Witam Was serdecznie!
Od czasu napisania na Waszym forum mojego ostatniego (i jak do tej pory ostatniego) posta minęło sporo czasu. Trochę się za Wami stęskniłem i postanowiłem się odezwać. Pisze z wielorakich pobudek. Chce przedstawić mój plan ćwiczeń i wysłuchać opinii na jego temat, napisać co się u mnie zmieniło i co ma się zmienić. Nie mogłem dopasować się do żadnego działu, więc będę marudził tutaj i być może dział ,,Dzienniki treningowe" zachęci mnie do regularnej frekwencji na forum. A przede wszystkim nie mam z kim pogadać na temat ćwiczeń, ba, szczególnie na samym ich początku, a człowiek czasem tak ma, że chce podzielić się wrażeniami i wnioskami z podejmowanych działań.
Co będzie zawierał mój wpis?
1) podsumowanie zmian na przestrzeni ostatnich 6 miesięcy
2) mój bieżący plan treningowy i dieta, ogólne spostrzeżenia na ich temat
3) plany długoterminowe
Jako laik czekam na wskazówki i pytania. Przepraszam za chaotycznego, wielotematycznego posta, ale rozbicie go na poszczególne działy zgubiło by z kolei mnie..
1)
W październiku powróciłem do Bydgoszczy, gdzie studiuję. Mieszkam tam okresowo, ale słoików nie taszczę ze sobą. Gotuję codziennie dla siebie i dziewczyny co pozwala mi na swobodne manipulowanie dietą. Patrząc na swoje nawyki żywieniowe, nie ukrywam, jestem mocno zaskoczony. Stopniowymi krokami, wmawianiem sobie i dzięki kolejnym eksperymentom zarzuciłem słodzenie napojów, i picie ich bez obrzydzenia ( co było dla mnie niewyobrażalne), jem ryby ( a fuuuj!), płatki owsiane z jogurtem naturalnym na śniadanie wcinam z rozkoszą.
Niby nic, ale dla parówkowo-majonezowego konesera to zmiana więcej niż niepojęta. Instynktowną stała się eliminacja przetworzonego i słodzonego jedzenia. Teraz trzymanie diety nie oznacza więzów, oznacza wolność i świadomość.
Najgorszą aktywność fizyczną jaką znałem (bieganie, Panie, a na co to komu, bez celu, męczy nudne, a idź Pan) przekułem w terapię antystresową. Nie liczę kilometrów, minut, tylko zakładam słuchawki, buty i czy jestem zły, zestresowany czy mam humor wyśmienity- ulubiona muzyka, i wesołym truchtem do zadyszki, wracającej czasem po niegdyś palonych papierochach.
Ćwiczenia- hmm, mniej czy bardziej regularnie, pamiętam o nich . Bardzo ciesze się, że mogłem zainstalować drążek na ścianie balkonowej. Najemca mieszkania nie oponował, a kartonowa konstrukcja ścian działowych w mieszkanku blokowym nie wróżyła przyszłości sprzętowi wewnątrz. Nie ma jak cherlawe podciąganie ( w wakacje było jeszcze zero, teraz do dyszki podchwytem się doczołgam) o zachodzie Słońca ku uciesze gapiów pod blokiem
2) TERAZ
JEDZONKO:
Tydzień mija jak regularnie notuję moje ćwiczenia i posiłki. Nie narzucam dziennych celów i limitu kalorii ( no może trochę).Nie mam też opanowanej umiejętności dobrego liczenia W/B/T ale przedstawiam co mi wyszło :
Wiek: 21, masa : ok 77kg, wzrost: 180, cel diety: ujemna podaż kalorii, białko mniej więcej 1,5 g/kg/doba i tyle nie chce więcej ograniczeń, zobaczymy co wyjdzie.
Makroskładniki ostatnich 3 dni: [155W, 73B, 80T, kcal2050] [280W, 101B, 87T, 2625kcal] [170W, 131B, 2000kcal] jak widać wahania znaczne ale zależne też od apetytu i planu dnia ( 2 dzień to przygodne żarcie na mieście niestety ale taki dzień niefortunny)
Ale spokojnie, nauczymy się.
AKTYWNOŚĆ:
Postępuję podobnie, ćwiczę to na co mi przyjdzie ochota i na co są siły. Wyniki zapisuję i dopiero po jakimś czasie usystematyzuję.
Cele treningowe: czyste spokojne 5x5 podciągnięć podchwytem, pompka na jednej ręce, HSPU. Wymienione nie są celami samymi w sobie, tylko nakreślają kierunek moich aktywności.
Przykładowy (z dziś)
Rozgrzewka: wymachy, krążenia by poczuć, że krew "się ruszyła"
1. Nogi:
- 3 serie po 25 zwykłe przysiady ---> pauzowane i z naciskiem na technikę potrafią mnie zmęczyć
- 2 serie po 10 na nogę przysiadów bułgarskich
- seria przysiadów 25 powt
-2 serie po 12 "wypchnięć bioder ku górze" (na dwugłowe), przepraszam zapomniałem jak się fachowo to zwie
- 2 serie wspięć na palce
Wnioski : 1) Na tym etapie liczne przysiady, dbając o postawę powodują u mnie wrażenie przyjemnego spompowania nóg, narazie starczy.
2) Próbowałem pistoletów, boje się, nie mogę, nie wiem. Jak zabierałem się za ich progresje to odzywały się juz kolana( pewnie jeszcze nie czas)
2. Barki
- podciąganie podchwytem 4 serie 5 powt, plus 3 podciągnięcia z powolnym opuszczaniem
- zwis nachwytem 2 serie, wznosy nóg w między czasie
- 3 serie stania na rękach z nogami na ścianie, około 20 sek, jednoczesne uginanie łokci, (takie hspu na moje możliwości )
Wnioski : 1)mało tych serii ale podciąganie jest dla mnie trudne ;( staram się smarować gwinty, gdy wychodzę na balkon, ( taki papieros treningowy ;D)
3. Klatka
- 2 serie 20 pompek
- seria 10 wąsko, seria 10 szerokim podporem
- plank do oporu
- pompki jednorącz w oparciu o parapet ( 2 serie po 6 na ręke)
- przytrzymanie pozycji do pompki jednorącz na płaskiej powierzchni ( wyobrażam sobię, że robie soczystą pompę, może układ nerwowy się przygotuje na przyszłość)
- 3 serie po 3 pompki asymetryczne ( a'la skazany) na ręke- to już takie zwieńczenie treningu
aaa i bym zapomniał dziś były dipy na łóżku z nogami uniesionymi 2 serie po 20
Trening zdaje się być chaotyczny, bezwładnie łączy ćwiczenia ale kurcze... podoba mi się. Czuję się optymalnie "zrobiony"i nie mam wrażenia ze coś opuściłem. Zobaczymy, jak przeżyję miesiąc to ocenię.
A w ciągu tygodnia staram się przeplatać ten plan z bieganiem. Kolejnego dnia zaczynam od innej partii, na ostatniej mogę być nieświeży a więc należy mieszać. Dzień wolny robię w wypadku nawału nauki bądź odczucia przemęczenia.
3) PRZYSZŁOŚĆ
Nie wiem czy to ma sens, ale obecny plan mam zamiar kontynuować do czerwca. W tym czasie powinienem zrzucić trochę sadła i przywyknąć do ruchu. Gdy wrócę do domu mam zamiar rozpocząć treningi siłowe z obciążeniem. Mam zamiar ćwiczyc martwy ciąg, przysiady i wyciskanie stojąc. Nie posiadam sztang i talerzy ale wykorzystam platformę obciążoną workami z piaskiem . Do tego dorzucę dipy i drążek, a w pażdzierniku wrócę do kali w mieszkaniu w Bydgoszczy. Dietę też zmodyfikuję na trochę bardziej masową,ciąć będziemy potem.
Ehh, się rozpisałem, szczególnie, że nie lubię klepać na kompie, a znużenie pewnie widać w estetyce posta za co przepraszam. Ale się wygadałem i mi lżej. Mam nadzieję, że mogę liczyć na wyrozumiałość i kilka uwag choćby tak ogólnych jak mój post.
Pozdrawiam, do usłyszenia.