//Wydzielone z http://kalistenikapo...najtrudniejsze/
//Powadzi
Przede wszystkim bardzo dziękuję za porady.
Może rzeczywiście niepotrzebnie się gdzieś śpieszę, w sumie ostra praca prędzej czy później sama przyjdzie
Co do diety - kura (czasem indyk) to pierś. Warzywa to po prostu surowy szpinak + sałata + inna tego typu pasza. Żona narzeka, że jemy jak króliki W ramach lunchu surówka z kukurydzy, papryki, pomidora, ogórka, fasoli, etc i grillowany cyc kurzy.
Na pewno muszę się nauczyć jeść śniadania. Do tej pory doskonale sobie radziłem z dwoma posiłkami dziennie, ale to obawiam się już dłużej nie przejdzie. Jogurt naturalny ze słonecznikiem, rodzynkami i płatkami owsianymi powinien dać radę. Niestety orzechy u mnie odpadają (a szkoda bo uwielbiam...) bo pomimo że mnie nie zabiją to sprawią że będe tego baaardzo żałował
Tłuszcz podałem z obiadu, do tego dochodzi ten z sałatki z kurczakiem w pracy. W sumie jakieś 20g dziennie tego pewnie było. W dni treningowe trochę więcej bo do tego trzeba doliczyć twaróg z posiłku regeneracyjnego. Ale dodając do diety słonecznik czy inne pestki dyni, powinienem sobie z tym poradzić, najwyżej nauczę się to podjadać między posiłkami
Zbiciem tych 5% tkanki tłuszczowej też chyba przestanę się przejmować. Przy ostrzejszym wysiłku sama powinna w końcu zejść. Na dobrą sprawę poza delikatną "oponką" wokół brzucha i tak nie mam się czego wstydzić.
PS. Rzecz jasna nie samym drobiem żyję. Wołowiną w dowolnej postaci (gulasz, steki, sos do makaronu) też nie pogardzę. Tak samo ryby - jeden dzień w tygodniu przeznaczony jest na obowiązkowego pstrąga, łososia czy innego śledzia. Do obiadu prawie zawsze leci brązowy ryż, kasza gryczana albo makaron pełnoziarnisty. W sumie staram się jeść zdrowo, bez żadnych chemicznych wspomagaczy i konserwantów, głodny nie chodzę, siłę na treningi mam... po prostu z wyliczeń mi wychodzi że powinienem jeść więcej