Zacznę od disclaimera, że mam zaledwie kilkumiesięczne doświadczenie z kalisteniką i na pewno nie potrafię tak dobrze ocenić tej książki jak inni na tym forum.
Podręcznik do treningu komandosów amerykańkiej marynarki można bez problemu znaleźć w sieci. Chyba legalnie - pewnie US Navy chce, żeby kandydaci na SEALs wiedzieli co ich czeka
Co mi się podoba
Uniwersalność. SEAL ma być w stanie unieść na chwilę ogromny ciężar (np. rannego kolegę), jak i godzinami maszerować z "niewielkim" obciążeniem. Zdolny do sprintu jak i długiego biegu. Trening obejmuje m.in. wspinaczkę, pływanie, bieg narciarski. Oczywiście plan jest dostosowany do osób młodych, mających już na starcie znakomitą kondycję, a do tego trening jest ich pracą i mogą poświęcić wiele godzin dziennie. Ja nie mogę tego o sobie powiedzieć, ale i tak znalazłem dla siebie trochę ciekawych rzeczy. Przykłady?
- Dowiedziałem się, jak ważne jest ćwiczenie mięśni antagonistycznych i współpracujących. Np. wznosy nóg rozwijają głównie zginacze bioder, dlatego warto dodać ćwiczenia bardziej rozwijające brzuch oraz ćwiczenia na prostowniki bioder. Z kolei podciąganie poziome to nie tylko etap przejściowy do prawdziwego podciągania, ale pełnoprawne ćwiczenie ważne dla każdego, kto robi dużo pompek.
- Rozdział o kalistenice zawiera atlas ćwiczeń, wielu nie znałem.
- Ciekawy jest cykl treningu siłowego. Po 2 miesiącach typowego treningu z dużym obciążeniem następują 3 miesiące treningu wytrzymałościowego ze znacznie zredukowanym obciążeniem i nawet do 60 powtórzeniami w serii. Zdaniem autorów, to nie tylko zwiększa wytrzymałość, ale pozwala też przekształcić zdolność do pompowania żelazem w siłę funkcjonalną.
- Nietypowe dla cywilnych podręczników informacje, np. jak się przystosować do wysiłku w innym klimacie, jak się przygotować do długiego maszerowania z ciężkim plecakiem (niestety, głównie chodząc godzinami z ciężkim plecakiem...) albo jak ćwiczyć na ograniczonej przestrzeni.
Co mi się nie podoba
Nasza ulubiona kalistenika jest traktowana głównie jako wysokopowtórzeniowy trening wytrzymałościowy. Na szczęście jest trochę wzmianek o tym jak utrudnić ćwiczenia by miały charakter siłowy.
Podręcznik powiela informację o szkodliwości pełnych przysiadów. Zresztą pewnie to nie jest jedyny błąd, a wielu ważnych technik w nim brakuje. Niestety książka pochodzi z 1997 roku, a trochę wiedzy od tego czasu przybyło. Mimo tego myślę, że warto co najmniej przejrzeć ten podręcznik.