Siema. Na początek: nie wiem czy to dobry dział, mam nadzieję, że tak.
3,5 miesiąca temu zrobiłem flagę chwytaną na framudze i poczułem ból w mostku, potem (po zejściu z framugi) czułem coś w rodzaju mocnego ucisku. Prawdopodobne przyczyny to: mocne przyciśnięcie mostaka do framugi i brak odpowiedniej rozgrzewki. Po 1,5 miesiąca stwierdziłem, że wypadałoby pójść do lekarza. Pierwsza lekarka stwierdziła, że mogę sobie voltarenem smarować i ona nic nie może zrobić. Od drugiej dowiedziałem się, że jestem delikatny, ale dała skierowanie do chirurga dziecięcego (w październiku będę miał 17 lat). Chirurg mnie przebadał i stwierdził, że to naciągnięcie i powiedział żebym całkowicie przerwał trening (wcześniej ćwiczyłem pistolety i takie ćwiczonko na plecy, przy którym klata w ogóle nie pracuje) na tydzień i jak nie przejdzie to żebym przyszedł jeszcze raz. Jakaśtam poprawa była (kontyzja się wygaja tylko strasznie wolno), więc stwierdziłem, że nie ma potrzeby żeby iść ale minęły kolejne 2 tygodnie i nic. No to się zarejestrowałem i kiedyśtam mam kolejną wizytę. Ostatnio zdarzyło mi się wywalić, poleciałem w tył i podparłem się rękami. Ból się nasilił. Pytania:
1. Rozciągać się czy nie?
2. Resety w tej sytuacji pomogą?
3. Czy są jakieś ćwiczenia które mi nie zaszkodzą (pistolety, to coś na plecy co nie wiem jak się nazuwa i co jeszcze?)?
4. Wszędzie piszą że trzeba ćwiczyć też mięśnie antagonistyczne. Czy jeśli (po konsultacji z lekarzem) zacznę spowrotem ćwiczyć plecy, a nie mogę ćwiczyć brzucha, to będę miał w związku z tym jakieś problemy?