Dom poczytaj sobie trochę o periodyzacji. Wiadomo, że liczba 4-6 tygodni to taka przyjęta norma i u każdego będzie trochę inaczej, ale takie tezy są poparte różnego rodzaju badaniami i wieloletnim doświadczeniem najlepszych trenerów, teoretyków itp.
Co więcej, bodajże Delavier twierdzi, że ćwiczenia powinno zmieniać się co 2 tygodnie. Wiadomo, że nie trzeba się zgadzać i każdy może mieć swoją teorię, ale warto przynajmniej sugerować się tym co mówią autorytety w tej dziedzinie
Witamy na Kalistenika Polska
Zarejestruj się aby mieć dostęp do wszystkich funkcjonalności które Ci oferujemy. Po rejestracji i zalogowaniu się będziesz mógł uczestniczyć w dyskusji, oceniać wątki, aktualizować statusy, tworzyć własne albumy w galerii, a także dokonywać zakupu w naszym sklepie!Zaloguj się Zarejestruj się
Plan treningu, dieta - ale po co?
Rozpoczęty przez
Jaco
, mar 22 2013 15:48
#23
Napisano 24 marca 2013 - 08:12
Przy dobrym odżywianiu i dobrej regeneracji nie wyciśniesz już więcej z planu po 4-6 tygodniach. Sprawdziłem na sobie już kilka takich planów. Jednak o tyle jest to z......e, że nie trzeba całkowicie zmieniać planu, wystarczy troszkę nim pomanipulować. Jeśli ktoś z jednego planu (nie zmieniając kompletnie nic!) ciśnie znacznie dłużej niż 6 tygodni, to poważnie bym się zastanowił nad innymi sferami: odżywianiem i snem. Układ nerwowy w ten sposób się adaptuje i to samo tyczy się, zmieniania planu na każdym treningu, układ nerwowy nie będzie wiedział do czego ma się przyzwyczaić.
#25
Napisano 24 marca 2013 - 10:58
Mam już doświadczenie i wiedzę dlatego rzadko już korzystam z czyichś planów, i tworzę sobie własne pod swoje cele i możliwości. Aczkolwiek codziennie ćwiczę podstawowe ruchy, typu pompki, przysiady, deadlift (podnoszenie kamieni). Zrobienie codziennie kilku powtórzeń danego ćwiczenia, nie wychodzi źle, oczywiście jeśli potraktujemy to jako praktykę a nie morderczy trening. Często gęsto gdy jestem w parku, to wbiję sobie na placyk i zrobię parę podciągnięć lub gdy widzę pustą ścieżkę to aż prosi się o porządny sprincik lub parę skoków w dal albo nawet i bieg na czworakach. Także uwielbiam taką naturalną metodę treningu. Jednak planu też się trzymam, bo dzięki niemu wiem w jakim miejscu się znajduje, co muszę poprawić oraz jak blisko jestem celu. Plan po prostu pozwala mi swobodnie kierować progresem. Po za tym określenie trening zawsze mnie wnerwia, wolę określenie: praktyka.
#28
Napisano 24 marca 2013 - 14:12
Trenując z planem wszystko mamy dokładnie opisane: co i po ile mamy robić, trening jest cykliczny, co tydzień w określone dni ćwiczymy te same partie, ćwiczenia. Aby zapobiegać zastojowi trzeba zmieniać ten plan, co trochę urozmaici rutynę, i znów mięśnie będą zaskakiwane co przełoży się na progres. Jednak osobiście jestem zwolennikiem ćwiczenia bez planu, ewentualnie z pewną rozpiską jaką partię w jaki dzień, aby nie jechać np. samej klatki na każdym treningu. Dzięki temu wykazać się trzeba kreatywnością i pomysłami co do ćwiczeń, to wprowadza pewne urozmaicenie, bynajmniej mi ćwiczy się tak lepiej. Mięśnie są zaskakiwane prawie na każdym treningu. Tak jak zostało wspomniane wcześniej, niektórzy twierdzą, że należy pewne ćwiczenie robić przez pewien okres czasu aby doprowadzić do naszego celu. Na każdego działa coś innego, trenując prawie bez planu widzę efekty i to się liczy A co do diety no to wiadomo, jakiś rygor musi być, nie ma co liczyć ziarenek groszku na talerzu, ale słodkie i inny junk food musi pójść w odstawkę, jeśli chce się mieć efekty zarówno w rzeźbie jak i reszcie aspektów
#29
Guest_zahir11_*
Napisano 24 marca 2013 - 14:22
Panowie, mając na myśli plan, nie chodzi mi o coś totalnie sformalizowanego, zaczerpniętego z książki. Takie plany stanowiły bazę wyjściową w treningu mojej kalisteniki. Teraz, po niecałych dwóch latach tej przygody, trenuję własnym planem, stworzonym pod moje możliwości. Jednak gdybym nie kontrolował każdego treningu z dziennikiem treningowym w ręce, to wiem, że bardzo rzadko zrobiłbym progres. Przeważnie zaczynając trening czuję się zmęczony i wydaje mi się, że nie dam rady. Zwykle jednak okazuje się, że zaliczam progresję, co niesamowicie cieszy. Zazdroszczę tym z Was, którzy nie mają problemów z wyciskaniem coraz więcej na każdym treningu i nie muszą się do tego motywować. Ja mam poczucie, że zawsze zmuszam do wysiłku swój organizm. Każdy początek jest ciężki i dopiero efekty uzyskanej progresji motywują, by ćwiczyć dalej.
Oczywiście zmieniam plan. W moim przypadku co około 4 tygodnie czuję zmęczenie i przez tydzień jadę na 50%. Potem mam dużo więcej siły do ostrzejszej jazdy. Co jakiś czas zmieniam też ćwiczenia na te same partie ciała. Uważam, że nie ma sensu za długo siedzieć na tych samych ćwiczeniach czekając na próg przejścia. Jeśli ćwiczenie idzie opornie i na danym kroku jestem już długo, zmieniam ćwiczenia na inne i od razu czuje, że robię postępy.
Oczywiście zmieniam plan. W moim przypadku co około 4 tygodnie czuję zmęczenie i przez tydzień jadę na 50%. Potem mam dużo więcej siły do ostrzejszej jazdy. Co jakiś czas zmieniam też ćwiczenia na te same partie ciała. Uważam, że nie ma sensu za długo siedzieć na tych samych ćwiczeniach czekając na próg przejścia. Jeśli ćwiczenie idzie opornie i na danym kroku jestem już długo, zmieniam ćwiczenia na inne i od razu czuje, że robię postępy.
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych