To i ja napiszę coś o sobie. Bardziej jako historię, aniżeli odpowiedź "dlaczego"
Od dziecka byłem aktywny fizycznie, pomimo tego, że w wieku 8-13 byłem lekkim pulpecikiem. Trenowałem unihokej, siatkówkę, strzelectwo. Większość czasu do 16 roku życia spędzałem na trzepaku, garażach, śmietnikach, drzewach...
od 16 do 20 roku życia uczyłem się niszczyć swoje ciało. Powiem, że szło mi to na prawdę dobrze i mógłbym napisać o tym książkę. Przez ten czas, dzięki styczności z używkami osiągnąłem: wybicie barku, złamanie śródstopia, złamanie 3 palców u stopy, dwukrotne skręcenie tej samej stopy, skręcenie kolana, dwukrotne skręcenie nadgarstka, pęknięta błona żołądka, zapalenie błon żołądka, 5cm przebicie dwugłowego uda (nadziałem się na płot), dwukrotnie pod kroplówką, 3 wizyty w szpitalu.
Od 20 do 25 roku życia postanowiłem dołożyć do tego jeszcze wzrost wagi o 35kg do poziomu 108kg. Byłem w pełni szczęśliwym posiadaczem około 125 cm w pasie.
Mój dzień składał się bardzo często w okresie studiowania z 16-17 godzin spędzonych przed komputerem grając w gierki komputerowe pijąc energetyki z Biedronki oraz jedząc czipsy. Bywało tak, że chcąc jechać na uczelnię tramwaj odjeżdżał mi sprzed nosa, ponieważ nie chciało mi się podbiec 20 metrów. Oczywiście wracałem wtedy do domu, bo nie chciało mi się stać 7min czekając na kolejny.
W wieku 25 lat wyprowadziłem się od rodziców i zamieszkałem z obecną żoną. Nie miałem przez 2 miesiące dostępu do internetu stacjonarnego, więc zacząłem posiadać dużo czasu wolnego w domu. Z czystych nudów pewnego dnia stwierdziłem, że coś ze sobą zrobię.
Nie było biadolenia jaki plan wybiorę i odkładania na później, nie było jasno określonej diety. Nie było tysiąca pytań na forum. Nie był określany plan zrzucenia 10, 20 czy 30 kilo. Po prostu zapragnąłem zmian. Byle jakich, ale na lepsze.
W tym samym dniu, w którym postanowiłem, że czas na zmiany, padłem na podłogę i zrobiłem 10 koślawych pompek, kilkanaście brzuszków. Późnym wieczorem ściągnąłem aplikacje na telefon z planem A6W i miałem rozpocząć od następnego dnia.
Rano obudziłem się z zakwasami na klatce piersiowej tak bolesnymi, że czułem jakby mnie końmi rozdzierali na dwie części za ręce. Wielki facet, 187cm, 108kg, uczestnik licznych bójek, potrafiący wypić 12 piw i pójść do domu prostym krokiem został pokonany przez 10 pompek. Pokonany przez coś, co tak na prawdę jest dziecinnie proste.
Rozczarowanie w postaci potocznych "zakwasów" trwało kilka dni. Miałem dużo czasu na myślenie "jak do tego doszło?".
Około tydzień później oświadczyłem się. Usłyszałem "tak".
Wtedy był to gwóźdź do trumny mojego poprzedniego życia. Zostawiłem je za sobą.
Dziś mija około 22 miesiące od tego dnia.
Ważę 78,8kg, wzrost nadal 187cm , 90cm w pasie.
Dzięki nabraniu pewności siebie zostałem kierownikiem salonu, ponieważ wiedziałem, że jeśli czegoś będę chciał, to to osiągnę. Na ślubie byłem uśmiechnięty na każdym zdjęciu. W podróży poślubnej na plaży w Hiszpanii nie czułem dyskomfortu stojąc przy latynoskim ciachu. Biegając nie wstydziłem się, że skaczą mi piersi niczym kobiecie z miseczką A.
Dlaczego trenuję?
Teraz moim priorytetem w życiu jest moja córka. Nie wyobrażam sobie, abym nie miał sił chodzić na spacery, podnosić małej, bawić się z nią, a tym bardziej nie wyobrażam sobie, abym odstawił na bok dziecko z powodu "ważnego" zadania w gierce.
Niszcząc swoje zdrowie poprzez alkohol, używki, nieodpowiednie jedzenie tak na prawdę zwiększałbym ryzyko, że moja córka będzie się wychowywała bez ojca. A sama myśl o tym powoduję, że mam ochotę zjeść sałatę i zrobić 10 minut resetów...