Hej !
Mam na imię Dawid, 17 lat, 176 cm wzrostu, +- 70 kg .
4 lata temu przez przypadek włączyłem sobie filmik na yt na którym facet (podajże ukrainiec) robił na drążkach rzeczy o których nie pomyślałbym że się je da zrobić. Potem zacząłem oglądać Hannibala - każdy kojarzy, i innych podobnych ludzi, trafiłem na to forum, przeczytałem skazanego i tak zaczęła się moja przygoda z sportami siłowymi. Oczywiscie byłem młody i głupi. Chciałem w miesiąc osiągnąć nie wiadomo co, dlatego zmieniałem systemy cele i plany jak rękawiczki. Tak było aż poszedłem sobie na siłownie. Spodobało mi się jeszcze bardziej niż kali. Więc postanowiłem zostać kulturystą Ale jedna rzecz pozostała taka jak wcześniej miałem 15 lat, dużo ambicji i determinacji ale zero wiedzy o jedzeniu i treningach. Po wielu miesiącach okazało się że oprócz satysfakcji nic mi to nie dało. Czy to siły czy estetyki sylwetki. Zrobiłem to co powinienem zrobić na starcie - zacząłem się edukować w tym kierunku. Ogarnąłem odżywianie, treningi. Dni leciały i wszystko szło w miarę okej. Po pół roku przyszły ferie zimowe, a po nich miała być pierwsza w życiu redukcja i wreszcie zobaczyłbym efekty tej pracy. Niestety w pierwszy dzień po feriach, na wf rozwaliłem kolano. Długa i nudna historia więc ją skróce. Od tamtego dnia leczę to kolano. Miałem jedną operacje, potem rehabilitacja.. Sprawność wróciła, ból pozostał. Lekarz stwierdził że mam chondromalacje rzepki. (jakby ułamanie kawałka rzepki nie wystarczyło ;/ ) Dostawałem zastrzyki z glukozaminy, kwasu hialuronowego itp.. Ale nic nie pomogło. W czerwcu będę miał artoskopię. Mam nadzieje że to powie mi co tak naprawdę dzieje się z tą nogą i co dalej robić żeby to w końcu wyleczyć. 1,5 roku siedzenia na tyłku z przymusu dla chłopaka w moim wieku to katorga. Zwłaszcza że moim największym konikiem są sztuki walki a z niesprawną nogą... Nie muszę kończyć
Postanowiłem że wrócę do korzeni, czyli kalisteniki. W końcu lepiej robić to co można, niż nie robić nic.
Jak widzę swoją drogę w kali ?
Na początek przez pierwsze 2 miesiące porobię sobię trening wprowadzający, zaczerpnięty z tego arta
http://kalistenikapo...odki-przykłady/
Troszkę go zmodyfikuje - wywalę przysiady bo nie mogę ich wykonywać.
Rozkład będzie wyglądał mniej więcej tak :
Poniedziałek : 3 Obwody / po treningu rozciąganie statyczne
Wtorek : Skakanka ( progresja czasowa, chce dojść do 30 min)
Środa : 3 Obwody / po treningu rozciąganie statyczne
Czwartek : Skakanka
Piątek : 3 Obwody / po treningu rozciąganie statyczne
Sobota : Skakanka
Niedziela : Wolne
Codziennie rano będę też robił resety :
Cross-Crawl
Rocking
Baby Crawl
Micha :
Jeżeli chodzi o jedzenie to nie będę liczył kcal. Robiłem to przez kilka lat. Lubiłem to robić kiedy to miało dla mnie jakiś sens. Obecnie chce poprawić swoją wydolność, siłę i ogólną sprawność ciała. Do tego nie potrzebuje liczyć kcal. Kiedy robiłem sylwetkę to była podstawa ale teraz nie jest mi to potrzebne. Prawdę mówiąc potrzebuje też trochę odpocząć od jedzenia czegoś co jest wyliczone co do grama. Testowałem różne rodzaje diet - low carba, high carba, CKD, Carb Cycling, IF (chociaż to nie dieta ale..) itd.. Ale teraz mam inny pomysł. Będę jadł średnio 3 razy dziennie (czasami więcej czasami mniej- jak bd miał ochotę) i skupię się na na czymś w rodzaju paleo. Czyli mięso + warzywa + tłuszcze + owoce ( głównie dla witamin, i też żeby uzupełniać w miarę węgle, wiem że lepsze byłyby węgle złożone ale prawdę mówiąc strasznie mnie mulą, źle się po nich czuje a jako że chce sobie odpocząć to nie mam zamiaru się nimi katować). Mniej więcej wiem jakie mam zapotrzebowanie więc i tak będę w tych granicach jadł Pewnych nałogów trudno się pozbyć
Na razie to tyle. W pon pierwszy post po treningu
Podziwiam, jak ktoś wytrwał i przeczytał do końca