OŚWIADCZENIE DLA CZYTAJĄCYCH NINIEJSZY DZIENNIK
Żyję. Mam się dobrze. Nie porzuciłem treningów. Od ostatniego napisanego tutaj postu przez cały czas realizowałem swój program, choć nie ma on już szans na dalszą egzystencję. Ale wszystko po kolei. Tekst będzie dość długi – lojalnie uprzedzam.
Właśnie skończyłem 122 tydzień treningu. Kawał czasu co? Nie zapisywałem jednak swoich postępów w tym wątku z niezwykle prostego powodu – zawsze o tym zapominałem. Można też powiedzieć, że trochę mi się nie chciało, ale również trudno było znaleźć te 15-30min na napisanie postu. Zawsze miałem coś ciekawszego do zrobienia. Nadróbmy zatem ten czas. Poniżej przeczytacie najciekawsze momenty z ostatnich 30 tygodni:
Tydzień 90 – Ostatni post opublikowany przeze mnie dotyczył 90tego tygodnia treningu. W tym czasie nastąpił fajny przełom – udało mi się wykonać kilka pompek wąskich. O tym jak ważny był to dla mnie kamień milowy przeczytacie w poprzednim poście, więc nie będę się tutaj niepotrzebnie powtarzał
Tydzień 91-100 – W tym czasie dalej poprawiałem swoje umiejętności wykonywania pompek płaskich. W setnym tygodniu umiałem bez problemu wykonać 5 serii po 5 powtórzeń tychże pompek. To był w ogóle fajny czas bo udało mi się wrócić do półpodciągania i wykonywać 2 powtórzenia w 5 seriach. Również mostki na podwyższeniu uległy poprawie, oraz rozpocząłem wznosy zgiętych nóg w zwisie (Krok 7), które też przychodziły mi dość łatwo.
Tydzień 101-108 – jedną z ważniejszych ciekawostek było wprowadzenie przeze mnie rozciągania przynajmniej raz w tygodniu. Zauważyłem, że wznosy prostych nóg w zwisie mogą być dla mnie sporym problemem, gdyż wskoczyłem właśnie do „żabek” w zwisie (Krok 8) i to utrzymanie prostych nóg nie było proste. Stąd postanowiłem zawczasu przeciwdziałać. Kolejnym ważnym krokiem w tym czasie było rozpoczęcie pompek nierównych. Pompki wąskie znacznie wzmocniły moje nadgarstki i stwierdziłem, że po osiągnięciu 5x5 czas przejść krok wyżej. Ostatecznie udało mi się osiągnąć wynik 4/3/2/2/2.
Tydzień 109-119 – Był to czas intensywnego chorowania. Dwa tygodnie grypy i przeziębienia przeplatywałem dwoma tygodniami powrotu do zdrowia i próbą powrotu do „formy”. Praktycznie w każdym ćwiczeniu cofnąłem się o jeden, dwa kroki w tył by odzyskać siłę. Nie bolało mnie to bardzo – choroba to choroba, przynajmniej nie złapałem jakiejś kontuzji. Postanowiłem spokojnie wrócić do porządku.
Tydzień 120-122 – ostatnie tygodnie upłynęły mi na powrocie do najwyższych osiągnięć. Udało mi się skończyć mostki zgięte (Krok 3) i przejść do mostków na głowie. Powróciłem też do przysiadów nierównych oraz bez problemu trzaskam pompki wąskie oraz wznosy zgiętych nóg w zwisie, a to znaczy, że tutaj też jestem wciąż blisko najlepszego osiągnięcia. Największym problemem zawsze były i są podciągnięcia. Byłem zmuszony znów powrócić do negatywów.
Podsumowując moje ponad dwa lata niezbyt intensywnego trenowania, według programu Wade’a pozwoliły osiągnąć:
- Pompki – Krok 7 (pompki nierówne) – 4/3/2/2/2
- Wznosy – Krok 8 (żabki w zwisie) – 4/4/2/2/2
- Przysiady – Krok 7 (przysiady nierówne) – 2/2/2/2/2
- Podciąganie – Krok 4 (półpodciągnięcia) – 2/2/2/2/2
- Mostki – Krok 4 (mostki na głowie) – 3/3/3/3/3
Zaznaczam, że powyższe osiągnięcia to wartości rekordowe. Gołym okiem widać tutaj, że najgorzej poradziłem sobie z podciąganiem (mostki ćwiczę od niedawna, więc je pomijam). Należy też pamiętać, że owszem trzymałem się kolejności ćwiczeń Wade’a, ale ostatecznie we wszystkich ćwiczeniach przeszedłem na trening 5x5. Dlaczego? Czy ilość powtórzeń była zbyt duża? Czy może nie czułem takiego przyrostu siły jakbym chciał?
Cóż… moim zdaniem po prostu skopałem sprawę.
Wiecie jak to jest zauważyć w końcu, że przez 2 lata wszystko co się robiło w danej dziedzinie robiło się źle? No, może te pompki to taki mój mały promyk, który rozświetla wszelkie cienie, ale jednak, po drodze popełniłem masę błędów.
Co było nie tak?
Pamiętam, jak dwa lata temu przechodziłem do drugiego kroku podciągnięć. Były tam podciągnięcia do poziomu (australijskie) z którymi masa ludzi na forum jak i poza nim ma problem. Również mnie jakoś to ćwiczenie nie szło. Zrzuciłem to po prostu na swego rodzaju nieprzystosowanie do tego ruchu. Brakowało mi tutaj zakresu. Nie potrafiłem „dociągnąć” do końca, przez to przeskoczyłem ten krok i już było lepiej. Szkoda tylko, że w książce Wade’a nie opisano co może być powodem takiego stanu rzeczy. Problem ten był jedynie pierwszym tego rodzaju, a z jakiegoś powodu nie byłem w stanie połączyć ich ze sobą i wyciągnąć jakiegoś konstruktywnego wniosku. Aż do teraz.
Oto kilka moich przemyśleń składających się na naukę jaką wyciągnąłem przez ostatnie dwa lata. Jednocześnie jest to powód przez który kończę dotychczasowy reżim treningowy:
Jestem krzywy. Mój kręgosłup nie przypomina może ugotowanego makaronu spaghetti, ale nie jest to coś z czego mogę być dumny. Ale jak to? Przecież przez dwa lata ćwiczyłem pompki, robiłem podciągnięcia. Mięśnie powinny same naprostować kręgosłup jeśli są dostatecznie mocne staram się trzymać sylwetkę.
Nieprawda.
Tak naprawdę nigdy nie byłem u żadnego fizjoterapeuty. Nikt nie nauczył mnie siedzieć prosto, chodzić prosto, biegać prosto. Robiąc pompki dumnie dotykałem klatką do podłogi, wypinając ją przed siebie. Wydawało mi się, że jak klata jest z przodu, to wszystko jest dobrze.
Owszem, ale nie w tym sensie.
Mięśnie przykurczone nie mają szansy się rozwijać. Mięśnie przykurczone tracą elastyczność i mobilność. Jeśli jakiś mięsień jest przykurczony, to możesz być pewny, że po drugiej stronie znajdziesz mięsień zbyt rozciągnięty. Mięsień ciągle rozciągnięty boli, nie ma szans się wzmocnić. Utrzymując złą postawę w życiu, masz złą postawę w ćwiczeniach. Doskakiwanie brodą do drążka? Bujanie nogami w czasie podciągania? Garb przy pompkach? Mały zakres mostka? Wszystko to wina złej postawy utrzymywanej na co dzień.
Myślałem, że mnie to nie dotyczy. Z mostkami nie mam problemów. Wyginam się jak struna. A jednak stojąc luźno barki opadają do przodu, łopatki odstają. Coś tu jest nie tak.
Zła postawa powoduje dysproporcję mięśni. Pompki świetnie ci idą, ale podciąganie to katorga? Jest duża szansa, że tak jak ja masz ograniczoną mobilność barków z powodu złej postawy. Pomimo rozwiniętej klatki piersiowej plecy i barki masz słabiutkie i jeśli czegoś z tym nie zrobisz, to nie licz, że posuniesz się do przodu w podciąganiu – dysproporcja mięśni będzie się pogłębiać.
No dobra, w takim razie ramiona w tył, głowa dumnie do góry, tak trzymać i się wyprostuję?
Bzdura.
Prawidłowa postawa to nie tylko trzymanie ramion spiętych z tyłu, wypięcie klatki i prosta szyja. Nie jestem fizjoterapeutą, ale wiem, że prawidłowa postawa to bardzo złożony temat.
Napięcie mięśni brzucha, ściągnięcie łopatek, uszy nad ramionami, niezadzieranie głowy do góry, spięte pośladki, odpowiednia rotacja barków. Siedząca praca, nieprawidłowe ułożenie w czasie snu, ciągłe siedzenie przy komputerze i gapienie się w telefon – to wszystko negatywnie wpływa na naszą postawę, choć najgorsze jest jeśli ktoś bierze się za bieganie, wyciskanie, martwy ciąg, pompki czy podciąganie będąc całym pokrzywionym.
Ja tak zrobiłem. Dziś widzę, że tylko cud uratował mnie przed brakiem kontuzji. Miałem co prawda ból barku i lekkie bóle kolana, ale nie podejrzewałem, że to moje ciało woła o pomoc. Myślałem, że to normalne, że może za krótka rozgrzewka, że może za szybko idę do przodu. A odpowiedź była prosta: Robiłem ćwiczenia po prostu źle.
Dlatego oficjalnie kończę z tą parodią ćwiczeń. Być może nie starałem się być profesjonalistą, ale nawet ćwicząc dla siebie, w domu, należy trzymać pewien reżim.
I nawet nie chcę wspominać tutaj podejścia w stylu: Nie potrzebuję specjalnej diety. Siła rośnie, mięśnie rosną, będę jadł tak jak do tej pory.
Kolejna bzdura.
Rozwój mięśni i siły jest ściśle związany z tym co jemy. Jeśli jesz bardzo mało, w końcu natrafisz na ścianę. Jeśli jesz śmieci, w końcu natrafisz na ścianę. Jeśli jesz zbyt dużo, w końcu natrafisz na ścianę.
Oczywiście jeśli ćwiczysz tylko dla samych ćwiczeń i lepszego samopoczucia to nie ma problemu. Jeśli jednak chcesz coś osiągnąć, musisz zwracać uwagę na to co jesz. Śmieci czy brak ruchu nie zwiastują niczego dobrego.
Od dziś zaczynam zupełnie inny trening. Skupiał będę się na innych aspektach i trenował swoje ciało inaczej. Nie wiem czy będę dalej pisał. Może zostanę, a może pójdę poza forum. Widzę, że sporo osób przeczytało ten dziennik i myślę, że kilka słów wyjaśnień im się należało. Nie wiem jak dalej postąpię, ale na pewno będę chciał kontynuować spisywanie swoich osiągnięć. Tym razem w innej formie i z innym nastawieniem.