1. Założyć dziennik odżywiania
2. Dużo ruchu, i tutaj jest to na prawdę mało istotne jaki to będzie ruch (spacery, rower, bieganie, rolki, tenis, piłka nożna, koszykówka, badminton). Masz tyle opcji do wyboru że życia brakuje.
Nie komplikuj. Oto rada od Dana Johna, która działa wręcz jak magia podczas występów magicznych. Testowane na paru moich klientach.
1. Jedz mięso i warzywa
2. Pij dużo wody
3. Rób przysiady (Amosova, goblety, ze sztangą, pistolety)
Bo problem tkwi w przekonaniach, i większość osób które biorą się za zrzucanie tłuszczu, zaczyna od złej strony, bo po:
1. Wszelkiego rodzaju interwałami, tabatami i innymi bzdetami starają się w szybki a często w bardzo bolesny sposób wyeliminować objaw. Naszym objawem w tym przypadku jest tłuszczyk na ciele.
2. Są więźniami nadmiernej ilości informacji. Trenują danym programem i trzymają się diety. Nagle przeczytali gdzieś że o nowym magicznym programie gwarantującym zrzucenie brzucha w miesiąc, a także znaleźli super magiczną herbatkę ze Sri Lanki która również im pomoże.
Teraz zamiast jako trener dawać ludziom ryby, wolę ich nauczyć łowić. Oto co zrobić:
1. W przypadku punktu pierwszego należy wyeliminować brutalnie przyczynę, a nie na pałę starać się usuwać objawy, które znów prędzej czy później się pojawią, jeśli nie zajmiemy się przyczyną. Dwie przyczyny otyłości i tłuszczu na ciele: kiepskie odżywianie plus brak ruchu. Zajmij się eliminacją tego, co prowadzi nas do punktu drugiego:
2. Załóż sobie dziennik żywienia i notuj co wkładasz do ust. Na prawdę to działa. Wybierz sobie jakiś model odżywiania które idealnie pasuje do Twojego stylu życia i nie daj się proszę wprowadzić w te idiotyczne dyskusje typu: wege jest lepsze od paleo, paleo jest średnie, a IF rządzi. Każdy z tych modeli działa, KAŻDY! Wybór zależy od tego jaki styl życia prowadzisz. Ale pamiętaj i teraz wróć wyżej: jedz mięso, warzywa, i pij wodę.
I ostatnim komponentem zostaje ruch. Na prawdę mam już dość słuchania że powyżej jakiegoś limitu czasowego, ciała spala więcej i szybciej, poniżej nie i bla bla... Po prostu się ruszaj, obojętnie w jaki sposób to będziesz robił. Ciało jest zbyt inteligentne i bystre by przejmować się cyferkami, zarówno w treningu jak i na talerzu.
Ruch i jedzenie. Ot tyle, i nie komplikuj z rzeczami prostymi. Jeśli chcesz przyspieszyć proces, dołóż sobie dwa razy w tygodniu bieg na 400m i jesteś załatwiony. Patrz jak tłuszcz z Ciebie ścieka.
Prosto i brutalnie skutecznie, mam dość komplikacji rzeczy prostych!