nie jestem poetą więc w skrócie:
mam 30 lat, ostatnie 12 zmarnowałem trując się alkoholem.
od 8 miesięcy nie piję i żeby się zmotywować wybrałem trening. najpierw w związku z moją byłą postawą tak okazyjnie tylko coś robiłe, bo bolało mnie całe ciało po jakimś wysiłku. od około 3 miesięcy zacząłem ćwiczyć trochę bardziej regularnie.. nigdy nie lubiłem siłowni i zacząłem sam w domu sobie machać to i tamto.
nawet nie wiedziałem że trening - albo jego większa część - to kalistenika.
podoba mi się taka forma treningu, jestetm w trakcie czytania skazanego i wierzę że coś z tego będzie, bo albo to albo pewnie zacznę pić znowu.
pozdrawiam