Resety sa swietne. Ja uwielbiam 3 wersje: rocking przod tyl, na boki oraz z oderwaniem kolan i przejsciem do hollow w podporze.
Najdziwniejsze w tym jest to, ze to jest niby nic nie znaczacy ruch, ale jak zepniemy cialo i zrobimy 10 sumiennych powtorzen to bardzo fajnie czyc miesnie obreczy barkowej, czworoglowe uda, korpus. Nie traktuj resetow jako treningu silowego. Reset ze swojej nazwy ma sprawic, ze czujesz sie nowy, zregenerowany, w pelni sil itd.
Wracajac do podciagania.
Jesli czujesz zmeczenie psychiczne danym planem to zrob sobie przerwe z nim.
Zrob np 10x3, czyli 10 serii po 3 powtorzenia. Ale 3 idealne powtorzenia. Przed zawisnieciem na drazku powtorz w glowie wszystkie elementy / sekwencje ruchu, czyli od poczatku:
1. Sciagamy barki
2. Napinamy cale cialo
3. Zaczynamy ruch sciagajac lopatki i pchajac barki w gore (barki nadal sciagniete)
4. Gdy jestes nosem na wysokosci drazka mocno akcentujesz plecy ponownie sciagajac lopatki.
5. Powrot na dol powinien byc hamowany plecami, a nie ramionami.
To musisz miec w glowie przed wejsciem na drazek, bo gdy juz wisimy to czesto zapominamy rozne rzeczy. Tak jak to Lukson napisal, teoria i praktyka to dwie rozne rzeczy.
Takie rozne pierdoły niestety sprawiaja, ze cos przestaje nam wychodzi, przestajemy miec progres. Rutyna zabija i czasami, gdy robimy cos tysieczny raz, uwazamy, ze robimy to prawidlowo. Gdy co trening odchylamy sie w zla strone o 1mm to nic nie znaczy. Ale w skali miesiaca beda to juz 2-3cm.
Dlatego jakosc, a nie ilosc.
Ps. Ciesze sie, ze metafora z pinokiem sie spodobala
Wysłane za pomocą TapaTalk