Trening siły maksymalnej nie wpływa bezpośrednio na rozwój wytrzymałości. Owszem, na początku można mieć takie wrażenie gdy robisz przykładowo podciągnięcia nierówne i po czasie sprawdzasz swojego maksa w podciąganiu. Natomiast na dłuższą metę trzeba dostarczyć organizmowi osobnych bodźców do rozwijania tej cechy motorycznej. U początkujących często jest tak, że skupienie się na jednej z cech motorycznych powoduje rozwijanie praktycznie każdej pozostałej, ale później trzeba już dobrać specjalistyczne metody pod każdą z osobna. Pomijam tutaj bardziej specyficzne schematy jak np. drabiny. Siła maksymalna jest podstawą w rozwijaniu pozostałych aspektów ponieważ gwarantuje nam dobre fundamenty do pracy nad każdą inną cechą, natomiast nie zastąpi nam treningu nakierowanego na poprawę tejże cechy. Przykładowo natężenie pozwalające rozwijać siłę maksymalną może wynosić 25, moim zdaniem maksymalnie 30 powtórzeń na jednej sesji a w przypadku treningu wytrzymałościowego dla przeciętnej osoby (powiedzmy, że dla kogoś wykonującego kilkanaście powtórzeń w podciąganiu) natężenie powinno wynosić powyżej 50 powtórzeń (przy założeniu, że trenujemy klasycznym schematem określonej liczby serii i powtórzeń przy zachowaniu optymalnych przerw. W przypadku skracania czasu odpoczynku natężenie może się zmniejszyć).
Luko podał kiedyś dobre porównanie, mianowicie mówił że siła maksymalna jest jak szklanka, a pozostałe cechy są jak woda do niej wlewana. Im większa szklanka tym tym więcej wody możemy do niej wlać. Im większa jest nasza siła maksymalna (a co za tym idzie zdolność przesyłania neuronów i współpraca mięśni) tym lepiej możemy rozwinąć każdy z pozostałych aspektów. Nie zastąpi nam to jednak specyficznego treningu każdej z tych cech motorycznych.