PODSUMOWANIE
25 tygodni treningu
Witam wszystkich! Dzień to dla mnie wyjątkowy, gdyż postanowiłem opisać dokonany na przestrzeni pół roku postęp. Zupełnie od zera wszedłem w świat kalisteniki, zmotywowany książką Skazany na Trening oraz własnymi postanowieniami.
Zacznijmy od początków, czyli z czym przyszedłem, jak wystartowałem:
Wzrost: 185 cm
Waga: 76 kg
Osiągnięcia siłowe: Brak / Nie stwierdzono
Zapał: W nadmiarze
Minęło pół roku i z tej okazji przygotowałem grafikę podsumowującą. Oto poszczególne etapy, przejścia i liczby powtórzeń:
Trening.png 250.05K
12 downloads
//Edit Aktualnie jestem tutaj:
Pompki: Krok 2 - jestem gdzieś tam w połowie (ale została już ta łatwiejsza dla mnie część)
Brzuch: Krok 2 - również jak w przypadku pompek
Przysiady: Krok 3 - właśnie zaczynam
Podciąganie: Ułatwiony Krok 2 - ponownie jestem gdzieś w połowie i przede mną ta łatwiejsza część
Szczegółowe podsumowanie postanowiłem podzielić na kategorie. Żeby nie przedłużać zacznijmy!
SYLWETKA
Cóż, na pewno nie urosłem, na to już za późno. Ale za to schudłem. Dziś ważę 72kg. Zniknęły zalążki oponki na brzuchu, a zrzucenie zbędnego tłuszczu pomogło mi w treningach. Oprócz tego na całym ciele pojawił się widoczny zarys mięśni. Najlepiej widać to na klatce piersiowej oraz ramionach. Nic spektakularnego, ale z pewnością świetna baza pod dalsze postępy.
SPRAWNOŚĆ
Kiedyś wspominałem, że mieszkam na czwartym piętrze w bloku i do mieszkania prowadzi naprawdę dużo schodów. Kiedyś wejście na górę wiązało się, może nie z wycieńczeniem, ale z odczuwaniem tego dystansu. Nogi wyraźnie się nagrzewały i było po prostu ciężko. Dziś oczywiście tego problemu już zupełnie nie mam. Fakt, nie biegam, nie robię nic poza schematycznym treningiem i rozciąganiem, ale forma tak czy siak się automatycznie poprawia. Moje ciało chętniej dźwiga swój własny ciężar i to się czuje.
TRENING
Z tego aspektu jestem niezwykle zadowolony. Nie opuściłem ani jednego treningu w ciągu 25 tygodni z powodu lenistwa, czy innych wymówek. Owszem, zdarzyły się niestety choroby, ale szybko je przezwyciężyłem i powróciłem do siebie. Jeden trening nóg odpuściłem z powodu zakwasów, gdyż dzień wcześniej intensywnie musiałem nimi popracować i dodatkowe obciążenie uznałem za zbędne (Tydzień 20 na grafice). Stąd swoją postawę w tym zakresie oceniam na celującą. Samą formułę treningu dopasowałem oczywiście pod siebie. Ogromne ilości powtórzeń nie dawały mi już satysfakcji, stąd próg przejścia obniżyłem zazwyczaj do 30/30/30. Pierwsze kroki były na tyle łatwe, że minęły mi szybko i (w miarę) przyjemnie. Progresy były duże, nawet zbyt duże jak na typowy trening, ale pierwsze kroki służyły jedynie za rozpoznanie terenu i nauczenie się własnego ciała. Kroki 2 to jak widać po grafice dość długa walka. Starałem się nie notować gigantycznych progresów, nawet jeśli byłem w stanie. W podciąganiu krok ten musiałem nawet uprościć (nazwałem go Krok 1,5), bo był zwyczajnie za trudny. Tego typu przystosowania treningu jest tutaj wiele, co potwierdza tezę, jaką stawiałem na początku przygody - książka Skazany na Trening jest jedynie drogowskazem - sami wybieramy ostateczną drogę.
JADŁOSPIS
Nie bardzo rozumiałem ideę diety i do dziś jej nie rozumiem, ale nic w tym złego. Dieta jest dla ludzi, którzy jej potrzebują - ja się do nich nie zaliczam. Zdrowe odżywianie to co innego, każdy powinien się tym tematem zainteresować. U mnie udało się wprowadzić pewne zdrowe nawyki. Przede wszystkim dumny jestem z tego, że wprowadziłem proste, szybkie i wydaje mi się zdrowe śniadanie (zmiksowane mleko, płatki owsiane, rodzynki i płatki kokosowe) i ponad 90% śniadań wyglądało w ten sposób. Oprócz tego zwiększyłem ilość owoców i warzyw. Jestem fanem fasoli, cebuli i papryki i jeśli tylko mogę dodać coś z tego do posiłku, to nie waham się ani chwili. Ponadto ograniczyłem znacznie ilość pieczywa. Kiedyś swobodnie zjadałem bochenek chleba w 2-3 dni. Dziś jest to pół bochenka na tydzień, a plany są jeszcze szersze.
Myślałem długi czas nad znacznym ograniczeniem słodyczy. Skończyło się na wyrzuceniu fastfoodu (raz w miesiącu sobie pozwalam, choć niewiele zostało już barów, w których jedzenie jeszcze mi smakuje) oraz przekąsek (chipsy maksymalnie raz w tygodniu). Piwa praktycznie nie piję, z innego alkoholu jedynie wino od święta. Tak mi jest dobrze i przy tym zostanę.
SAMOPOCZUCIE
Dbam o sen. Zwykle sypiam 7,5 lub 9h, co daje mi idealny wypoczynek. Treningi maksymalnie oddalam od siebie, by mięśnie były wypoczęte. Myślę trzeźwo i metodycznie - czekam na rezultaty długofalowe; Każdy trening jest niewielką cegiełką na drodze do czegoś większego. Dodatkowo świetne jest uczucie tego, że coś w życiu jednak robimy, pośród ludzi, którym się zwyczajnie nie chce. Ponadto to co robię jest dla mnie zdrowe i przydatne, co maksymalizuje moją satysfakcję. To na co teraz czekam, to nadejście wiosny i ciepłych dni. Świetnie będzie potrenować na świeżym powietrzu!
NA KONIEC:
Chciałbym przekazać kilka rzeczy osobom, które dopiero zaczynają, bądź mają taki zamiar, lecz wciąż się wahają.
Przy pierwszych krokach wiele osób napotyka na problemy. Bolące plecy, nadgarstki, brak odpowiedniej ruchowości w stawach (np.biodrowym). Mam na to prostą receptę - popraw sylwetkę. Znaczna większość przypadkó, o których czytałem tutaj na forum, to problemy z prawidłową sylwetką. Ćwicz tak, żeby nie sprawiało ci to bólu i problemów. Podpatrz innych, przestudiuj książkę, poznaj ćwiczenie i daj sobie czas. Dlatego właśnie Wade tak mocno namawia do wyczekania tutaj całego miesiąca, nawet jeśli ćwiczenia sa łatwe - po prostu każdy tego miesiąca w jakiś sposób potrzebuje i w jakiś sposób jest w stanie go wykorzystać.
Im dalej w las tym trening jest trudniejszy. Gdy już radośnie opanujemy pierwsze kroki i będą dla nas bułką z masłem, to przechodzimy do kroków 2 pełni energii i entuzjazmu. Okazuje się wtedy niestety, że już na pierwszym treningu zderzamy się ze ścianą. Wszystko staje się zbyt trudne, albo niezwykle wykańczające. Warto wtedy szukać ułatwień (broń boże nie skrótów!), swojej określonej pozycji, przyzwyczajenia do ćwiczenia. Można wrócić jeszcze do kroków pierwszych, nieco je utrudnić. Możliwości jest wiele. Najważniejsze to pamiętać, że jeśli innym się udało to przejść to i tobie się uda!
Lenistwo to twój wróg. Osobiście nie odpuszczałem. Nie odpuściłem ani razu. Jest tak dlatego, że w każdy dzień treningowy przypominałem sobie o mojej motywacji - o tym dlaczego to robię. Zapisz sobie wszystkie swoje motywatory na kartce i w razie potrzeby powieś na ścianie w miejscu treningu. Wracaj do tego, pamiętaj o tym. Jeśli robisz to dla siebie, to jasno to określ. Jeśli chcesz się podobać swojej kobiecie i wyglądać lepiej od większości społeczeństwa, to o tym napisz. Jeśli myślisz o swoim zdrowiu i nie chcesz skończyć przykuty kiedyś do łóżka, to pamiętaj o tym. Mając w głowie osobiste motywatory, każdy trening staje się czymś naturalnym.
Na koniec: Pomyśl jak fajnie będzie zrobić kilkadziesiąt pompek, wykonać pistolet, podciągać się raz za razem i to z nogami równolegle do podłoża. Wykonać mostek ze stania i wrócić z powrotem. A wszystko to siłą twoich mięśni, idealnie kontrolowanych w powolnym i płynnym ruchu. To jest coś co sam chciałbym zobaczyć, a co dopiero wykonać!
Dzięki bardzo wszystkim, którzy tu zaglądali. Widziałem przez te pół roku wiele dzienników. Niektóre upadały, powstało na ich miejsce wiele nowych. Kilka osób również zainteresowało się programem Wade'a i te dzienniki śledzę szczególnie. Wiem, że moja strategia nie jest idealna, ale jak widać po mojej historii - idę cały czas do przodu i nigdy nie stoję w miejscu. Będę tak szedł kolejne pół roku, potem następne i następne. A wówczas zobaczymy się z pewnością w kolejnych podsumowaniach!
Do przeczytania w kolejnym treningu!
Edited by Buddha, 09 March 2016 - 09:36 AM.