treningi cały czas w toku
odbyłem 2 sparingi, jeden bardzo ciężki, drugi bardzo lekki
1 z gościem o swojej wadze, wicemistrz Polski seniorów, szybki, nieuchwytny...a jak szybki to i wiadomo, że bił mocno. Raz go tylko usadziłem na wątrobę, ale tylko i wyłącznie dlatego, że on już trochę opadł z sił a mi weszło pięknie czysto z dokręconego biodra pół hak/pół sierp na dół. Ogólnie bił szybko i mocno, punktował. Gdyby dokręcał z bioder to wystarczyły by 3 takie celne ciosy i bym leżał nogami do góry. Potem chwilę gadaliśmy to mówił własnie, że ma problem z tymi nogami, by z nich wyprowadzać ciosy a nie z samych rąk. Tak czy inaczej bardzo ciężka przeprawa....
2 sparing bardzo lekki, gość który ćwiczył 5 lat tajski boks przyszedł na boks, nie obity wcale. Tam mógł się bronić nogami czy złapać w zwarciu i obalić a tu półdystans i gradobicie haki i sierpy z biodra zakończyły sprawę. Tu już się nogami wybronić nie da albo trzeba zachodzić na prawą stronę, unikać, robić rotacje, uchylenia albo przyjmować wszystko na podwójną gardę, tyle że jak leci mocny szybki cios to nawet uderzenie na bark osłabi na tyle gardę, że ręce opadną albo przynajmniej się rozszczelnią. Ten gość musi się dopiero tego nauczyć...
wnioski są takie, że muszę dopracować szybsze wychodzenie z bioder podczas kombinacji, bo niektóre te ciosy są pchane. Skupiam uwagę w pewnym momencie (i sam się na tym łapię później sam przed sobą) że jak za bardzo czegoś chce to zaczynam się spinać, usztywniać i myślę tylko o tym by uderzyć mocno a nie szybko....a powinno być dokładnie odwrotnie myśleć cały czas o szybkości, bo o swoją siłę nie muszę dbać aż tak.
i kolejny wniosek to taki wzmocnić doły, jakieś skręty z talerzem w tempo z kombinacjami muszą być robione, bo mnie żebra bolą dość mocno po tym pierwszym sparingu. Miałem dziś iść na siłownię ale nie ma szans, dopracuję to w poniedziałek na salce. Teraz wolę, żeby ciało wypoczywało.