1) JA nie wrzucam wszystkich zbóż do jednego worka ale nie jem ich bo nie są mi one potrzebne do życia. Kasza gryczana posiada np. składniki antyodżywcze.
2) Nasi przodkowie żyli bardzo podobnie do nas, a jedyne co to średnią ich wieku zaniżały drastycznie: a. umieralność dzieci, b. wojny c. kataklizmy itd. Można wierzyć w co się chce ale są badania, które wykazują, że ludzie żyli i do 70 i do 80, a najczęściej umierali naturalnie (ew. zamordowani), a nie w wyniku takich okropnych chorób jak dzisiaj. Bardzo rzadko się dziś słyszy o tym, że ktoś zmarł bez raka albo innego choróbska.
3) Można wierzyć w te duże zdolności adaptacyjne i omijać kompletnie fakt, że wraz ze wzrostem spożycia zbóż na świecie równie liniowo wzrosły: otyłość, cukrzyca, choroby autoimmunologiczne, miażdżyca, choroby serca itd. Ew. można zauważyć, że ostatnio nawet amerykańskie instytuty badawcze przyznają, że w mięsie i jajkach nie ma nic złego, a nadmierne spożycie ww i zbóż prowadzi do chorób za które obwiniano przez lata tłuszcze nasycone. Można też spojrzeć na Szwecję, która jako pierwszy kraj na świecie zaczęła zachęcać obywateli do diety tłuszczowej i odstawienie dużej ilości ww. No ale można też wierzyć, że człowiek ma super zdolności adaptacyjne. Koniec końców Twoje zdrowie, Twój wybór
4) Nie czytałem jeszcze Grain Brain ale jeśli Twierdzisz, że lekarz z ogromnym doświadczeniem zawodowym, szanowany i wykształcony, który leczy ludzi powinien się więcej pouczyć bo Ty mu tak mówisz - to nie mam komentarza Może tylko tyle, że najpierw przeczytaj książkę, a potem ew. napisz do Pana Perlmuttera, że ma się douczyć
Owszem zdarzali się ludzie w podeszłym wieku, ale było ich o wiele mniej niż teraz. I nie mów mi, że nasi przodkowie żyli jak my teraz - nie słyszałem o średniowiecznych silnikach spalinowych ani aparaturze do MRI. Nie wspomnę już o takich "oczywistościach" jak bieżąca woda . A do tego też umierali na tego paskudnego raka, tyle że stan wiedzy medycznej nie pozwalał na zdiagnozowanie przyczyny śmierci, chociaż niektóre rodzaje raka są znane od tysiącleci, np. pierwsze wzmianki o raku piersi pochodzą z dokumentów staroegipskich.
Problem ze zbożami nie polega tylko na ich nadmiernym spożyciu, ale na przemysłowej produkcji pieczywa i innych produktów zbożowych. Masz rację, że kasza gryczana, jak również inne produkty pełnoziarniste, zawiera substancje antyodżywcze, a mianowicie fityny, które zakwaszają organizm poprzez wiązanie wapnia, magnezu i innych czynników zasadotwórczych. Jednak fityny są neutralizowane w trakcie dwóch procesów: fermentacji i kiełkowania. Dlatego kiełki i chleb zrobiony na NATURALNYM zakwasie są jednak zdrowe (naturalnym napisałem z dużych liter, bo większość dostępnych w handlu "chlebów na zakwasie" zawiera zakwas przemysłowy w proszku, który nie ma nic wspólnego z naturalnym zakwasem chlebowym). A do tego można jeszcze dodać naturalnie warzone piwo byle w rozsądnych ilościach .
Aha, nie podważam autorytetu Pana Perlmuttera, ale badania prowadzono na populacji z krajów rozwiniętych, która ma pewne przyzwyczajenia żywieniowe (dużo produktów pszenicznych i kukurydzianych) i żyje w bardzo zatrutym środowisku, w związku z czym wnioski są nieco zbyt daleko idące. W końcu w wielu krajach trzeciego świata też zjada się sporo zbóż (z tym, że podstawą nie jest pszenica i żyto, tylko sorgo, proso i ryż), ale jakoś nikt nie notuje tam zatrważającej liczby zachorowań na raka i cukrzycę. Z tymi węglowodanami na pewno coś jest na rzeczy, jednak traktowanie ich jako głównej przyczyny chorób cywilizacyjnych to chyba zbyt duże uogólnienie. Mimo to, skłaniam się do poglądu, że należy zrewidować starą piramidę żywieniową i odwrócić w niej proporcje niektórych grup żywności - mniej nabiału i produktów zbożowych, a więcej tłuszczów (z przewagą tych roślinnych) - w końcu tłuszcze to jeden z zasadniczych składników naszych neuronów.
Ps. A mięso i jajka bardzo lubię i wcale nie uważam je za coś złego
Użytkownik bartnick edytował ten post 18 stycznia 2016 - 12:15