Co do tego, że motywacją dla kobiet jest zbyt duża ilość tłuszczu to nie do końca. Po pierwsze wstydzą się iść na basen (bo nie wyglądają), do biegania się "nie nadają", zajęcia fitness? o nie! wśród zgrabnych lasek "będę wyglądać jak spocona kulka" i w ogóle są brzydkie, grube więc najlepiej zjeść ciastko.. Przecież ono nie zaszkodzi, a jak humor się poprawi! Przepraszam jeśli kogoś obraziłam. Niestety takie myślenie ma wiele kobiet, nawet z urojonym poczuciem otyłości. Co do zgrabnych to nie jest lepiej "ćwiczyć? po co?" słowa lenia są bardzo kuszące kiedy akurat leci ulubiony serial, a łóżko wygląda tak kusząco..
Nigdy nie miałam problemów z wagą, celulitu jak na razie brak. Czemu ćwiczę? bo lubię i toczę wewnętrzną walkę z leniem.
Jeśli ktoś nie chce, tak szczerze, zacząć się ruszać to bardzo ciężko go zmotywować. Okrutną metodą motywacji (której nikomu nie polecam!!!) jest usłyszenie od ukochanej osoby "zrób coś z sobą bo jesteś obrzydliwa i już mnie nie kręcisz...." -> depresja -> łzy -> złość i myśl "Obrzydliwa? Zobaczymy!!" -> ćwiczenia + dieta. Metoda skuteczna lecz grozi końcem związku lub zdradą
Najlepiej znaleźć coś co wymaga wysiłku i sprawia dużo przyjemności i wkręcić sobie to do tego stopnia, że stanie się zajęciem obowiązkowym i przyjemnym (w moim przypadku akurat joga). To zajęcie stanie się aktywatorem do następnych zadań
Następną motywacją może być trening z facetem. Jednak bardzo ważne jest, żeby na początku nie wiele wymagać. Facet ma już siłę i technikę, a początkująca dziewczyna jedyne co może poczuć to zażenowanie i się zdołować tym, że jest tak słaba a jej technika totalnie beznadziejna.. = zero motywacji do następnych ćwiczeń = brak następnych ćwiczeń. Niezbędne są słowa wsparcia, otuchy i komplementy:) (kobiety są próżne z natury więc można to łatwo wykorzystać
). Na początku najlepiej dostosować ćwiczenia do poziomu umiejętności (początkowe łatwiutkie - myślę, że właśnie dlatego "Skazany na trening" cieszy się taką popularnością) i cierpliwie pomału przechodzić dalej i podkręcać śrubę.
Mam za sobą lata lenistwa i nic nie robienia więc wiem jak może być ciężko zacząć i wiem jak może być łatwo zacząć
Mnie również motywuje obecność na forum.. (wiem, że to cholernie próżne z mojej strony. . . ) Pisząc dziennik ćwiczeń i widząc swoje postępy mam ciągle motywację, a kiedy leń szepcze "odpuść dzisiaj sobie jesteś taka zmęczona" to pojawia się poczucie zobowiązania wobec dziennika, że nic nie wpiszę... Wiem, że to chore ale skoro skuteczne i motywujące to why not?
Wśród znajomych niewiele osób wie o istnieniu Kalisteniki i kiedy mówię "zrobiłam 23s kruka!" podjarana swoim mega osiągnięciem słyszę "aha.. a co to?" a chwaląc się na forum mam poczucie, że ktoś wie o co chodzi.