Witam was wszystkich,
Nazywam się Dan Sierakowski, mam 23 lata i jak pewnie wiele osób zauważyło od pewnego czasu nagrywam filmy na fanpage Kalistenika Polska, z którym zacząłem oficjalną współpracę w celu wypromowania najstarszego na świecie sportu jakim jestem własnie Kalistenika. Nazwę tej formy aktywności fizycznej piszę celowo zaczynając wielką literą z szacunku jaką ją darzę odkąd poznało ją moje ciało. Moje pierwsze kroki sięgają pompek, brzuszków i przysiadów oraz ćwiczeń z hantlą w domu, gdy miałem zaledwie kilkanaście lat. Myślałem wtedy cały czas o zakupie dodatkowych obciążeń i gryfów, które pomogłyby mi rozwinąć siłę i wyrzeźbić swoje ciało, stąd też ewoluowało to po pewnym czasie w stronę siłowni. Gdyby przyszedł wtedy ktoś do mnie wtedy i powiedziałby mi, że po wielu latach przyjdzie moment kiedy totalnie porzucę wszystkie obciążenia, sztangi i maszyny, do których tak uparcie dążyłem... nie uwierzyłbym. Zawsze jednak najważniejsze było dla mnie zdrowie, dlatego zanim zacząłem regularnie ćwiczyć najpierw zmieniłem swoje nawyki żywieniowe. Odstawiłem soki i wszelkiego rodzaju napoje na rzecz wody, którą piję od około 6 lat. Następnie poświęciłem czas na pogłębianie swojej wiedzy na temat żywienia i podświadomości naszego umysłu. Na siłownie zacząłem chodzić w wieku 20 lat i od tamtego czasu ćwiczę bez żadnej przerwy już 40 miesięcy począwszy od jednej z wrocławskich siłowni. Ćwiczyłem bardzo ciężko i systematycznie starając się przy tym jak najmniej stosować odżywek dzięki czemu osiągnąłem na siłowni bardzo wiele budząc podziw wśród trenerów, body builderów oraz znajomych. Czułem jednak ciągle, że czegoś mi w tym wszystkim brakuje. Gdzie pomiędzy te ciężary wcisnąć swój umysł, podświadomość? Siłą woli redukować i masować? Wciąż poszukiwałem czegoś więcej. W międzyczasie, po około pół roku ćwiczeń, poznałem TRX-y, które na pewien czas znów urozmaiciły moje treningi. Balansowanie ciałem, jakieś mięśnie wewnętrzne, o których nie miałem wtedy pojęcia, ale jakże było to wszystko ciekawe, bo było to przecież... Kalisteniką! Nigdy nie sprawiało mi radości wyciskanie co raz większych ciężarów, jednak ciężko było znaleźć w tym wszystkim inny wyznacznik postępu (pomijając wizualne aspekty). W poprzednie wakacje zrodziła się w mojej głowie pierwsza myśl, żeby zacząć w tym okresie ćwiczyć tylko na dworze na wzór amerykańskiego stylu street workout wspomagając się paskami TRX, jednak nie znałem nikogo kto chciałby ćwiczyć w taki sposób ze mną. Był to dla mnie wystarczający argument, żeby pozostać na siłowni. Przełomowym momentem w tym roku było zamontowanie kółek gimnastycznych na siłowni. Zawsze fascynowała mnie koordynacja i ciało gimnastyków, dlatego postanowiłem spróbować tam swoich sił. Kilka lat ciężkiej pracy zaowocowało silnymi przedramionami i brzuchem, dlatego ćwiczenia tam były dla mnie łatwe, przyjemne i przede wszystkim niesamowicie rozwojowe. Ile trzeba mieć siły i skupienia, żeby wijące się paski były nieruchome jak metalowe pręty? Zacząłem ćwiczyć na nich co raz więcej z czasem co raz bardziej interesując się pracą z ciężarem własnego ciała. Jaka była moja radość, gdy dowiedziałem się, że przez 3 lata wykonywałem najcięższe Kalisteniczne ćwiczenia na brzuch dochodząc w tym miejscu do 10 mistrzowskiego poziomu Paula Wade'a. Tak, książka "Skazany na trening" była kolejnym etapem poznawania tej formy aktywności fizycznej, jednak wcześniej systematycznie wypierałem ze swojego planu treningowego wszystkie ćwiczenia z zewnętrznym obciążeniem. Po dwóch miesiącach doszedłem do najważniejszego i dającego mi najwięcej satysfakcji punktu w historii pracy z moim ciałem - każdy mój trening zaczął opierać się tylko i wyłącznie o prawa grawitacji oddziałujące na masę mojego ciała. Wtedy zrozumiałem, że jest to czego szukałem przez tyle czasu. Zrozumiałem jakie korzyści i zalety daje Kalistenika. Znakomicie wpisała się ona w moje podświadome procesy myślowe oraz idee, które wyznaję. Chwilę później rozpocząłem i z sukcesem zakończyłem kurs trenera uzyskując oficjalną licencję instruktora i tak o to jestem tutaj z wami. Z dumą i największą radością mówię wszystkim, iż jestem trenerem Kalisteniki pomagając na co dzień wielu osobom dążyć do pięknego, silnego i zdrowego ciała znakomicie pracującego z naszym umysłem. Dziękuję wszystkim, którzy dotrwali do końca tego tekstu, jednak to najkrótszy sposób jaki znalazłem na opisanie mojej historii związanej ze sportem, ciałem i psychiką, czyli mną samym.
Pozdrawiam, Dan Sierakowski.