"Nadejszła" ta chwila, w której postanowiłem założyć swój dziennik, do którego zabierałem się już nie raz, ale lepszego na to momentu nie będzie, więc o to jestem
Motywacją do założenia dziennika jest chęć nauczenia się bycia systematycznym i przede wszystkim lepszego zarządzania czasem. Nie będę narzekał, nie mam najgorszej sytuacji, ale żeby częstotliwość treningów była dobra będę się musiał wysilić, robić trening po całym dniu na uczelni lub wcześnie rano przed, nie robi to jednak ze mnie męczennika, bo lubię, można nawet powiedzieć kocham ćwiczyć, niezależnie od pory dnia czy humoru
W tym miejscu wyjaśnię tytuł dziennika, otóż treningi będą się odbywały na siłowni z użyciem ciężaru zewnętrznego. Stwierdzenie "nie do końca" jest delikatnie mówiąc niedopowiedzeniem, gdyż trening będzie się składał z ćwiczeń: przysiad ze sztangą, martwy ciąg, wyciskanie leżąc, podciąganie z obciążeniem, oraz dipy z obciążeniem, a także częściej lub rzadziej z zamiennikami typu wyciskanie żołnierskie, wyciskopodrzut czy przysiad przedni zamiast tylnego.
Aktualna waga (07.12.2017): 76 kg
Wzrost: 181 cm
Staż treningowy:
- 2 lata odkąd zacząłem trening systematyczny, prędzej były jedynie zrywy
- 5 miesięcy zeszłej zimy na siłowni, mało intensywnie bo nie częściej niż 2x tydzień
Rekordy: (oczywiście są to śmieszne wyniki dla osoby coś ćwiczącej, ale co tam, będzie lepiej )
- Przysiad 75 kg x 5 (nie ATG)
- Martwy ciąg 115 kg x 5
- Wyciskanie leżąc 75 kg x 1 @72kgBW (wynik na zaliczeniu na wf'ie zanim zacząłem ćwiczyć)
- Podciąganie BW 18x
- Podciąganie +30 kg x5
- Dipy +35 kg x5
Głównym i chyba jedynym celem mojego treningu jest wzrost siły, pobicie wszystkich rekordów, jednak nie stawiam sobie ram czasowych na osiągnięcie danych rezultatów, chcę się cały czas rozwijać, zwiększać możliwości ciała z dbaniem o zdrowie i sprawność ogólną.
Nie mam jeszcze wybranego systemu treningowego, metody progresowania, w ogóle zastanawiam się czy nie będę na bieżąco wyznaczał sobie krótkodystansowe cele obserwując tempo progresu i po prostu dopasowywać się do tego co mówi organizm. Możecie napisać co sądzicie, czy lepiej wybrać schemat i się go trzymać czy bardziej zmieniać na bieżąco i iść "na wyczucie".
Ale na to jeszcze jest czas bo zaczynam od przygotowania ogólnego, przygotowania mięśni do większych obciążeń w przyszłości, pracowania nad techniką na małych ciężarach, ćwiczenia na zakresach hipertroficznych z zapasem, naprawiania tego gdzie ciało niedomaga. Zamierzam tak ćwiczyć przez miesiąc lub dłużej, tj. dokładać bardziej powtórzeń niż ciężaru, nie schodzić poniżej 8 powtórzeń.
Pierwszy trening!
Czwartek 07.12.2017r.
- Przysiad (3 min przerwy pomiędzy seriami)
50 kg 10/10/10/10
- Wyciskanie leżąc (3 min przerwy)
40 kg 10
50 kg 10/10/10/10
- Podciąganie (3 min przerwy)
+10 kg 10/6/5
Komentarz:
Jak już mówiłem, zaczynam spokojnie, możecie się śmiać z ciężarów Przysiady lekko, był zapas w każdej serii, ale mam problem z techniką, a mianowicie "skręca" mnie w lewą stronę, czy bardziej przesuwa w stronę lewej nogi, raczej dzieje się to na poziomie miednicy i to raczej nie kwestia mobilności tylko stabilizacji (chyba że obu). Problem omówiony w niejednym materiale na YT, więc mam nadzieję, że powoli się z tym uporam, ale jak ktoś coś wie, albo przypuszcza to proszę o podzielenie się. Na tym ciężarze to skręcanie nie jest takie straszne, więc z przysiadów nie zrezygnuję.
Wyciskanie leżąc również lekko, zapas kilku powtórzeń w każdej serii, ale wydaje mi się że czułem niepełną retrakcję w prawej łopatce (tak mam taką przypadłość lekką niestety), trzeba będzie ją mobilizować bo na większych ciężarach można uszkodzić na przykład bark.
Podciąganie, po pierwszej serii byłem zadowolony, bo nie robiłem w ogóle podciągania od 3 miesięcy (szczegóły nie są ważne, robiłem jedynie pistolety i pompki, głównie hspu) a po drugie ostatnio jak je robiłem ważyłem jakieś 6 kg mniej. No ale druga i trzecia seria tragedia, wytrzymałość poziom 0, pierwsza była bez zapasu i tak mnie to zjechało, że nawet 3 minutowa przerwa nic nie dała i taki ogromny skok w liczbie powtórzeń
Na koniec postanowiłem pobawić się w zarzuty... tak po zmęczeniu prawie całego ciała wpadłem na taki genialny pomysł żeby robić jedno z najbardziej wielostawowych ćwiczeń jakie istnieją Doszedłem do 60 kg, dalej już było niebezpieczne bo nigdy tego nie robiłem, było dziwnie i ważyło dużo