Wiem, ze temat sie powtarza, przejrzałem forum, ale uwazam, ze moja sprawa jest indywidualna.
Wziąłem się za kalistenikę 2,5 miesiąca temu po dłuugiej ponad rocznej przerwie po siłowni, z której musiałem zrezygnować z powodu zapalenia kaletki barkowej. Program Skazanego zacząłem od zwyklych pompek i podciaganiu, bo jestem rozruszany na co dzien i regularnie wykonywalem pompki. Delkatny ból w lewym barku w okolicach bicepsa pojawił się po jednym treningu z podciaganiem, ale zniknal po godzinie to nie zwrocilem uwagi. Przy regularnym treningu i kroku pompek nierownych (krok 7) zaczalem juz odczuwac bardzo mocny bol w lewym barku, pojawil sie tez lekki w prawym. Dalem sobie spokoj na 1,5 tygodnia, ale na kolejnym treningu czuje ze bol nie ustał. Przez ten czas pracowalem takze w piekarni noszac i rzucajac ciezkie skrzynie. Chyba troche zbyt ochoczo podszedlem do treningow, bo efekty widzialem doslownie z dnia na dzien. Mozliwe, ze robilem takze zbyt glebokie dipy. Smarowalem to Fastum i Naproxenem-lepiej, ale wciaz sie tli jakies takie swedzenie. Jak myslicie, co robic? Zaczac Skazanego od nowa z niewielkim wysilkiem, liczac ze sie nasmaruje? Moze jeszcze zrobic dluzsza przerwe, lub po prostu skupic sie na cwiczeniu barkow? Za duzo naogladalem sie chlopakow, ktorzy siedza na rurkach po 2 godziny i sam dawalem z siebie wszystko. Jakies porady jak wrocic do treningu? Albo skupic sie na razie na robieniu brzucha i krzyża, a reszte mniej? Dodam, ze dbałem o rozgrzewkę przed treningiem.