Zaloguj się Zarejestruj się

Dipy - mrowienie w palcach
#2
Napisano 26 kwietnia 2020 - 13:52

Hej, ja często robię dipy na kółkach i czasami czuć jakiś tam dyskomfort w dłoni, bo jednak mocno się je zaciska, ale jak już zejdę i trochę je rozprostuje, poruszam palcami to jest ok. Być może to kwestia przyzwyczajenia. Nie pamiętam za bardzo jak miałem z tym na początku (poza tym, że robiłem dużo mniej powtórzeń), ale wiem, że czasem w niektórych ćwiczeniach, np we wznosach nóg na drążku paradoksalnie musiałem kończyć serię nie przez obolały brzuch a przez obolałe przedramiona, bo mnie piekły przez zwis. To przeszło z czasem, gdy się wzmocniły.
Kiedyś też od bardzo mocnego ściskania sztangi zdrętwiał mi palec trochę, może twój problem jest właśnie przez coś podobnego, czyli mocny ścisk.
Długo już ćwiczysz te dipy?
#3
Napisano 26 kwietnia 2020 - 13:55


#4
Napisano 26 kwietnia 2020 - 15:09

Dobry pomysł, myślę, że po paru takich sesjach z samym utrzymywaniem się twoje dłonie wzmocnią się na tyle, że nie będziesz miał potem problemów z dipami. Możesz też próbować porobić coś w stylu pół dipów (jeśli ma to cokolwiek pomóc). W sumie na siłę chwytu zwisy z drążka też wiele by dały. na obu rękach, a jak dasz radę to na jednej też.
PS może też pompki na palcach? Jak nie dasz rady zwykłych to pompki na kolanach na palcach. Wszystkie te ćwiczenia wzmocnią twoje ręce i palce.
#5
Napisano 26 kwietnia 2020 - 15:34

#6
Napisano 26 kwietnia 2020 - 16:13

Hehehe spokojnie na wszystko przyjdzie czas. Jak trening wejdzie Ci w krew to cały czas będziesz szedł do przodu z progresem, raz wolniej, raz szybciej, ale generalnie myślę, że warto. Z postępem to taka dziwna sprawa, że z tygodnia na tydzień czy miesiąca na miesiąc czasem go nie widać, ale jak się spojrzy pół roku w tył czy rok to dopiero wtedy się widzi ile do przodu się poszło (albo do tyłu hehe). Trochę jak z wyglądem w sumie.
Chociaż czasem są też takie "skoki" w postępach. Np. robię parę miesięcy po 15 dipów i więcej nie mogę, a potem nagle jakby z tygodnia na tydzień skok na 20 i więcej. Dziwna sprawa, ale tak czasem jest.
Generalnie regularność to klucz, nie trzeba umierać po każdym treningu, żeby mieć postępy i zachować formę, ale trzeba za to być regularnym w tych treningach.
Kiedyś też robiłem podciągnięcia australijskie. Fajne ćwiczenie, ale wydaje mi się, że poprzez kąt ćwiczy mięśnie trochę inaczej niż zwykłe podciągnięcia. Może nawet warto byłoby je robić dalej ze zwykłymi podciągnięciami, żeby urozmaicić trening.
Żeby szybciej zdobyć siłę pod podciągnięcia możesz spróbować robić negatywy, czyli samo opuszczanie się z drążka. Np tak, że wchodzisz na krzesło i chwytasz się rękami drążka już z głową nad nim, spinasz mięśnie i starasz się opuszczać najwolniej jak potrafisz. Szybko budują siłę i pewnie po niedługim czasie mógłbyś już podciągać się bez asysty w postaci krzesełka hehe.
Powodzenia życzę i pozdrówki
#9
Napisano 04 maja 2020 - 10:36

Nie wiem czy pytanie aktualne, Krzepki dał Ci dobrą radę - wzmacniać się powoli, nie szaleć. Ja miałem coś podobnego jeśli nie identycznego, sam obstawiałem to jako uciśnięcie nerwu bądź tętnicy. U mnie wsytępowało to przy dorzucaniu większych ciężarów, ale wszystko jest indywidualne, zależy od umięśnienia i siły dłoni oraz jej ułożenia na poręczy. I właśnie to ostatnie jest czymś co możesz zmienić od zaraz. Kiedy ja odczuwałem owo drętwienie, które podchodziło nawet pod ból i nieraz niemal uniemożliwiało ukończenie serii, zacząłem inaczej chwytać poręcz. A mianowicie nie środkową częścią dłoni (pomiędzy poduszką od kciuka a poduszką od małego palca), gdzie praktycznie nie ma żadnych mięśni (możesz sobie tam nacisnać i prawdopodobnie poczujesz drętwienie) tylko na bardziej na tej poduszcze pod kciukiem. Musisz poeksperymentować i znaleźć dla siebie dobrą pozycję Tylko uważaj żeby się nie ześlizgnąć bo jest to mniej stabilna pozycja
#11
Napisano 14 maja 2020 - 00:00

Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych