Witam wszystkich forumowiczów i adeptów treningu siłowego i jakiegokolwiek innego sportu. Chcę się podzielić z wami moją historią,która nauczyła i jeszcze pewnie będę z niej wyciągał wnioski przez bardzo ,ale to bardzo długi czas. Pisze to ponieważ,chciałbym trochę zrzucić z serca sprawy ,które od długiego czasu mnie niszczą i wyniszczały i przede wszystkim pisze to ze względu na was i na młodszych ode mnie dopiero zaczynających przygodę z treningiem siłowym. Do rzeczy..
W listopadzie 2014 roku na forum pojawił się mój temat pt ,, Barki,rotatory,problemy" od tego czasu zaczęła się moja droga po utracone zdrowie.
Wtedy wiedziałem,że to dopiero początek tej drogi a myśl o polskiej służbie zdrowia tylko pogłębiała czarną dziurę w głowie ,którą drążyły czarne myśli..
Wybrałem się do ortopedy oczywiście priv i chyba nie będę wyjaśniał dlaczego,sami sobie dopowiecie. Oczywyscie pierwsza wizyta przebiegła tak jak myślałem. To pewnie nic takiego,pracuje pan fizycznie, ćwiczy Pan,proszę wziąć witaminy, zapisać się na lasery itp itp ( wiedziałem,ze nawet nie wyląduje na żadnych laserach ani tez nie kupie żadnych witamin(jakim cudem dwuletni ból barków miałem wyleczyć nagle garscią witamin czy laserami nie mówiąć,że próbowałem diet,glukozaminy bla bla) Po 2 miesiącach pojechałem drugi raz do tego samego ortopedy z myślą ,że się nie poddam bo mam dopiero 21lat i nie chcę być kaleką( w dupie z treningiem,chciałbym chociaż potem móc podnieść kubek z herbatą) I tak dostałem skierowanie na rezonans..hmmm termin na nfz? Listopad 2015. Wykonałem więc kilka tel po prywatnych klinikach i załatwiłem sobie rezonans priv ( znowu kolejne pieniądze na które pracuje 12 h dziennie z bólem barków) Rezonans wykazał zmiany pourazowe ,geoda zwyrodnieniowa itp itp niby nic poważnego,ale ból nadal był. Z wynikiem rezonansu pojechałem znowu do tego samego lekarza (3 raz i juz przestalem liczyc forse jaka wydalem).Lekarz stwierdzil,ze on nie jest w stanie mi pomoc i wyslal mnie do swojego kolegi po fachu,specjaliste,ktory siedzi w barku od zawsze. W miedzy czasie zaliczylem jeszcze USG barku prawego ,w którym mam ten sam problem co w lewym...
Jak się okazało mogłem od razu uderzyć do Gdańska do tego specjalisty. Od listopada 10 kg w dół,wygląd patyka. Każda cząstka mnie zapomniała o treningu i o jakimkolwiek sporcie. Całkowita depresja widząc wszystkich uprawiając sport z myślą,że w wieku 21 lat nie można zawiesić firanek mamie.
Stres w pracy,brak pięniedzy,jazda po lekarzach i ciągla myśl o powrocie do zdrowia doprowadziła do destrukcji mojego ciała i dzisiaj po dwóch przysiadach mam zadyszkę i zakwasy 2 tygodnie.. Ale jako,że nie należe do osbo,ktore latwo zlamac ,wiedzialem,ze sie nie poddam.
Wizyta w Gdansku. Lekarz po paru ruchach barkami stwierdzil problem z głową długą bicepsa..jednym słowem wyskakiwanie z rowka głowy i niestabilnosc tego sciegna. Leczenie? Artroskopia dwóch barków...(21 lat) mój tata 48 ani razu nawet nic złamane...Z jednej strony usłyszalem wkoncu diagnoze i spadl mi kamien z serca,wkoncu wiem co mi jest i jak to leczyc ale po chwili drugi kop..zabiegi w naszej klinice nie sa na NFZ tylko prywatnie. Kosztu takiego zabiegu prywatnie nie bede pisal bo sa ta duze kwoty,ale nie wazne...lekarz mowi,ze przekaże kumplowi moje dane i ten lekarz znowu bedzie sie ze mna kontaktowal ,zeby na nfz itp. Nie chcialem tego sluchac. Bylem zalamany..
Ale jak to u mnie bywa zrobie wszystko,zeby osiagnac swoj cel tymbardziej,jezeli chodzi o zdrowie. Tak wiec wzialem sie do roboty. Poszedlem do kierownika,ze potrzebuje pieniadzy i moge pracowac na same nocne zmiany po12 h. Spojrzal na mnie jak na desperata,ale po 2 tygodniach i rozmowach z kierownictwem zgodzili sie(cale szczescie ,ze nasza firma ma akurat duze zamowienia) tak zarobilem odpowiednia kwote + pieniazki na koncie odlozone wczesniej na zabieg prywatny. i za miesiac dokladnie 10 czerwca mam pierwszy zabieg na lewa reke a za rok w czerwcu pewnie czeka mnie druga rączka.
Nie liczę pieniedzy,nie licza sie dla mnie pieniadze w tym momencie. Jestem mlody i sie nie poddam. Pamiętajcie PIENIADZE IDZIE ODROBIC ,WYJEDZIESZ ZA GRANICE A ODROBISZ A ZDROWIA NIE ODROBISZ W ZYCIU!
Jest pare plusów,które pojawiły się w trakcie walki o zdrowie. Zacząłem czytać książki o motywacji i o powrotach do zdrowia,ale też wiele innych. Pierwszą książką jaką przeczytałem była SIła Spokoju,w której gimnastyk powraca do treningu bo ciężkim wypadku motorowym potem przeczytalem historie NICKA Vujicica ,,Bez rąk,bez nóg ,bez ograniczeń" ,ktore . Zacząłem zwracać uwagę na dietę,którą ułozyla mi kolezanka z klasy aktualna dietetyczka i pracownik sklepu ze zdrową żywnoscia.
Troche odzyskuje motywacje,zacząłem cwiczyć same nogi,troche biegać ,staram sie ruszyć,poznałem dziewczynę,która troche mnie wspiera w tym wszystkim. Troche się układa. Nie poddam się. Mam zamiar ,wstawiana postów co jakiś czas po operacji w zwiazku z tym,ze pozwoli mi to troche zrzucic cos z serca i chce sam siebie motywowac powrotem do treningow po operacjach jakie mnie czekaja.
Mógłbym pisac i pisac,ale bede konczyc. Chce wam powiedziec tylko jedno. Zachowajcie umiar i zdrowy rozsadek w treningu i we wszystkim co robicie byscie nie musieli przechodzic przez to co ja przechodze aktualnie bo uwierzcie,nie jest to sytuacja latwa. Nie bede sie zalic bo inni maja gorzej ,raki itp.
Ale napisalem ten tekst,zebyscie uwazali i nie robili nic glupiego.
Wykanczalem sie na silce przy muzyce i motywowalem sie gnajglupszymi sloganami typu NO PAIN NO GAIN ,NEVER BACK DOW, FUCK PAIN GO HARD.
Wszystko z głową. Nie wiem czy będę mógł kiedyś dojsc do swoich wynikow w zdrowym czasie i najwyższej formie. Jestem realista,ale wierze w to i bede robil wszystko zeby do tego dojsc a to minimum dwa lata. Po drugim zabiegu będę mógł powracać do sportu siłowego.
Pozdrawiam wszystkich i życzę zdrowia i rozsądnego treningu. Jeżeli pojawiły się błędy to przepraszam.