Dla mnie książka Wade'a była wprowadzeniem w zupełnie nowy świat. Świat ćwiczeń świadomych. Bo to on w sposób prosty wytłumaczył mi pewne zależności związane z budowaniem siły/masy/wytrzymałości (system przez niego opisany zawiera progresję i periodyzację treningów), uprościł podejście do treningu (mała liczba ćwiczeń wielostawowych starczy za cały arsenał zbędnych ruchów), nauczył pokory (zaczynamy od ćwiczeń prostych, nieobciążających, nawet jeśli jesteśmy znacznie silniejsi), nauczył by nie ćwiczyć do upadku mięśni, że trening musi być krótki i intensywny (jedna sesja nie powinna przekraczać 45-55 minut, bo jej celem jest wzrost parametrów, a nie doprowadzenie się do stanu przemęczenia) itd, itp. Druga część jego książki pokazała mi jak należy się odżywiać (i równocześnie jak tego nie robić). Zasady przedstawione przez tego autora są uniwersalne. Sposób przedstawienia jest chwytem marketingowym ale jak widać działa on na wyobraźnię ludzi i przyciąga do treningu (w sumie ciekawe jak mit więziennego kafara działa na ludzi w ten sposó
. I chwała mu.
Książka jest moim zdaniem napisana najprościej jak to możliwe i nawet tłumacz niewiele namieszał. Wszystko powinno być zrozumiałe. Do tego Super FAQ jest jakby ktoś poczuł, że coś jest niedopowiedziane.
System przedstawiony przez Wade'a jest przykładowy. Można by podmienić ćwiczenia i też by działał. Ale jak już wspomniałem, zasady są uniwersalne i to one muszą być w głównej mierze kierować naszymi dalszymi poczynaniami. Ja stale czytam o innych sposobach treningu i diety i ciągle staram się coś zmieniać, ulepszać. W chwili obecnej nie ćwiczę tylko kalisteniki. Jest ona podstawą rozwoju siły w moim treningu. Ćwiczenia z masą ciała są zawsze na pierwszym miejscu i staram się robić stały progres. Ale dodatkowo ćwiczę kettlami. Wprowadziłem też ćwiczenia sandbagiem i to nie jakimś tam różowym, ładnym, wyposażonym w uchwyty, tylko wielkim, ciężkim worem (mógłbym do niego wejść). Robię nim dwa-cztery podstawowe ćwiczenia nastawione na siłę. Robię codziennie smarowanie gwintów na drążku i kółkach. Przy okazji stosuję dietę "leangains" notuję zmiany w wyglądzie i to całkiem zadowalające. Ale nie wygląd jest dla mnie najważniejszy ale siła i umiejętności.
Dla mnie ćwiczenia takie czy inne to sposób na życie i nie dążę do tego by coś mi szybko przyszło. Jestem realistą i wiem, że w moim wieku nic szybko mi nie urośnie. Leków nie biorę. Kalisteniki nie zacząłem ćwiczyć ze względu na chęć wprowadzenia oszczędności ani na chęć nagłej zmiany swojej sylwetki. Ciało buduje się wolno (degraduje szybciej
) więc trzeba podchodzić do tego metodycznie. Z dnia na dzień efektów nie widać. Trzeba pracować i się nie zniechęcać, a efekty same się pojawią. Zastosowany przez Wade'a chwyt marketingowy związany z klimatem więziennym ma swój dodatkowy przekaz. Jest nim kwestia czasu. Ćwiczenie systemem rozpisanym dla skazanego na 20 lat odsiadki oddaje dokładnie perspektywę czasu jaką powinniśmy się kierować w ćwiczeniach. Lata, nie dni i miesiące. Jestem ciekawy ilu ludzi zniechęca taka perspektywa. Ilu nie było w stanie zacząć od podstawowych ćwiczeń bo były dla nich zbyt łatwe, zbyt krótko trwał trening, zbyt śmieszne by się nimi pochwalić. A prawda jest taka że każdy kto zaczął od pompek opartych na drzwiach, przysiadów odwróconych i innych początkowych kroków i konsekwentnie realizował ten plan po roku wygląda zupełnie inaczej. No ale teraz taka epoka, że każdy chce efektów natychmiast i liczy się efekt głównie wizualny, estetyczny i plażowy. Więc buduje się masę, klatę i bica. Jak w 3 miesiące nie urośnie to trzeba brać gainery, jak 6 miesięcy nie daje rezultaty to albo sterydy albo siłkę się zarzuca bo trafiło się na ścianę
Trening jest dla cierpliwych.