Siema
Mam pytanie, przy robieniu przysiadów (w momencie jak się podnoszę ze zgiętych nóg) pyka mi coś w kolanach wydaje mi się że to rzepka.
Czy jest to jakiś problem i czy mogę to zignorować?
Zaloguj się Zarejestruj się
#3
Napisano 16 lutego 2015 - 22:25
- nie boli
-nie nasila się z ilością powtórzeń
- nie mam Bolesność potreningowych
- zero urazów
- nie robilem nic z tego Skakałeś kiedyś? W parkourze lub trickingu na przykład.
jedynie gdzie mogę przeciążyć kolana to w pracy jak podnoszę worki i układam na palety, bo staram się pomagać nogami
pyka nawet przy jednorazowym ukucnięciu
#5
Napisano 16 lutego 2015 - 22:34
Nie powinno być problemu.
Nawet takie układanie worków nie wydaje się szkodzić kolanom (jak dobrze to sobie wyobrażam, kiedyś podobnie przerzucałam worki z cementem, ale kolana się w sumie blokują przy takim ruchu, więc nie powinno być problemu. Tylko uważaj, żeby czasem przez nieuwagę nie wykrzywić pod nieodpowiednim kątem biodra/kolana/kostki no i ostrożnie z plecami, bo czasem człowieka korci do podniesienia z pochyłu, jak jest już zmęczony, ale co ja Ci będę mówić).
Mi też notorycznie strzelają kolana, ale po 5 przysiadach zwykle przestają.
Przy skakaniu wstrząsy wywołane skoczeniem na ziemię mogą poprzesuwać struktury kolanowe (ale to po wielu skokach ze sporej wysokości), co może skutkować strzelaniem.
Ortopeda kiedyś mi tłumaczył, że u niektórych ludzi więzadło krzyżowe przednie lub główka stawowa mogą być minimalnie przesunięte i podczas ruchu ślizgają się po kości lub panewce z charakterystycznym strzelaniem.
Podejrzewam więc, że po prostu naturalnie Ci się tak strzela.
Jakbyś chciał, mógłbyś to rozpracować, ale jeśli masz tak od zawsze i nigdy nie powodowało bólu, to myślę, że nie ma co sobie głowy zawracać.
Niemniej, zwróć szczególną uwagę na te kolana w sytuacjach dla nich stresowych. (Obciążenia, ćwiczenia, niecodzienny ruch).
Edit: no, albo rzepka z tematu może być przesunięta milimetr w tę czy we w tę i się ociera o piszczelową lub udową - ale podejrzewam, że to by Cię bolało, więc to może być jej więzadło - też może strzelać. Generalnie takie strzelania to więzadła anonsują swoje przemieszczenie.
#6
Napisano 16 lutego 2015 - 22:43
Wiem podnoszę z ugiętych nóg i wyprostowanych pleców jako jedyny w robocie... ;d
Dodam ze czy robię 1 / 5 czy 30 to dalej to samo, przy podnoszeniu się słyszę pykniecie w kolanach
I chyba nie mam tego od zawsze , bo nie zwracałem na to uwagi zanim nie zacząłem ćwiczyć, ale nie mogę sobie przypomnieć żeby tak było.
#7
Napisano 16 lutego 2015 - 22:54
Okej, choć myślę, że nie powinno być problemu, to jak będziesz miał czas, porób sobie pierwsze kroki ze Skazanego (pierwsze 3) 2x15, albo więcej, myślę, że 2-3 razy w tygodniu wystarczy.
Jeśli zmniejszy strzelanie - masz SKS (starość k. starość). W pewnym wieku już albo maziówka nie wyrabia, albo samoistnie się struktura przestawia (zwykle przez skostnienie), albo starcza sztywność Cię łapie.
Niby jak nie boli, nie trzeba leczyć, jednak jeśli wcześniej w ogóle nic Ci nie strzelało lub strzelało w stopniu zadowalającym - czyli że nie tak głośno, byś zwrócił uwagę - to posmaruj sobie troszkę te kolana tamtymi ćwiczeniami. Nie zaszkodzi, a może coś wskóra.
#8
Napisano 16 lutego 2015 - 23:04
#9
Napisano 17 lutego 2015 - 00:17
Hehe, jestem poważna.
Po dwudziestce to już tylko umierać.
Spoczko, ja, jak się brałam za Skazanego, robiłam po 5 pistoletów na każdą nogę.
2 miesiące poświęciłam na pierwszy krok, 4 na drugi, potem po 2 na każdy następny, ale pominęłam 8. i 9. - zastąpiłam je negatywami z obciążeniem i bez.
A mimo to, cały czas wracam do pierwszych 3 kroków.
Robiłam te pistolety, owszem. Ale rozwaliłam sobie kolano na rowerze (wywaliłam się na nie z dość sporą prędkością). 2 lata nikt nic nie mógł mi pomóc, naprawić, zdiagnozować (!), kolano działało, pistolety robiłam. Raz dziennie co najmniej łapał mnie taki ból, że nic tylko usiąść i płakać.
Jak zabrałam się za pierwsze kroki - dopiero coś mi zaczęło pomagać.
Aż przeszło (prawie) zupełnie. Standardowe strzelanie zdrowego kolana (od zawsze mi strzelały - ale było bardziej wyczuwalne niż słyszalne. Po walnięciu w jednym kolanie przeszło na ból, rypienie i bolesne strzelanie wszystkiego dookoła stawu, a w tym zdrowym zostało strzelanie). Permanentnie.
Z tym, że "prawie", bo mam tak pochrzanioną sytuację, że jak raz na dwa tygodnie (liczyłam) nie zrobię przysiadów dwunożnych lub tych beznożnych (pierwszy krok) - ból wraca. Nie tak intensywny jak kiedyś, no ale jest.
Od kroku do kroku, ale pierwszaki ze mną zostały.
Także miauczenie miauczeniem, ale te techniki mają moc rehabilitacyjną.
No ale to tylko moja opinia - zrobisz, co uważasz. Trochę mi czasu zleciało w poradniach ortopedycznych, więc pojęczę sobie tu przy okazji.
Sorry, że tak trochę nieskładnie, ale spać mi się chce.
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych