Witam!
Od 3 lat uprawiam wspinaczkę (wcześniej raczej byłem zielony jeśli chodzi o sprawy związane ze sportem czy z formą jako taką), no ale wiadomo, że wspinaczka pomimo, że wykorzystuje sporą część mięśni to jednak kilka z nich trochę zaniedbuję. Z tego powodu zawsze starałem się znaleźć czas w tygodniu, by iść na siłkę trochę popracować nad mięśniami antagonistycznymi. Jakiś czas temu odkryłem kalistenika i jako że wydawała się dużo lepsza od siłki z powodu podobnych cech do wspinania (wykorzystywanie masy własnego ciała, rozwój który nie wiąże się aż tak ze zwiększeniem masy i wagi ciała itp.) i tak się bawię od kilku miesięcy. Problem tylko jak to wcisnąć, by to miało jakiś sens. W tygodniach bez żadnych wyjazdów wspinaczkowych trenuje 3 razy w tygodniu na sztucznej ścianie, do tego staram się trochę biegać. No i właśnie... raz w tygodniu trening reszty wydaje się trochę za mało, natomiast przy większej liczbie treningów to odbija się zmęczenie potem na treningach wspinaczkowych i jak tu pogodzić wszystko? Łączyć treningi? Robić kilka razy w tygodniu ze zdecydowanie mniejszą intensywnością?