale bez dużego zapasu.
zercher squat 60 kg 5, 3 powtórzenia
30 maja troszke w domu pocwiczylem TGU
31 maja
rano silownia
100, 90, x5 x5, bez oszukiwania weszło
72, 64 dobrze idzie
wieczorem zajęcia w klubie, wyciskanie na ławce+dipy na kółkach (hardcore!)+ wchodzenie po linie+clean and press
1 czerwca
zajęcia ze sztangą:
3 rekordy:
130 kg w martwym ciągu 1 rep max
82,5 kg wyciskanie na ławeczce 1 rep max (85 myślę, że też by weszło, ale chciałem ukończyć ten trening niepokonany )
Wskoki na skrzynię o wysokości połowy odległości między kolanami a biodrem. Żaden to wyczyn, ale trochę się bałem zanim wskoczyłem, bo to był mój drugi albo trzeci trening z tym ćwiczeniem. Trochę crossfitowe, ale bardzo fajne.
Trener potwierdził to co przypuszczałem, że znosi mnie na lewo przy martwym ciągu, więc mam stawać w mniejszym rozkroku. Trochę mi to pomogło (inaczej nie podniósłbym tylu kilo, dzień później nic nie bolało, chociaż dalej czuję, że mnie delikatnie znosi w lewo).
Jak kiedyś byłem bardzo "koszernym" kalistenikiem, tak teraz bardzo polubiłem żelazo. Bardzo satysfakcjonujące uczucie wycisnąć mase ciała na ławeczce i 1,5 masy ciała w martwym z myślą, że to dopiero początek (maj umiarkowanie intensywnie, wcześniej sporadycznie).