Skazanego posiadam od ponad roku. Próbowałem się przekonać do kalisteniki po kilkakroć, byleby coś z sobą zrobić, ale tak naprawdę to dopiero miesiąc temu zacząłem ćwiczyć wedle wskazań tejże książki od samych podstaw, bo i tak w moim przypadku należy. Mam 19 lat, 177 cm wzrostu i od ponad dwóch lat ważę cały czas 70-71 kilogramów. Ile mam tkanki tłuszczowej, tego nie wiem, lecz nie jestem umięśniony. Przeciwnie, uważam się za słabego, nie bez powodu zacząłem od ćwiczeń dla nowicjuszy.
Nie traktuję Skazanego jako czegoś idealnego, tedy postanowiłem po tym miesiącu dokonać paru korekt w moich planie treningowym. Do tej pory wyglądało to tak:
Poniedziałek - Biceps i plecy
Wtorek - Nogi
Czwartek - Triceps i klatka piersiowa
Sobota: Brzuch
Przez ten miesiąc (zaznaczę jeszcze raz: zaczynałem od zera) nie zaszedłem zbyt daleko. Podnoszę się na piętrowym łóżku, gdyż nie jestem w stanie cały się podnieść na drążku wedle ćwiczenia trzeciego. Przysiady robię lekko się podpierając o biurko dla zachowania równowagi. Pompki robię na krześle, zatem nie podnoszę nawet 50% swojej wagi, ale staram się je robić w miarę nisko. Brzuch to wznosy nóg na plecach, ale nadal skrzywione w kolanach.
Na czym mi zależy? Nie oszukuję się. Wiem, że prawdziwy trening oznacza lata wysiłku. Nie jestem kimś, kto chce zrobić "100 brzuszków w miesiąc" i ładniej wyglądać na plaży. Oczywiście, dobrze by było mieć męską, umięśnioną sylwetkę. Ale przede wszystkim liczy się zdrowie, panowanie nad swoim własnym ciałem, zwiększanie siły, własnych umiejętności, przekraczanie granic, wprowadzenie w życie pewnej rutyny.
Co zatem planowałem zmienić? Chciałem dalej kierować się wskazaniami Skazanego w tych ćwiczeniach, które już wykonuje i iść dalej, z kroku na krok. Choć wiem, że np. podciąganie zajmie mi jeszcze sporo czasu. Mimo to niedawno robiłem na brzuch 3 serie po 15 wznosów ze skrzywionymi nogami, teraz już 3 serie po 20, jest zatem jakiś postęp i nie widzę sensu z tego rezygnować - no, chyba, że ktoś przekona mnie, iż należałoby. To, co chcę uczynić to przede wszystkim trenować całą resztę. Myślicie, iż można śmiało dołożyć podstawowe ćwiczenia z np. drugiej części Skazanego na łydki, aby szybciej trenować nogi? Myślałem też, by zacząć trenować mięśnie skośne brzucha, chyba, iż te wznosy ćwiczą je do pewnego stopnia również. Chciałem bardzo trenować mostki no i oczywiście barki, ale nie potrafię na obecną chwilę stać na głowie, nawet podpierając się o ścianę - za słabe ręce i zbyt mało równowagi. Mieszkam w bloku gdzie mamy 8 pięter i wąskie kręcone schody, zatem zastanawiam się też nad tym, by 1-2 w tygodniu przebiec po schodach te 8 pięter, co wy na to? Co oprócz tego by mogło mi się przydać, jakieś dodatkowe ćwiczenia? Mam wrażenie, iż ze wszystkich partii ciała obecnie ćwiczonych najsłabszy mam brzuch (z nie dużą, lecz widoczną bardziej niż mięśnie) tkanką tłuszczową i biceps, jeśli da się coś z tym zrobić. No cóż, zawsze się da... Postanowiłem też, iż dodam przed każdym treningiem 5 minut rozgrzewki i chciałem się też zastosować do programu intensywnego spalania tłuszczu Bar Brothers. Czekam na wasze opinie.