Aberracja dobrze to opisał. W moim przypadku też zaczynając ćwiczyć na poważnie rozpocząłem swą przygodę z treningami na siłowni, ale ta siła nie była praktycznie w ogóle przydatna w życiu codziennym. (Chyba, że była to idealnie taka sama pozycja jak przy gryfie/ hantelkach). Kiedy zacząłem trenować z użyciem tylko i wyłącznie własnej masy ciała zauważyłem dużo większą różnicę, dużo lepiej się czułem, miałem większy zakres ruchu w ciele i poczułem się silniejszy cokolwiek bym robił. Ćwicząc na siłowni byłem "drętwy" ciało nie dostawało tak wielkiego ruchu jak w przypadku treningów z własną masą ciała (kalistenika).
W zasadzie nie ma sensu nawet porównywać kalisteniki do treningów typowo na siłowni z ciężarami.
Kalistenika to siła i zwinność, która się przydaje w życiu codziennym, a siła uzyskana z siłowni wiąże się z zepsutymi stawami, płaczem na starość i siłą tylko na siłowni przy ciężarach, od ruchów, do których ciało zostało "sztucznie" przystosowane. Kiedyś gdzieś czytałem, że ćwicząc na siłowni uczymy się sztucznych, nienaturalnych ruchów, które nie odgrywają istotnej roli w życiu codziennym, zaś w kalistenice zupełnie na odwrót.
Nienaturalnych ruchów uczą maszyny i ćwiczenia izolowane, w którym siedzimy/leżymy i nie robimy nic więcej. Trzeba być kretynem, żeby twierdzić, że wyciskanie żołnierskie/wycisko podrzut, martwy ciąg, przysiad, czy wykroki ze sztangą, rwania, podrzuty są dla nas nienaturalne i przez to jesteśmy sztywni/drewniani/niesprawni. Sam zaczynałem od siłowni, gdzie robiłem 80-90% ćwiczeń izolowanych, wyciągów, wznosów, itd. i byłem strasznym drewnem przy wadze 75kg, bo nie miałem pojęcia jak trenować pod cechy motoryczne, a nie wygląd. Obecnie ważę 90,5kg i czuje się świetnie przy każdej pracy i wysiłku, a mój trening opiera się na martwym ciągu, przysiadach, wykrokach, wyciskaniu sztangi na barki, drążku, pompkach, dipach, hspu i kółkach gimnastycznych. Od nie dawna robię też zarzuty sztangi by przygotować ciało do rwania i podrzutu z dwuboju siłowego. Nikt mi nie wmówi, że siła z siłowni przydaje się tylko tam, a w codziennych sytuacjach w niczym nie pomaga. Skoro martwy ciąg nie przydaje Ci się w życiu codziennym, to po co robisz drążek, pompki i dipy? Skoro to też ćwiczenia wielostawowe, ale jednak angażują mniej mięśni i dają mniejszy wyrzut hormonów. Równie dobrze mogę napisać, że planche, front lever, flaga i back lever nie mają żadnego wpływu na pracę przy łopacie, dźwiganie mebli,itd.
Dodatkowo ćwiczenia wielostawowe na sztandze wpływają tak samo na mięśnie głębokie i poprawiają stabilność ciała jak deska, czy typowe ćwiczenia kalisteniczne na brzuch, utrzymaj konkretną sztangę nad głową bez pasa kulturystycznego ze słabym brzuchem i mięśniami głębokimi, powodzenia. Następna zaleta tych ćwiczeń jest taka, że wzmacniają one kości i zwiększają ich gęstość.
Wiem, że to forum kalisteniczne i zdanie o siłowni większość z Was ma jakie ma i zgadzam się, bo 80% ćwiczeń wykonywanych na siłowni to shit i izolacje, które dają tylko wygląd i pompę mięśniową. Jednak jest jeszcze reszta, czyli 20% - ćwiczeń wielostawowych/złożonych, których chyba nie robiliście, albo robiliście je źle. Ja po 4 seriach zarzutów sztangi/martwego ciągu, czy przysiadów czuje się jak po % alkoholowych, czuje, że żyje i te ćwiczenia mają same korzyści w przeciwieństwie do rozpiętek, unoszeń hantlami na sto różnych sposobów, wyciągów, uginań ramion, krzyżowania linek, na maszynach kończąc. Są to nic nie warte ćwiczenia jeśli chodzi o funkcjonalność, sprawność i siłę.
Wy cały czas piszecie o nienaturalnych ruchach na siłowni, których uczą ćwiczenia izolowane i maszyny, a ja powtarzam cały czas, że chodzi mi o ćwiczenia złożone, o maszynach i izolowanych hantelkach nawet nie ma mowy jeśli chcemy być sprawnym i silnym.
Podsumowując: ćwiczenia wielostawowe/złożone na sztandze(nawet nie trzeba robić ich wszystkich) + kalistenika(drążek,dipy,pompki,hspu,pistolety,kółka gimnastyczne) + rozciąganie = najlepszy trening siłowy pod sprawność, siłę funkcjonalną/użytkową i bycie wszechstronnym atletą. Takie jest moje zdanie.