Jump to content

Nasze strony:



Witamy na Kalistenika Polska
Zarejestruj się aby mieć dostęp do wszystkich funkcjonalności które Ci oferujemy. Po rejestracji i zalogowaniu się będziesz mógł uczestniczyć w dyskusji, oceniać wątki, aktualizować statusy, tworzyć własne albumy w galerii, a także dokonywać zakupu w naszym sklepie!
Zaloguj się Zarejestruj się
Photo

Sposób na życie - Skazany na trening - Ciało i Duch

skazany na trening paul wade dziennik postępy kalistenika

  • Please log in to reply
157 replies to this topic

#1
Buddha

Buddha

    Advanced Member

  • Użytkownik
  • 98 posts
  • LokalizacjaKuj-Pom

Witam cię serdecznie na stronie mojego dziennika!

 

Trening rozpocząłem 17.09.2015r. i trwa on szczęśliwie po dziś dzień. Zaczynałem od ZERA. Nie umiałem się podciągać, robiłem może kilka koślawych pompek i jakieś przysiady. W kolejnych moich postach znajdziesz szczegółowe informacje na temat tego jak przebiegał każdy tydzień i w jaki sposób zmieniało się moje podejście do treningu. Na początek przyjąłem plan ze "Skazanego na Trening", który z czasem zaczął ewoluować. Poniżej zamieszczę kilka przydatnych linków, byś mógł zorientować się jak zaczynałem i gdzie już dotarłem.

 

WYMIARY STARTOWE:

Wiek - 22 lata
Wzrost - 185 cm
Waga  - 76 kg

 

GDZIE DZIŚ JESTEM? (stan z dnia 13.02.2018r - zakończenie treningu)

Pompki - Krok 7
Brzuch - Krok 8
Przysiady - Krok 7
Podciąganie - Krok 4
Hollow Body - brak - niestety zrezygnowałem z tego treningu.

Mostki - Krok 4
 

PRZYDATNE LINKI:

 

Dodanie zwisu na drążku do treningu (tydzień 21):

http://kalistenikapo...-duch/?p=114674

 

Dodanie rozciągania w dni nietreningowe (tydzień 22):

http://kalistenikapo...-duch/?p=115038

 

PODSUMOWANIE 25 TYGODNI TRENINGU:

http://kalistenikapo...-duch/?p=116904

 

PRZEJŚCIE NA TRENING 5x5 w podciąganiu (tydzień 31):

http://kalistenikapo...-duch/?p=119197

 

Dodanie treningu Hollow Body (tydzień 32):

http://kalistenikapo...-duch/?p=119699

 

Zaprzestanie treningu Hollow Body (tydzień 45):

http://kalistenikapo...-duch/?p=125595

 

PODSUMOWANIE 50 TYGODNI TRENINGU:

http://kalistenikapo...-duch/?p=127312

 

Dodanie treningu Mostków (tydzień 63):

http://kalistenikapo...-duch/?p=129114

 

ZAKOŃCZENIE TRENINGU I WYJAŚNIENIE (tydzień 122):

http://kalistenikapo...-duch/?p=134313

 

Tyle tytułem wstępu. Dzięki za zainteresowanie moim dziennikiem ; )
Poniżej pozostawiam oryginalny post napisany 17.09.2015r.:

 

--------------------------------------------------------------------------------------------

Książkę Paul'a przeczytałem po raz pierwszy. Następnie zajrzałem na to forum i po dziś dzień przeglądam je systematycznie.
Za mną pierwszy tydzień treningu. Nie planuję pisać postów po każdej sesji, a raczej zbiorczo podsumowywać własne przemyślenia.

Bardzo wiele osób zarzuca książce, że jest nieprecyzyjna. Pojawia się wiele pytań i wątpliwości, moim zdaniem zupełnie niepotrzebnych i świadczących o złym podejściu już na samym starcie. Owy dziennik będzie zatem skarbnicą wiedzy na temat mojego podejścia do tematu, zrozumienia lektury i wykreowania sposobu na życie.
Mam nadzieję, że każdy kto przeczyta moje posty, pogłębi zrozumienie idei Skazanego na trening oraz stylu życia jaki w ten sposób kreujemy. UWAGA - przemyślenia będą raczej długie, więc można się znudzić.

Zaczynamy!

 

Mierzę 185cm wzrostu i ważę 76kg. Waga wydaje się w porządku, choć przez okres wakacji pojawiła się niewielka oponka. Nic czym powinienem się przesadnie martwić. Poza okresem wakacyjnym, który właśnie dobiegł końca, jestem studentem, więc siłą rzeczy jem zdrowiej (owoce i warzywa są naprawdę tanie, więc inaczej być nie może).
Jeśli chodzi o doświadczenie siłowe, to rekreacyjnie robiłem pompki i potrafiłem się podciągnąć ze 2 razy. Jestem zatem typowo słaby i jedyne czym się wyróżniam wśród rówieśników, to chęć zmiany tego stanu rzeczy!
 

Wstępując na drogę Skazanego, zacząłem naturalnie od planu Świeża Krew. Oto rezultaty pierwszych dwóch treningów. Każdy post składał się będzie z dwóch części: CIAŁO oraz DUCH. Oto podsumowanie pierwszego tygodnia:
 

 

Tydzień 1 - Lekka zadyszka

Pompki - Krok 1 - 10/10
Brzuch - Krok 1 - 10/10
Przysiady - Krok 1 - 10/10
Podciąganie - Krok 1 - 15/15

CIAŁO:
 

Dwa pierwsze treningi były praktycznym przetestowaniem zdobytej wiedzy teoretycznej. Jako, że nie przechodziłem żadnej poważnej kontuzji, postanowiłem przejść od razu do poziomu dwóch serii.
Jeśli w pierwszej zauważam jakieś braki, w drugiej staram się poprawić. Taka przyświeca mi idea.
Rozgrzewki opisywał nie będę, bo to dość indywidualna sprawa. W razie czego wskazówki macie w książce. Przejdźmy do ćwiczeń:

Pompki przy ścianie wydawały się banalne, ale szybko zostałem sprowadzony na ziemię. Potrafię wykonać kilka bardzo powolnych i dokładnych pompek i nie spodziewałem się, że przejście do pionu diametralnie zmieni sprawę.
Mięśni nie poczujecie. Nie ma takiej możliwości. Trudne natomiast w tym treningu jest samo trzymanie rąk poziomo przed sobą. Pod koniec serii zaczynałem czuć delikatne pieczenie. Znak, że moje ścięgna zgłupiały tak samo jak ja. Postanowiłem nie przesadzać i wykonałem tyle poprawnych powtórzeń, ile byłem w stanie.

Brzuch również spłatał mi niezłego figla. Uda piekły, lędźwia bolały, cały się trząsłem i chciałem do domu. Udało mi się wykonać 2x10 powtórzeń, ale nie byłem z siebie zadowolony. Czym prędzej udałem się do książki, na forum oraz na Youtube.
Winą była nieprawidłowa postawa. Teraz to wiem i pukam się w czoło. Jednocześnie nie mogę się doczekać przyszłego tygodnia i poprawy jaką mam nadzieję osiągnę.

Przysiady to kolejna zmiana pozycji. Ciało w górze i przysiady na barkach. Głowa dostała nagle tyle krwi, że cała zaczęła pulsować. Trzeba wtedy uspokoić oddech i robić swoje. Niestety trochę się załatwiłem ćwicząć brzuch kilka dni wcześniej i plecy nie były w pełni mobilne. Przez to druga seria zrobiona była raczej na siłę i treningu sobie nie zaliczam. Czekamy na przyszły tydzień.

Podciąganie to mój wróg. Zawsze  byłem w to kiepski, a teraz w miesiąc przytyłem jeszcze kilogram, który muszę dźwigać. Na szczęście pierwszy krok to przyciąganie w pionie i to ćwiczenie idzie całkiem łatwo. Pamiętać należy o prostej sylwetce (w sumie tak jak i w innych ćwiczeniach), oraz o delikatnym usztywnieniu talii, by przygotowywać ją do swobodnego zwisania. Ilość 2x15 wydała mi się wystarczająca i czekam na przyszły tydzień.

DUCH:

Widziałem, że na forum wiele osób pyta o to jak zwiększać ilość powtórzeń, czy zaczynać od pierwszego kroku i kiedy dodawać kolejne serie. Myślę, że wielu pytających jest zbyt leniwych, by uważnie odnaleźć te informacje w książce. A one tam są! Wierzcie mi!

 

Skazany na Trening to program rozwijający w równym stopniu ciało i ducha. Dlaczego pierwsze ćwiczenia wydają się tak śmieszne? Bo mają takie być. Nawet jeśli nie masz problemów zdrowotnych, to powinieneś WEDŁUG MNIE zacząć od samego początku.

 

Dlaczego?
     - Uczysz się prawidłowej postawy i pracy oddechu. Tlen jest cholernie ważny dla naszych mięśni i jeśli robiąc pompki będziesz się zatykał, to nici z postepu. Trzeba oddychać. Oddech jest przyjacielem progresu.
     - Przygotowujesz stawy do większych wyzwań. Zesztywniałe i nierozgrzane będą cię opóźniać w rozwoju. Mięśnie zawsze zdążysz zrobić, stawy wymagają więcej czasu.

     - Dyscyplina, dyscyplina i jeszcze raz cierpliwość. Grająć na gitarze nauczyłem się cierpliwości. Aby zagrać trudniejszą piosenkę, musiałem ćwiczyć tygodniami. Najtrudniejsze techniki zaczęły mi wychodzić dopiero po kilku LATACH gry. Aktualnie gram już 6 lat i dobrze wiem jak ważne są podstawy i wyrobienie właściwych nawyków.

     - Uczysz się czerpać radość z treningu. Pierwsze ćwiczenia dają masę frajdy, bo łatwo w nich o postępy. Z treningu na trening czujesz się silniejszy fizycznie oraz duchowo. Poznajesz swoje ciało, uczysz się nad nim panować.

No a jak to jest z tymi powtórzeniami? Paul z jednej strony pisze o miesiącu na pierwszym poziomie (co daje de facto 4 sesje na każdą partię mięśni), a z drugiej strony o dokładaniu maksymalnie 5 powtórzeń co trening. I jak tu w 4 treningi dojść do 3x50?

Po pierwszym tygodniu mogę powiedzieć jedno - miesiąc na niektóre Kroki Pierwsze to dla mnie za mało, na inne wystarczająco. Czy mimo to będę sztywno starał się za miesiąc skoczyć do Kroku Drugiego we wszystkich ćwczeniach? Oczywiście że nie! Paul podaje jedynie wskazówki na to jak rozpoznać nasze ciało, czym się kierować. On nie podaje nam planu treningowego rozpisanego co do powtórzenia. Nie dziwię mu się. Każdy organizm jest inny i tylko my znamy dokładnie nasze cechy.

Osobiście zamierzam dodawać tyle powtórzeń, na ile będę ich pewny. By zostawić sobie nieco sił i wykonać wszystko perfekcyjnie. Zapewne zabawię na pierwszym kroku i ze dwa miesiące ale zupełnie mi to nie przeszkadza.
Jeśli pierwsze kroki są dla ciebie banalne, to daj sobie przynajmniej ten miesiąc. Zobaczysz, że znacznie lepiej poznasz samego siebie i w twojej głowie szybko urodzi się strategia na kolejne, znacznie trudniejsze kroki.

 

 

NA ZAKOŃCZENIE:

Jakie będę odnotowywał postępy? Jak zmieni się moje myślenie i podejście do Skazanego? Zapraszam do lektury mojej historii, która mam nadzieję rozwieje wiele mitów powtarzanych wśród początkujących.
Wiele z rzeczy, które napisałem dopiero sprawdzę w praktyce, ale póki co głęboko wierzę w tę filozofie i wydaje mi się ona odpowiednia dla mojego organizmu.

Do przeczytania za tydzień!


Edited by Buddha, 04 March 2018 - 09:07 AM.

  • 9

#2
Chors

Chors

    Ad Astra

  • Bywalec
  • 354 posts
  • LokalizacjaPrawie Tatra

Serwus, będę odwiedzał Twój temat. 

 

Myślę jednak, że przysiad w staniu na barkach możesz spokojnie opuścić. Na forum jest o tym kilkukrotna wzmianka. :)

 

 

 

Grająć na gitarze nauczyłem się cierpliwości. Aby zagrać trudniejszą piosenkę, musiałem ćwiczyć tygodniami. Najtrudniejsze techniki zaczęły mi wychodzić dopiero po kilku LATACH gry. Aktualnie gram już 6 lat i dobrze wiem jak ważne są podstawy i wyrobienie właściwych nawyków.

 

Mogę się pod tym podpisać, z tym, że ja zasiadam za perkusją i zdaję sobie sprawę, ile pracy trzeba włożyć w nawet najprostsze rzeczy.


Edited by Chors, 17 September 2015 - 20:27 PM.

  • 0

#3
Buddha

Buddha

    Advanced Member

  • Użytkownik
  • 98 posts
  • LokalizacjaKuj-Pom

Serwus, będę odwiedzał Twój temat. 

 

Myślę jednak, że przysiad w staniu na barkach możesz spokojnie opuścić. Na forum jest o tym kilkukrotna wzmianka. :)

Wiem, czytałem o tym naprawdę sporo. Ale wiesz co, z Pierwszych Kroków tylko ćwiczenie na brzuch i przysiady wymaga porządnej stabilności i siłą rzeczy jej wyucza. Te dwa ćwiczenia wydają mi się bardzo przydatne i chcę z nich skorzystać. Nie będę się specjalnie katował (3x50 to trochę przesada), ale chcę opanować ćwiczenie i nie mieć z nim problemów.


  • 0

#4
Powadzi

Powadzi

    Wymówki domeną ludzi słabych

  • Administrator

  • 2,335 posts
  • LokalizacjaGorzów Wlkp

Witam :)

 

na wstępie rep za podejście. Miło się czyta posty kogoś, kto ma podobne podejście do swojego.

Przed Tobą długa i ciężka droga, ale nikt nigdy nie powiedział, że będzie lekko i przyjemnie. 

 

Z taką "głową" zajdziesz daleko.

 

Wytrwałości


  • 1

Piękno i siła, a nie pompa i masa


#5
Ricko

Ricko

    Advanced Member

  • Bywalec
  • 225 posts
  • LokalizacjaMarki
O cierpliwość dzisiaj trudno, zwłaszcza że do około słychać że możesz mieć wszystko od reki, za odpowiednią cenę. Zasłużony rep za spokój ducha :-) ja z tych mniej cierpliwych ale wciąż się uczę.
  • 0

#6
Krzepki Paweł

Krzepki Paweł

    "Jesteśmy tylko marionetkami własnego umysłu"

  • Bywalec
  • 341 posts

Też przechodziłem przez skazanego. Ba! Ciągle nim ćwiczę i nie zamierzam przestać. Ciekawi mnie twoja reakcja na inne kroki z wielkiej szóstki, a to dlatego, że być może będziesz miał całkiem podobne przemyślenia jak ja :).
Będę zaglądał i jak dojdziesz do tychże kroków to wyjdę z cienia i powiem coś od siebie na ten temat.
Co do pierwszych kroków, to siedziałem w nich jakiś miesiąc, może dwa, było to jednak 2 lata temu i dopiero po tym czasie, gdy wiem już od groma więcej niż wtedy, bo ówcześnie nie wiedziałem praktycznie nic, wiem, że powinienem był jeszcze bardziej się do nich przyłożyć i teraz pewnie tak bym zrobił, bo warto. A jest jakaś taka tendencja, że dopiero z perspektywy czasu, pewnie na tle innych zdarzeń i doświadczeń, zauważamy co zrobiliśmy źle, co powinno być inaczej itp. 
Tak więc trzymaj się ciepło, ćwicz ćwicz i jeszcze raz odpoczywaj.


  • 0

#7
Buddha

Buddha

    Advanced Member

  • Użytkownik
  • 98 posts
  • LokalizacjaKuj-Pom

Tydzień 2 - Postęp to świetne uczucie!

 

Pompki - Krok 1 - 15/15    (+10)
Brzuch - Krok 1 - 10/10    (0)
Przysiady - Krok 1 - 12/12    (+4)
Podciąganie - Krok 1 - 20/20    (+10)


 

CIAŁO:

Postęp to świetna rzecz. Wiem, że pierwsze kroki to jeszcze dziecinna zabawa, ale i tak czuję się świetnie! W nawiasach podałem postępy względem poprzedniego tygodnia. Wiem, że takich liczb w kolejnych krokach oglądał nie będę, dlatego staram się nimi cieszyć jak mogę.

Pompki - pieczenie w stawach ustąpiło, więc przesunąłem swoją granicę, aż znowu zacząłem je czuć.

Brzuch - W końcu wykonałem powtórzenia bez trzęsienia się i bólu. Trening zaliczony, za tydzień postaram się coś dołożyć.

Przysiady - Tutaj zyskałem najwięcej power'a. Świeca nie powoduje już uczucia pulsowania w głowie, oddech jest spokojny, powtórzenia wykonuję bardzo dokładnie. Postęp czuję i widzę gołym okiem. Z tego ćwiczenia jestem póki co zadowolony najbardziej

Podciąganie - ćwiczenie to jest dla mnie najłatwiejsze. Bez problemu mógłbym dodać więcej powtórzeń, ale nie chcę przesadzać. Dziesiątka to i tak spory przeskok w ciągu jednego treningu. Obecnie skupiam na utrzymaniu sztywności całego ciała i napięcia mięśni.


DUCH:


Nie spodziewałbym się, że zauważę postęp w tak wyraźny sposób. Minął jedynie tydzień, a ćwiczenia wykonuję ze znaczną łatwością. Poprawiła się moja mądrość wykonywania ćwiczeń. Robię je coraz dokładniej, umysł coraz lepiej panuje nad oddechem.
Najlepsze jest to, że budząc się w dzień treningowy nie mogę doczekać się wykonania ćwiczeń i sprawdzenia postępu. Dzięki codziennemu myśleniu o kalistenice i nadchodzących ćwiczeniach, podświadomie zachowuję lepszą postawę (a często muszę pracować na siedząco).

Dzięki temu zmniejszyły się bóle barków i szyi. Jedyne nad czym muszę jeszcze popracować to pozycja snu. Często rano odczuwam sztywność karku, a jak wiadomo lepsze wypoczęcie = lepszy dzień.


Na zakończenie:
Jeżeli ktoś z was również jest na tym samym etapie co ja, chętnie przeczytam wasze doświadczenia.
Zauważyłem, że tak naprawdę nie podałem jeszcze celu jaki mi w tym wszystkim przyświeca i co chciałbym osiągnąć w najbliższych tygodniach. O tym napiszę jednak w przyszłym tygodniu.

Do przeczytania!

 


Edited by Buddha, 24 September 2015 - 21:01 PM.

  • 0

#8
zip

zip

    Iron Body

  • Moderator

  • 177 posts
Fajny dziennik, będę zaglądał.
  • 0

#9
Buddha

Buddha

    Advanced Member

  • Użytkownik
  • 98 posts
  • LokalizacjaKuj-Pom

Tydzień 3 - Zmęczenie

 

Pompki - Krok 1 - 20/20    (+10)
Brzuch - Krok 1 - 12/10    (+2)
Przysiady - Krok 1 - 15/15    (+6)
Podciąganie - Krok 1 - 25/25    (+10)
 

CIAŁO:

Miałem dość ciężki tydzień w pracy, co spowodowało zmęczenie szczególnie nóg i pleców. Czekałem na tego typu sprawdzian i wiem, że takich chwil gdy nie jestem w 100% świeży będzie więcej. Mimo to wydaje mi się, że poradziłem sobie nieźle. Szczegóły poniżej:

Pompki - Tutaj nie było jakichś większych problemów. Standardowo dodałem powtórzenia do momentu, aż zacząłem czuć pieczenie. Granica ponownie się przesunęła.

Brzuch - Zmęczenie nóg spowodowało problemy. W drugiej serii było więcej powtórzeń, ale pieczenie w udach spowodowało, że były raczej koślawe. Stąd liczbę pozostawiłem uczciwie niższą.

Przysiady - Tutaj chyba niezbyt dobrze załatwiłem sprawę rozgrzewki, szczególnie nadgarstków i przedramion. Również podłoże miałem bardziej twarde. Kto by pomyślał, że drobne zmiany tak znacznie wpływają na przyjemność wykonywania ćwiczenia. Tym razem było ciężko, ale dałem radę.

Podciąganie - Obecnie idę tutaj jak burza, więc powoli rozglądam się za odpowiednim miejscem na wykonywanie Kroku 2. Myślę, że dopiero wtedy zobaczę co to jest wyzwanie.


DUCH:
Duchowo, pomimo zmęczenia, byłem zdeterminowany. Wiem, że celem na każdy trening jest dla mnie postęp. Chcę iść do przodu. Choćby o jedno małe powtórzenie. Jeśli nie osiągnę kroku w przód, cofnę się o dwa do tyłu, by móc w przyszłości zajść dalej.

Każdy z nas ma jakiś cel, który chce osiągnąć. Sądzę że kalistenika sama w sobie nim nie jest. Traktować ją powinniśmy jako świetne, niezwykle pomocne narzędzie. Moja historia jest niezbyt skomplikowana. Od wczesnej młodości nastawiony byłem na zyskiwanie nowych umiejętności. Częstokroć wolałem siedzieć w domu i grać na gitarze niż wyjść z kolegami. Oprócz gitary miałem przygodę z elementami żonglerki, deskorolką, boksem, nunchaku, zbudowałem na strychu siłownię, a obecnie uczę się dwóch języków obcych. Wiadomo, że pasje przychodziły i odchodziły, wciąż poszukiwałem czegoś dla siebie. Gitara została ze mną, tak jak i fascynacja językami. Do tego doszła praca zawodowa, w której muszę się wiele nauczyć oraz skończenie studiów inżynierskich. Poza tym każdy prędzej czy później przekonuje się, że gdy znajdujemy swoją drugą połówkę, czas kurczy się niesamowicie. 

W końcu każdego w życiu napotka silne uderzenie w potylicę, w postaci myśli: ,,Kurczę, życie mam w końcu tylko jedno". I mnie takie myślenie napotyka co jakiś czas. Stwierdziłem, że skoro życie mam jedno, to oprócz rozwoju duchowego fajnie byłoby zadbać również o rozwój fizyczny. Chciałbym dobrze wyglądać, chciałbym wyglądać lepiej niż przeciętny mężczyzna, chciałbym podobać się swojej narzeczonej każdego dnia coraz bardziej. Bo jeśli mamy piękną kobietę lub taka nam się marzy, to najpierw powinniśmy spojrzeć na siebie i zacząć od siebie wymagać.

Druga sprawa to siła i sprawność. Wielu moich znajomych, nawet tych młodszych ode mnie (a mam 22 lata), widzi ogromny problem w ruszeniu swojego tyłka i wykonaniu prostej czynności. Nie mówiąc o wykonaniu pracy fizycznej i nie sapaniu potem jak dziewiętnastowieczna lokomotywa. Ten regres sprawności zaczął mnie powoli w otaczającym mnie społeczeństwie przerażać.
Człowiek zamiast się poruszać, woli usiąść na czterech literach i wypić kawę. Taki mamy dzisiaj sposób na rozbudzanie. Następnie po południu drzemka, bo cóż innego można robić po obiedzie?
Dobrze, że w Polsce panuje wielki bum na bieganie i jazdę na rowerze. Dzięki temu choć przez tydzień, choć przez miesiąc ludzie mają frajdę z ciepłych dni na dworze.

Na mnie ćwiczenia fizyczne i aktywność fizyczna wpływają w bardzo prosty sposób - sprawiają że czuję się pełen energii, pełen zapału i pełen chęci. Może jestem dopiero na początku drogi, ale wiem co chcę osiągnąć. Chcę byy kilka pięter schodów nie było dla mnie problemem. By nie męczyć się byle spacerem, by móc wykonywać setki innych czynności bez bólu pleców, karku, stawów i wiecznej duszności. Bo prawda jest taka, że im więcej się ruszamy, tym wolniej się starzejemy. Tę prostą zasadę udowodnił sam Einstein i to na bardzo elementarnym poziomie. Kto by pomyślał, że swoje przełożenie będzie miała również w codziennym życiu. 

Na zakończenie:
Każdy przychodząc tutaj na forum niesie ze sobą jakąś historię. W kalistenice najlepsze jest to, że ona razem z nami tę historię kontynuuje. Nie jest to zabawa na kilka tygodni czy miesięcy, a zabawa na długie lata, na resztę życia. Sprawność fizyczną i siłę można zachować naprawdę długo. Cały czas w pamięci mam obraz mojego 75-letniego dziadka, który potrafił podciągać się na drążku. Teraz ma 79 lat i twierdzi, że wciąż zrobiłby to bez problemu. Człowiek, który całe życie coś robił jest zdrowszy i bardziej sprawny od wielu moich rówieśników. Czyż to nie jest niezwykłe?

Do przeczytania za tydzień!


Edited by Buddha, 02 October 2015 - 18:26 PM.

  • 4

#10
Buddha

Buddha

    Advanced Member

  • Użytkownik
  • 98 posts
  • LokalizacjaKuj-Pom

Tydzień 4 - Pierwszy miesiąc za mną

 

Pompki - Krok 1 - 25/25    (+10)
Brzuch - Krok 1 - 12/12    (+2)
Przysiady - Krok 1 - 20/20    (+10)
Podciąganie - Krok 1 - 30/30/20    (+10 + trzecia seria)
 

CIAŁO:

Ten tydzień, a szczególnie dzisiejszy trening podciągania i przysiadów był najprzyjemniejszy jak dotąd. Czułem siłę, wiedziałem co robię, wiedziałem, że robię to dobrze. Szczegóły poniżej:

Pompki - Poziom średniozaawansowany osiągnięty. Za tydzień dodam nową serię i nowe powtórzenia. Tutaj idzie lekko.

Brzuch - Ćwiczenie sprawiające jak na razie największe problemy, ale już chyba wiem w czym one tkwią. Spodziewam się większego postępu następnym razem.

Przysiady - Wydaje mi się, że w końcu zrozumiałem o co w tym ćwiczeniu chodzi. Pojawił się automatyzm. Oddech jest równy, ciało jest coraz sztywniejsze, coraz mniej się chwieję. Wszystko w jak najlepszym porządku i duży postęp.

Podciąganie - Najprzyjemniejsze ćwiczenie, lecz to dopiero Krok 1. Tutaj popuściłem delikatnie fantazję. Ostatnio osiągnąłem 2x25, więc teraz przyszedł czas na dodanie serii. Szło tak lekko i przyjemnie, że było to aż 20 powtórzeń i myślę, że jest ok.


DUCH:
Minął pierwszy miesiąc, co w filozofii Wade'a jest dość ważnym etapem. Przygotowanie stawów, poznanie własnego ciała, nabranie wprawy i pewności siebie. W życiu bym nie pomyślał, że te łatwe w większości ćwiczenia dadzą mi tak wiele. Miesiąc ten nauczył mnie przede wszystkim oddychać, utrzymywać ciało w idealnej pozycji, napinać poszczególne mięśnie i dzięki temu lepiej kontrolować własny trening. Zdecydowanie polecam przejść ten etap i cieszyć się nim, bo naprawdę przynosi on fajne rezultaty.
W pierwszym treningu nie miałem pojęcia jak można robić chociażby podwijanie kolan w pozycji świecy. Było to niewygodne, męczące i wydawało się bez sensu. Teraz wiem, że wcale tak nie było. To ćwiczenie to idealny sprawdzian dla siły ducha. Albo od razu uznasz je za bezwartościowe i pójdziesz omylnie do przodu, albo poświęcisz mu odpowiedni czas i dowiesz się o co w nim tak naprawdę chodzi i dlaczego warto się go poprawnie nauczyć. Nie żałuję tej nauki i na pewno zostanę jeszcze na tym kroku przez kilka treningów, a potem włączę to ćwiczenie do mojej rozgrzewki.
Oczywiście każdy z was ma swoje zdanie na temat tego ćwiczenia, ale ja absolutnie je polecam. Być może uda się komuś wyciągnąć z niego tyle ile mi się udało.
Siły przez ten miesiąc mi być może mi nie przybyło, ale za to czuję się pewniejszy i mocniejszy duchowo. Zrozumiałem tę filozofię i wiem, że potrafię nią podążać. Teraz pozostało już tylko odliczać kolejne miesiące.


Do przeczytania za tydzień!


Edited by Buddha, 13 October 2015 - 15:04 PM.

  • 6

#11
Pablo1

Pablo1

    Advanced Member

  • Administrator
  • 3,444 posts

Fajne wpisy dajesz do tego dziennika, ciekawie się to czyta ;)

 

No i gratuluję postępów.


  • 0

E = mc2
Efekty = motywacja * (ciężka praca)2
Enstein naprawdę był geniuszem.


#12
Krzepki Paweł

Krzepki Paweł

    "Jesteśmy tylko marionetkami własnego umysłu"

  • Bywalec
  • 341 posts

Wyjątkowo schludnie prowadzony dziennik, ciekawe przemyślenia. Nie mogę się doczekać aż skoczysz w drugi krok podciągnięć, tam to zaczyna się jazda :)


  • 0

#13
Grafik

Grafik

    Member

  • Użytkownik
  • 29 posts
  • LokalizacjaGdynia

No ! I taki dziennik się bardzo fajnie czyta.Props za cierpliwość.  :)  Będę zaglądał Pozdro !


  • 0

#14
Buddha

Buddha

    Advanced Member

  • Użytkownik
  • 98 posts
  • LokalizacjaKuj-Pom

Tydzień 5 - Nieważne są liczby
 

Pompki - Krok 1 - 25/20/20    (-5) + trzecia seria)
Brzuch - Krok 1 - 15/15    (+6)
Przysiady - Krok 1 - 25/25/10    (+10 + trzecia seria))
Podciąganie - Krok 1 - 35/35/30    (+20)
 

CIAŁO:

Piąty tydzień za mną. Minął miesiąc przygotowawczy dla stawów, dlatego postanowiłem wejść w poważniejszą zabawę. Liczby wyglądają pewnie dla wielu dziwnie, ale jest ku temu powód - filozofia Wade'a.

Przede wszystkim utrudniłem zbyt łatwe w moim odczuciu ćwiczenia. W pompkach odsunąłem się od ściany, w podciąganiu przysunąłem na maksa do słupka. Efekty wyszczególnione poniżej.
Po drugie - w pamięci zapadło mi zdanie z książki: "Nie ważne są liczby". Najważniejsze to ćwiczyć tak, by czuć się spełnionym. Ćwiczenia są po to, by nam służyć. Każde z nich powinniśmy, kolokwialnie mówiąc, wydoić na maksa, zanim przejdziemy do kolejnego kroku. Jeśli czujemy, że ćwiczenie nie ma nam nic do zaoferowania - idziemy wyżej.
Więcej w szczegółach:

Pompki - Odsunięcie od ściany spowodowało mniejszą liczbę powtórzeń w drugiej serii, jednak nie zniechęciło mnie to, by śmignąć jeszcze trzecią.

Brzuch - Dobra rozgrzewka, dużo lepsze podparcie i w końcu czuję, że idę do przodu równym tempem.

Przysiady - Tutaj przyznam, że zbyt krótkie odpoczynki między seriami spowodowały, że końcówka drugiej serii nie była najłatwiejsza. Nogi były dość długo w górze i faktycznie źle się nimi zająłem. Powinienem był wstać, pochodzić, porozciągać się. Zamiast tego po prostu przeleżałem przerwę. Błąd ten poprawiłem przed trzecią serią i udało mi się bez problemu ją dołożyć. Cóż, cały czas trzeba się uczyć prawidłowych zachowań.

 

Podciąganie - To ćwiczenie ostatnio w sumie klepałem bez namiętności. Wiem, że drugi krok da mi zapewne w kość, dlatego chcę jeszcze skorzystać z tego ćwiczenia i wycisnąć ten krok na maksa. Dzisiejsze powtórzenia weszły bez najmniejszego problemu, stąd pewnie przyszły tydzień będzie ostatnim z krokiem pierwszym. Nie wiem jak mógłbym bardziej utrudnić to ćwiczenie, a nie sprawia mi ono nawet najmniejszej trudności. Przemyślę wszystko jeszcze.

DUCH:

Cały czas pojawiają się wątpliwości i to na dwóch płaszczyznach. Może idę za wolno? Skoro jestem w stanie zrobić (+30) powtórzeń, to dlaczego by tego nie zrobić? W końcu kroki pierwsze to tylko wstęp do prawdziwego treningu i forma sprawdzenia się. Miesiąc wystarczy, można iść dalej.

Z drugiej strony wiem, że wyprzedzanie innych ćwiczeń podciąganiem szybko się skończy, gdy nadejdzie krok drugi, z kolei przysiady i brzuch pójdą zapewne do przodu. Stąd każdy kolejny tydzień to obawa i chęć wyczekania. Dwa tygodnie więcej na tym kroku mogą skrócić dalsze kroki o miesiące. Lepsze przygotowanie = lepsze skutki długofalowe. Niestety o tym wszystkim dopiero się przekonam i jedyne na co mam nadzieję to fakt, że mój dziennik przyda się przyszłym adeptom Skazanego na Trening. Że jednak tkwienie w tych kuriozalnych poniekąd krokach pierwszych dłużej niż 30dni okaże się niezwykle owocne i będę mógł takie podejście szczerze polecić.

Dopóki ćwiczenia będą dawały mi satysfakcję, motywację i chęci, dopóty będę je wykonywał. Gdy się wypalą, dopiero wówczas przejdę na wyższy poziom. I życzę tym samym sobie wytrwałości.


Do przeczytania za tydzień!


Edited by Buddha, 16 October 2015 - 23:37 PM.

  • 2

#15
Buddha

Buddha

    Advanced Member

  • Użytkownik
  • 98 posts
  • LokalizacjaKuj-Pom

Tydzień 6 - Czas pójść dalej
 

Pompki - Krok 1 - 30/30/20   (+15)
Brzuch - Krok 1 - 20/17    (+7)
Przysiady - Krok 1 - 30/30/30    (+30) - KONIEC
Podciąganie - Krok 1 - 40/40/40    (+20) - KONIEC
 

CIAŁO:

Tydzień szósty zakończony bardzo pozytywnie. Liczby pięknie zielone, czuje wzrost wytrzymałości. Piątkowy trening przesunąłem na sobotę, by nie musieć ćwiczyć po ciężkim dniu w pracy. Postanowiłem, że czas najwyższy pójść w pewnych sferach dalej. Bardzo chętnie przeczytam co wy sądzicie o moich doświadczeniach i spostrzeżeniach w tym tygodniu, dlatego zachęcam do komentowania!.

Takie oto naszły mnie refleksje:

Pompki - Tutaj zostanę jeszcze tydzień, może dwa. Progres idzie ładnie do przodu, ścięgna są coraz bardziej wytrzymałe. Na początku nie wyobrażałem sobie, że będę w stanie zrobić 30 pompek przy ścianie. To trudniejsze niż można sądzić. Postaram się jeszcze zrównać wszystkie serie z sobą i dojść jeszcze kawałek wyżej z powtórzeniami.

Brzuch - Progres jest tutaj wolniejszy niż w innych ćwiczeniach. Dodatkowo następnego dnia czuję lekkie zakwasy pod ostatnimi żebrami. Znaczy to, że ciało pracuje, talia jest sztywna, lecz brakuje mi jeszcze siły i wytrzymałości. Jeszcze długa droga tutaj przede mną. Jednak ćwiczenie bardzo mi się podoba, jest dużym wyzwaniem.

Przysiady - Po tym ćwiczeniu pozostaną mi na pewno fajne wspomnienia. Na początku było sporym wyzwaniem. Teraz utrzymanie pozycji świecy przez ponad minutę nie sprawia mi najmniejszego problemu. Fakt, że po ostatnim treningu bolały mnie lekko nadgarstki od tego ciągłego podtrzymywania ciała, ale cudów się nie spodziewam. Nie są one jeszcze na tyle silne, a i w samym ćwiczeniu chodzi przecież o nogi.
Robiąc ćwiczenie obecnie, nie czuje najmniejszego wyzwania. Nogi śmigają z góry na dół i gdyby nie zesztywnienie łopatek i delikatny ból nadgarstków, pewnie zrobiłbym bez problemu 50/50/50. Oczywiście moja postawa dalej nie jest idealna. Ciało delikatnie faluje, wciąż łapię balans. Czasami poprawiam pozycję łokci, bo ślizgają mi się one na boki. Kwestia w tym, że w nogach naprawdę kompletnie nic już nie czuję i nie wydaje mi się, by w tym kontekście to ćwiczenie miało mi jeszcze pomóc. Dlatego zadecydowałem, że obecne ćwiczenie włączę do swojej rozgrzewki i już za tydzień zmierzę się z Krokiem 2.

 

 

Podciąganie - Tutaj sprawa jest dość jasna. Ćwiczenie okazało się łatwe i bez problemu w 6 tygodni osiągnąłem wymaganą liczbę powtórzeń. Nie czuję najmniejszego zesztywnienia rąk, bólu w stawach, jakiegoś napięcia w plecach. Czas najwyższy pójść dalej. Krok 2 zapowiada się jednak dość ciężko i głównie z tego względu nie mogę się go tak doczekać. W przyszłym tygodniu postaram się z nim zmierzyć. Zobaczę jak wygląda pozycja ciała, jaki jestem w stanie sprzęt sobie do tego ćwiczenia skołować i na ile mnie tak naprawdę stać. Sądzę, że będzie bardzo ciekawie.

 

DUCH:

Temat osiągnięć właściwie wyczerpałem w poprzedniej część posta. Jeśli chodzi o kwestie duchowe, to wiele się nie zmieniło. Wciąż sądzę, że jestem na dobrej drodze, a dopiero przyszłe kroki zweryfikują moją tezę.
Stąd też żeby nie przynudzać opowiem może jak zmieniły się przez te 6 tygodni sprawy mojego odżywiania.
Zauważyłem, że na forum trwa zacięta wojna z trzema rzeczami: chleb, koksy z siłowni i suplementy. Dziś chciałbym się zakręcić wokół tego pierwszego tematu.

 

Otóż obwód w moim pasie przez wakacje nieco się zmniejszył. Nie było tragicznie, ale jednak nieco więcej niż kilogram do dźwigania był. Od razu mówię, że kwestie liczenia kalorii, węgli, tłuszczy i innych cudów jest zupełnie nie dla mnie. Nie zależy mi na jakiejś maksymalizacji swoich osiągnięć i zrobienia tak zwanej "Sylwetki w 3 miesiące". Ćwiczę dla siebie i dla siebie się odżywiam. Dlatego stawiam raczej na świadome posiłki.

Główne zasady, którymi się kieruję to:

   - Nie jeść śmieci - fast-foody, słodkie napoje, przekąski, żywność w stylu zmielonej ryby w puszce, cuda z cukrem na pierwszym miejscu w składzie OUT.
   - Pić dużo wody, szczególnie w czasie treningu
   - Spać tyle ile potrzebuję i zabiegać o to za wszelką cenę. Wiedźmin 3 poczeka, lepiej się wyspać ; )
   - Nie pić mocnego alkoholu, mocno ograniczyć piwo
   - Starać się rozłożyć dzień w co najmniej 4 posiłkach

To są takie główne zasady których się trzymam. Oczywiście mam swój tzw. cheat day. Zazwyczaj raz w tygodniu pijemy z narzeczoną po piwku lub kupujemy paczkę chipsów do filmu. Dla niektórych raz w tygodniu to może być zbyt często, ale mi to odpowiada. Szczególnie, że właśnie w weekendy trafiają się zwykle jakieś gościny czy imprezy, na których trudno jest uniknąć przekąsek, dań z majonezem czy alkoholu. Nie dajmy się zwariować.

Codzienny rytuał zaczynam od śniadania. Moje ulubione to 200ml mleka, pół banana, całość zasypana płatkami owsianymi i garścią rodzynek. Naturalnie zmiksowana w blenderze.

Na drugie śniadanie zjem najczęściej zwykłą kanapkę z sałatą, wędliną i musztardą.

Obiad to często posiłek łączący dobry kawałek mięsa z dużą ilością warzyw.
Przykłady to:
ziemniaki + kurczak/ryba + buraczki + tona surówki
burrito (fasola, kukurydza, mięso mielone w domowym sosie ostrym, no i niestety kawałek pszennego pieczywa, ale co zrobić)
Mieszanka warzyw na patelnię z ryżem.

Kolacja to najczęściej jajecznica, omlet z kilku jaj, kanapeczki z sałatą, jajkiem, szynką, musztardą i innymi cudami.

Pomiędzy posiłkami (najczęściej między obiadem i kolacją) staram się złapać za jakiś owoc. Za sałatkami owocowymi nie przepadam, choć może kiedyś się skuszę.


Na koniec chciałem jeszcze poruszyć sprawę pieczywa. Oczywiście do niedawna, jak każdy dobry polak, jadłem masę chleba. Był to zawsze najzwyklejszy jasny chleb za 2zł z marketu. Na śniadanie talerz kanapek, na kolację podobnie, do tego polane masą majonezu czy innych sosów na jego bazie. Odkąd zamieszkałem z narzeczoną ilość ta się zmniejszyła, ale nieznacznie.
Teraz od kilku tygodni  jest to może jedna kanapka dziennie i zero majonezu, i muszę powiedzieć, że zmianę czuję ogromną. Jakiekolwiek bóle brzucha, sensacje czy biegunki zniknęły. Czuję, że mój układ trawienny za tę zmianę mi dziękuje. Nie wiem czy to faktycznie spowodowane jest rezygnacją z pieczywa, czy może inne aspekty na to wpłynęły, jednak wiem, że na pewno nie wrócę do stanu sprzed rozpoczęcia przygody z kalisteniką.
Teraz czuję się po prostu dobrze. Mam więcej energii, organizm lepiej się zachowuje i jest bardziej przewidywalny. Chciałbym oczywiście pójść z tym wszystkim jeszcze dalej, jeszcze bardziej usprawnić moje odżywanie, ale na wszystko spokojnie przyjdzie czas. Nie ma co fundować sobie zbyt radykalnej zmiany. Najważniejsza jest wytrwałość.


Do przeczytania za tydzień!


Edited by Buddha, 26 October 2015 - 00:50 AM.

  • 3

#16
Rucik

Rucik

    Advanced Member

  • Użytkownik
  • 103 posts

Bardzo fajnie podszedłeś do tematu diety ;) Nie ma co od razu rzucać się na nie wiadomo co. Samo wyrzucenie z diety słodyczy, fast-foodów itp. to już bardzo dużo i już odżywiasz się zdrowiej niż 95% ludzi. Co do tego chleba, ja zrezygnowałem całkowicie ponad miesiąc temu. Na początku ciężko mi było, ale zmiany też na lepsze.

 

 

- Spać tyle ile potrzebuję i zabiegać o to za wszelką cenę. Wiedźmin 3 poczeka, lepiej się wyspać ; )

 

Otóż to. Godzina snu więcej może sprawić, że cały kolejny dzień będzie bardziej udany.


  • 0

#17
Buddha

Buddha

    Advanced Member

  • Użytkownik
  • 98 posts
  • LokalizacjaKuj-Pom

Tydzień 7 - Nowy Krok

 

Pompki - Krok 1 - 30/30/30   (+10)
Brzuch - Krok 1 - 20/20    (+3)
Przysiady - Krok 2 - 10 
Podciąganie - Krok 1,5 - 10
 

CIAŁO:

Ach, ten upragniony moment. Próg początkowy nowego kroku! I to w dwóch ćwiczeniach za jednym zamachem. Oczywiście wielu adeptów Skazanego zapewne domyślało się, że tutaj napotkam niezłą ścianę. Stąd postanowiłem właśnie na temat nowych kroków rozpisać się najbardziej.

 

Najświeższe przemyślenia:
 

Pompki - W tym tygodniu nie szarżowałem. Postanowiłem zwolnić, wyrównać serie i przygotować się mentalnie oraz siłową na sam finisz pierwszego kroku

Brzuch - Ponownie po treningu czułem zakwasy. Postęp również nie jest duży, postanowiłem zwolnić. To ćwiczenie jeśli chodzi o pierwsze kroki daje mi najwięcej frajdy i przynosi sporo siły. Czuję mięśnie, czuję jak sylwetka i technika poprawiają się z tygodnia na tydzień. Jestem mega zadowolony i krok ten chcę zrobić powoli i dokładnie. Dodatkowo czuję, że w innych ćwiczeniach mocne mięśnie brzucha znacznie ułatwiają sprawę, dlatego warto je dobrze przygotować

Przysiady - Nowy krok, nowe wyzwanie, zupełnie inna płaszczyzna! Obracamy się o 180 stopni i stajemy na nogach. Znalazłem podpórkę mniej więcej na wysokości kolan i po solidnej rozgrzewce bez problemu wykonałem próg początkowy. Ćwiczenie nie jest trudne, ale nie będę się tutaj spieszył. Zaczynam ćwiczenie na poważnie i chcę wszystko robić powoli, by nabrać dobrego rozpędu na przyszłość. Mięśnie w nogach było czuć. Powolne przysiady to jednak zupełnie inny poziom niż zwykłe machanie góra dół.

 

Podciąganie - No tutaj było ciekawie. Ciężko mi było znaleźć fajne miejsce do tego ćwiczenia, więc postanowiłem wziąć metalową rurkę i oprzeć ją o dwa biurka. Była ona na wysokości gdzieś pomiędzy kolanami i udami. Gdy usiadłem na podłodze, rurkę miałem tuż przed nosem. No i ok, postanowiłem spróbować. Niestety przy każdym podciągnięciu strasznie trzęsły mi się ręce, czułem, że przedramiona są strasznie słabe i łącznie wykonałem tych powtórzeń... całe 3. No niezbyt kolorowo. W książce Wade napisał, by podciągać się do krawędzi na wysokości bioder, a im wyżej tym jak wiadomo łatwiej. Stwierdziłem więc, że wysokość rurki za kolano jest trochę zbyt dużym przeskokiem i wymyśliłem coś innego.
Drążek zamontowany mam w garażu dość wysoko. Wziąłem drabinę, ustawiłem ją nieco przed drążkiem. Złapałem drążek, nogami wszedłem na drabinę i wyprostowałem ciało. Kąt względem podłoża wyniósł jakieś 45 stopni. Zacząłem podciąganie. Całkiem przyjemnie, choć nie bez wysiłku, machnąłem 10 powtórzeń. Czułem, że wymaga to ode mnie siły i jest to dobra droga. Jako, że kąt jest tutaj trochę za duży, postanowiłem nie nazywać tego pełnoprawnym krokiem drugim, a takim krokiem przejściowym. Powiedzmy Krok 1,5.

 

 

DUCH:

Mam wrażenie, że przechodząc do wyższego kroku, otwieram przed sobą zupełnie nowy rozdział. Rozpoczynam przygodę, która potrwa zapewne miesiącami (tak przynajmniej będzie z podciąganiami australijskimi, bo to niełatwe). Całkiem miła perspektywa i już nie mogę się doczekać "wymasterowania" kroków numer dwa. Oczywiście niektórzy powiedzą, że przeskok w takim podciąganiu jest zbyt duży i krok 1 wcale nie przygotowuje naszych rąk do takiego wysiłku, ale dla chcącego nic trudnego. Zawsze ćwiczenie można połowicznie ułatwić, by się lepiej przygotować na przyszłość.

Coraz bardziej podoba mi się idea osiągania mistrzostwa w każdym ćwiczeniu i z wielką przyjemnością się takiej idei poddam.


Do przeczytania za tydzień!


Edited by Buddha, 02 November 2015 - 11:33 AM.

  • 0

#18
Krzepki Paweł

Krzepki Paweł

    "Jesteśmy tylko marionetkami własnego umysłu"

  • Bywalec
  • 341 posts

No i bardzo pozytywnie, wytrwałości z tym 2 krokiem podciągnięć, być może to właśnie ty będziesz tym terminatorem i zrobisz 2x30, ja po roku masochizmu odpuściłem haha. Czekam na kolejne wpisy :).


  • 0

#19
Buddha

Buddha

    Advanced Member

  • Użytkownik
  • 98 posts
  • LokalizacjaKuj-Pom

Tydzień 8 - Wątłe ręce

 

Pompki - Krok 1 - 35/35/30   (+10)
Brzuch - Krok 1 - 25/20    (+5)
Przysiady - Krok 2 - 15 (+5)
Podciąganie - Krok 1,5 - 12 (+2)
 

CIAŁO:

To już niemal dwa miesiące ze skazanym i liczby wciąż wyglądają całkiem ładnie. Naszło mnie jednak kilka ciekawych myśli, o których więcej poniżej:

 

Pompki - Nie dobijałem się, spokojnie wykonałem założone powtórzenia i zostało jeszcze trochę sił w banku. Wciąż jedyne odczucie to delikatne pieczenie w stawach pod koniec serii - nić wielce wysiłkowego.

Brzuch - Tutaj idzie nieźle. Jest to ćwiczenie wymagające siłowo, więc nie staram się przesadzać z powtórzeniami. Bardzo dużo wyciągam tutaj z każdego tygodnia.

Przysiady - Nogi charakteryzują się chyba najsilniejszym układem mięśni. Codziennie kilkukrotnie wchodzę dzięki nim na czwarte piętro, więc naturalnie przyzwyczajone są do większego wysiłku. Pięć powtórzeń dołożyłem bez problemu.

 

Podciąganie - Tutaj tylko dwa powtórzenia. Wszyscy zapewne wiedzą jak trudne jest podciąganie australijskie, mimo że ćwiczę nieco uproszczoną wersją. Więcej nie dałem rady, nawet nie udaje mi się jeszcze dotknąć drążka klatką piersiową, ale zamierzam nad tą sprawą popracować. Jest tutaj pewien problem, nad którym muszę się głębiej zastanowić.
 

 

DUCH:

Mam słabe przedramiona i jest to przeszkoda na którą natrafiam już po raz kolejny. Ilekroć zaczynałem jakiś rodzaj ćwiczeń siłowych, zawsze dość szybko odzywały się osłabione ręce. Zwykle hamowały one po prostu progres. Tutaj uniemożliwiają mi one wykonanie pełnego zakresu ruchu i czuję, że w końcu staną się powodem zastoju.
Kroki pierwsze w pompkach i podciąganiu przygotowywały nasze stawy i ścięgna do pracy. Dzięki temu nie mam już problemu z bólami w barkach i nadgarstkach. Nie przygotowały natomiast one naszych najsłabszych mięśni do tak dużego przeskoku, jaki mamy chociażby w podciąganiu. Jestem z tego faktu dość niezadowolony. Małe mięśnie szybko słabną, a dużych kompletnie nie czuję. Z tego powodu myślę poważnie nad przejściem już do kroku drugiego w pompkach. Wówczas przedramiona bardziej dostałyby w kość i na pewno bardziej się wzmocniły. Pierwszy krok niestety nie daje mi tej właności, choć fajnie i bardzo zauważalnie zwiększa wytrzymałość rąk. Wytrzymałość bez siły jest jednak jak kalistenika bez podciągania, stąd myślę, że dojdę do 40/40/40 i wejdę na Krok 2.



 

Do przeczytania za tydzień!


  • 0

#20
Pablo1

Pablo1

    Advanced Member

  • Administrator
  • 3,444 posts

Z czasem wzmocnisz swoje przedramiona, spokojnie. Możesz zawsze wykonać parę serii zwisów po podciąganiu.


  • 0

E = mc2
Efekty = motywacja * (ciężka praca)2
Enstein naprawdę był geniuszem.






Also tagged with one or more of these keywords: skazany na trening, paul wade, dziennik, postępy, kalistenika

0 user(s) are reading this topic

0 members, 0 guests, 0 anonymous users