Zaloguj się Zarejestruj się
Filozoficzna rozkmina xD
#1
Napisano 21 stycznia 2013 - 03:44
Minęły 3 miesiące odkąd zacząłem trenować kalistenikę. Niektórzy powiedzą że to za krótko by mówić o efektach, ale mi nie chodzi o efekty sprawnościowe tylko o zmiany mentalne. Dla mnie kalistenika stała się stała się czymś więcej jak treningiem. Sztuką samodoskonalenia się tak bym to nazwał. Uświadomiłem sobie że owe samodoskonalenie się uczy mnie również jak postrzegać świat, jak analizować wydarzenia mnie otaczające, jak się adaptować do zmian. Jak myśleć. Wcześniej żyłem w błędnym kole- słabość powodowała zmartwienia, a ich natłok- uczucie bezsilności. Na okrągło starałem usilnie się skupiać na przeszłości i przez jej pryzmat zastanawiać się jaka czeka mnie przyszłość. Przez to człowiek stoi w miejscu, nic nie zmieniając w swoim życiu.
Trening pozwala mi myśleć. Wisząc na drążku, analizuję postawę swojego ciała. Zaczynam zdawać sobie sprawę z istnienia każdej pary mięśni w swoim ciele. Zwracam uwagę na to jak moje palce układają się na drążku, czuje jego chłód. Biorę wdech, czuję zapach okolicy. Podciągam się, analizując pracę każdej części ciała, każdego mięśnia wykonuję ćwiczenie perfekcyjnie. Tylko ja, tu i teraz. Nic więcej. Oczyszczam swój umysł. Liczy się tylko to co robię w tej chwili i jak to robię. Przeszłość jest jak kotwica, odcinam ją. Z góry zaplanowana przyszłość tworzy barierę, która będzie mnie ograniczała. Droga, nie cel. Dzięki temu każdego dnia rosnę w siłę. Staję się niezniszczalny. Nie mam żadnych zmartwień bo każdego dnia daję z siebie wszystko. Nie uciekam od problemów, niszczę je.
Teraz wiem, że cel do którego prowadzi moja droga nie jest założeniem które obrałem sobie na początku wędrówki.
Moim celem jest droga jaką podążam.
#2
Napisano 21 stycznia 2013 - 04:11
Życzę dalszych sukcesów zarówno w treningu, jak i świadomości ;P
W sumie... Filozofia i ideały kalisteniki są dość bliskie buddyzmowi. O ile nadmierna fascynacja ciałem u kulturystów jest ciężka do pogodzenia z Dhammą, o tyle dbanie o sprawność i zdrowie jest jak najbardziej zalecane.
#4
Napisano 22 stycznia 2013 - 00:50
Jak ktoś jeszcze nie widział to polecam film "Peacefull warrior". Jest na youtube cały z lektorem pl. Tutaj fragment
Polecam jeszcze książkę Ekharta Tolle "Potęga teraźniejszości"
#5
Napisano 22 stycznia 2013 - 01:09
#9
Napisano 22 stycznia 2013 - 08:19
Dlatego ja bardziej staram się "żyć" z dnia na dzień. Owszem mam plany na przyszłość, z tym ze nie są one precyzyjnie nakreślone. Moim celem jest droga- przez to ważny jest dla mnie efekt pracy każdego dnia, nie ich końcowa suma. Dążenie do doskonałości a nie jej osiągnięcie sprawia że codziennie staję się silniejszy.
#11
Napisano 22 stycznia 2013 - 09:30
Nie ważne jak definiujesz doskonałość, nie dasz rady jej pogodzić z byciem tu i teraz, chyba że rozumiesz że już jesteś doskonały.
Problem w tym, że ludzie myślą że bez myślenia o swoich celach nie będą mogli niczego zrobić.
#12
Napisano 22 stycznia 2013 - 11:20
Relu uświadomiłeś sobie to ćwicząc. Ja myślę, że można to praktykować nie tylko ćwicząc, ale w życiu codziennym.
Sopel skupienie na byciu tu i teraz nie przeszkadza mieć planów. Tak jak pisałem bycie tu teraz oznacza, bycie świadomym tego co się dzieje ze mną i wokół mnie TERAZ w danej chwili. Wbrew pozorom jest to bardzo trudne, bo umysł odciąga nas od tego cały czas. Podsuwa nam "atrakcyjne" tematy do przemyśleń. Chodzi o to, żeby nie myśleć bezproduktywnie. Jeżeli jesteś na egzaminie z fizyki to musisz myśleć, jeżeli projektujesz nową szafkę w kuchni to musisz myśleć. Większość z nas nigdy nie osiągnie duchowego oświecenia jak Budda, Jezus, Mooji, Jiddu Krishnamurti,Tolle czy wielu innych. Jeżeli chodzi o Tolle i to "odkryłem" go kilka miesięcy temu. Przeszedłem takie małe oświecenie dzięki temu. Uświadomiłem sobie że nie trzeba skomplikowanych teorii, tajemnej wiedzy itd. żeby się rozwijać duchowo (cokolwiek to znaczy).
Nie czytałem Tolle, z opinii tych którzy czytali wnioskuję że to duchowe przedszkole.
Myślę, że opieranie się na opiniach innych przy określaniu swojego zdania nie jest dobrym krokiem.
#13
Napisano 22 stycznia 2013 - 13:10
Mam wrażenie, że uznajesz tylko albo permanentną świadomość, albo jej brak. Nikt Ci nie każe przecież być cały czas w tym stanie. Zaczynasz małymi kroczkami i idziesz do przodu, jak ze wszystkim.
Jeśli podczas skupienia się na chwili obecnej potrafisz myśleć o swoich celach, to znaczy że słabo się skupiasz
Chociaż nie chodzi tyle o skupienie, co o puszczenie, ale to już bardziej kwestia semantyczna.
I nie zgadzam się ze stwierdzeniem że "większość z nas nigdy nie osiągnie duchowego oświecenia", bo każdy je kiedyś osiągnie
Niekoniecznie w tym wcieleniu.
#14
Napisano 22 stycznia 2013 - 14:51
Sopel po co mi tak naprawdę ten cały rozwój duchowy? Czy ja chcę oświecenia? Nie mam pojęcia jak miało by ono wyglądać. Ja chcę być bardziej spokojny na co dzień, mniej zestresowany, bardziej zrelaksowany, cieszyć się życiem, być bardziej odpornym na porażki, ciosy dnia codziennego itd.
#15
Napisano 22 stycznia 2013 - 17:55
#16
Napisano 22 stycznia 2013 - 18:36
Nie ma opcji, dam radę W sumie czytanie to jedyna rzecz jaką mógłbym robic non stop.W pewnym momencie byłem mocno zmartwiony bo lista się powiększała szybciej niż byłem w stanie czytać i dałem sobie spokój.
Oświecenie to nic innego jak koniec cierpienia. Więc myślę, że Twoje cele dość pasują do, jak to nazywałeś, rozwoju duchowego.Sopel po co mi tak naprawdę ten cały rozwój duchowy? Czy ja chcę oświecenia? Nie mam pojęcia jak miało by ono wyglądać. Ja chcę być bardziej spokojny na co dzień, mniej zestresowany, bardziej zrelaksowany, cieszyć się życiem, być bardziej odpornym na porażki, ciosy dnia codziennego itd.
Nie widzę korelacji. Mnichowie z reguły nie myślą o takich rzeczachZbyt dużo rozkminek, prowadzi do pytań typu 'a po co ja właściwie to robię' i tak można to dopasować do wszystkiego i jest się już o krok od zostania medytującym mnichem w górach który wyrzekł się wszystkiego co ma do zaoferowania nasz piękny świat.
Więc bez wdawania się w szczegóły powiem że jesteś w błędzie. To po prostu sprytna sztuczka ego, które nie chce tak łatwo oddać pałeczki dowodzenia. Czy Budda lub Jezus błądzili? Według mnie mieli większą jasność tego co mają zrobić niż ktokolwiek inny.. Uważam że bez jakiegokolwiek celu, to się błądzi niczym statek bez nawigacji, do niczego to nie prowadzi, chyba że celem samym w sobie jest przeżycie po prostu dnia.
Mając, tak, ale nie myśląc o nich ciągle.Uważam również że mając cele i marzenia, spokojnie można żyć tu i teraz, to się nie wyklucza
#17
Guest_zahir11_*
Napisano 22 stycznia 2013 - 22:32
#18
Napisano 22 stycznia 2013 - 23:01
#19
Napisano 22 stycznia 2013 - 23:06
ja nie myślę o swoich celach, po prostu je realizuje - drobny szczegół ale niesamowicie istotny
sporo się naczytałem o filozofii wschodu, Kundalinim, Buddzie. Praktykowałem Tai Chi oraz Chi Kung a także tantrę taoistyczną. Jednak otoczka duchowa mnie nie interesuje, mam swój pakiet zasad którymi kieruje się w życiu.
Jednak zostawiłem sobie ze wschodu zdecydowanie jogę - jeden z najlepszych sportów jakie było mi doświadczyć, oczywiście bez medytacji, tylko czystko praktyczne ćwiczenia. Z taoizmu przerzuciłem się na arabską tantrę - mniej otoczki a więcej praktycznych rzeczy. Ja po prostu lubię prostotę, zawsze i wszędzie
I podobnież jak Ty Sopel kocham czytać, robię to w każdej wolnej chwili!
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych