Witam! Pokaże Wam w pewnym zarysie mój plan i chciałbym, żebyście ocenili go i pomogli w jego dopracowaniu, bo na pewno nie jest idealny. Jestem początkujący, dawniej ćwiczyłem kalistenikę, ale wymiętkłem po miesiącu. Nie poddaję się wróciłem i mam nadzieję, że już nie będę musiał wracać ponownie.
Plan wygląda następująco:
Poniedziałek:
Podciąganie, różne chwyty, 5x3+ (w zalezności od chwytu, bo z niektórymi mam problemy)
Nogi, ćwiczenia z obciążeniem(4 ćwiczenia, przysiady, wykroki długie i krótkie, podskoki na jednej nodze)
Wtorek:
pompki, różne rodzaje 7x20 zwykłych szerokich pompek, 5x10 wąskich, dłonie w okolicy nerek, inne rodzaje 5x5
nogi, bez obciążenia, ćwierćskoki, naskoki, zeskoki, wznoszenie łydek i tak dalej.
Powtarzam to na zmianę do soboty. Niedziela trening brzucha. Prawie każdego dnia gram w kosza od 1 do 3 godzin. Zamierzam dodać do tego bieganie(30minut) 3 razy w tygodniu.
Pytanie: Czy nie przesadzam? Zauważyłem, że dużo osób robi treningi 2x?, ale przy mojej małej ilości powtórzeń większa ilość serii chyba nie zaszkodzi. Mój rekordy to 20 podciągnięć szerokim chwytem i 60pompek. Podczas treningu staram się jak najdokładniej wykonywać ćwiczenia, np. przy podciąganiu staram się jak najwolniej wznosić się i spuszczać na dół lub w połowie podciagania i opuszczania robię przerwę by spiąć mięśnie.
Mój trening to głównie nogi. Podobno, żeby wyżej skakać muszę górę zrobić, a kalistenika sprawia mi i tak niesamowitą frajdę.
Jaka jest wasza ocena treningu? Za mało, za dużo? Muszę przyznać, ćwicząc dawniej miesiąc bardziej intensywnie niż teraz miałem efekty siłowe jak i w wyglądzie mięśni. Nie czuję potrzeby przerw, ale jednak boję się, że trening 6razy w tygodniu to może przesada.
Jeśli ktoś by chciał dokładniejszych informacji, żeby mi pomóc, dostarczę je.