Witam wszystkich.
Mam 24 lata i od 2 lat ćwiczę regularnie na siłowni, od jakiegoś czasu także biegam i podłapuję różne ćwiczenia w domu.
Powiem tak: ćwiczenia na siłowni mi już obmierzły z kilku niżej wymienionych powodów:
-mam krzywy kręgosłup i nie mogę w zasadzie wykonywać ćwiczeń które są najlepsze na rozwój muskulatury (martwe ciągi, przysiady ze sztangą) tzn móc mogę, ale nie chcę go niszczyć, z resztą same w sobie ćwiczenia mogą być dla mnie szkodliwe, więc na co mi to
-robię jedno i to samo, zaś od pół roku nie mam już żadnych progresów siłowych a od 1,5 roku żadnych progresów masowych. Było w zasadzie tak, że sporo jadłem, w tym sporo białka, ale węgli też niemało, fakt ż z tym dużo tłuszczu i w efekcie przybrałem sporo tkanki tłuszczowej, dfoprowadziłem się tylko do prawie I stopnia otyłości, a masa mięśniowa ani o gram w górę nie poszła, były tylko progresy siłowe. Niemniej ogólnie patrząc na całe 2 lata jak wyglądałem wtedy a teraz to jest wyraźna różnica, bo teraz przyajmniej mam sportową sylwetkę, a nie zgarbioną (typu informatyk z lekką nadwagą), jestem o wiele silniejszy niż byłem przed siłownią, umiem się chociaż pare razy podciągnąć nadchwytem, a kiedyś nie umiałem ani razu podcwytem, umiem spokojnie zrobić 30 pompek do samej ziemi, a kiedyś takich ledwo robiłem 5 i wiele innych sie znajdzie. Także coś z tego mam.
-nie mam ochoty stosować sie do płonej diety kulturystycznej, jeśli mam jeść non-stop ryżu z gotowanym kurczakiem i tuńczykiem w s.w. to bym tak nie wytrzymał ani tygodnia... jeszcze jeśli mam tego jeść dużo... ja lubie jeść (niekoniecznie dużo) ale dobrych rzeczy i to chyba jest dla mnie ważniejsze niż to żeby być karkiem.
-po zdobytej wcześniej sporej nadwadze, postanowiłem schudnąć i wprowadziłem sobie dietę, przy której faktycznie straciłem z 13 kg, oczywistym jest, że to pociągnęło spadki siłowe, ale przyajmniej teraz nie mam wielkiej opony wokół tali tylko normalną (satysfakcjonującą dla mnie talię).
Także, tak żeby podsumować, cieszy mnie to co mam, chciałbym dalej uprawiać jakieś ćwiczenia, dla samego ich uprawiania ale też żeby to co mam podtrzymać i trochę usprawnić.
Siłownia mi zbrzydła, i robienie jednego i tego samego. Trochę posłyszałem o kalistenice, że jest to fajna alternatywa i może się mylę, ale wydaje mi się że jest o niebo zdrowsza dla organizmu (i dla mojego kręgosłupa). Poza tym jest bardziej efektowna i przede wszystkim tańsza, jeśli chodzi o sprzęt którego praktycznie nie trzeba.
Wiem że i tu potrzebna jest dieta ale czy tak samo restrykcyjna jak w kulturystyce ?
W zasadzie za cel mam utrzymać swoją figurę albo nawet ją poprawić (nie zależy mi na wielkich kox-mułach), utrzymać swoją sprawność siłową lub ją poprawić (np móc się swobodnie podciągać dużymi seriami, robić pompki na 1 ręce, przysiady na 1 nodze i takie tam) no i porobić coś innego, świeżego.
Tylko jeśli tu też mam wydawać 400 zł /msc na toboły ryżu i tuńczyka i twarogu chudego, obżerania się rzeczami słodzikowymi, to chyba na wstępie sobie odpuszczę. Jestem skłonny odpuścić niezdrowe żarcie (słodycze obecnie mam ograniczone do prawie zera, zaś fastfoodów praktycznie nie jadam), ale rezygnować z normalnych posiłków na rzecz gotowanego już nie.
Dlatego proszę o jakieś wskaówki rady, no sami wiecie.