Jest to nie prawda, starożytni atleci też używali wolnych ciężarów. Nosili ciężkie przedmioty, rzucali, wyciskali, robili z nimi przysiady itd. Oczywiście nie była to sztanga i odważniki ale raczej kłody, głazy, partnerzy treningowi itp. Nawet czytałem kiedyś o jednym ze starożytnych zapaśników greckich który trenował w ten sposób. Kupił młodego byka i codziennie brał go na barki i szedł z nim ileś tam metrów. Z każdym dniem byk dorastał więc stawał się coraz cięższy dzięki temu siła naszego zapaśnika z dnia na dzień powiększała się.Chłopaki są dzisiaj takimi frajerami, próbując urosnąć na sztangach i hantlach – mówił mi często podczas posiłku w jadalni. – Najpiękniejszą sylwetkę wyrabia się, używając własnego ciała. Tak ćwiczyli starożytni atleci greccy i rzymscy, a spójrz na mięśnie na klasycznych posągach z ich czasów. Faceci na tych rzeźbach są więksi i lepiej rozwinięci niż wszyscy dzisiejsi naszpikowani chemią frajerzy
Ja osobiście uważam że nie można być fanatykiem jednego poglądu i sam jestem zdania że trening wolnymi ciężarami też przynosi korzyści i jest ciekawym urozmaiceniem. Nie mówię oczywiście o specjalnych maszynach treningowy które mają za zadanie wyizolować pracę konkretnego mięśnia. One też są dobra, ale dla kulturystów a to już zupełnie inny sport.