Rys historyczny:
Jako w temacie tak i tutaj. Okazało się, że jestem genialny jeśli chodzi o wymyślanie powodów, dla których "odpuszczenie dzisiaj treningu" jest dobrym pomysłem to mój niemal roczny temat o planie treningowym okazał się ogólnie rozumianym fiaskiem. Trochę mnie to szokuje, bo zawsze lubiłem się ruszać (i nadal lubię), ale co innego regularne treningi w sekcji, prowadzone o konkretnej godzinie, a co innego gdy sam jestem sobie sterem, okrętem i żeglarzem Na każdy tydzień ćwiczeń przypadał 1 lub dwa niećwiczenia. Skutek jest taki, że gdy ponad miesiąc temu sobie uświadomiłem, że pogoda idealna do bujania się na drabinkach jest już tuż tuż na ziemię ściągnęła mnie własna forma. W porównaniu do tego co prezentowałem 2 lata temu okazała się być tragiczna. Nie więcej niż 3 podciągnięcia, 10 pompek nie wspominając już o rozciągnięciu... Z drugiej strony sesja też nie jest sprzyjającym okresem do rozpoczęcia ćwiczeń (poczucie winy nie pozwala ćwiczyć), tak więc minęła sesja a mnie przyszedł czas na wzięcie się w garść i robienie treningów choćby nie wiem co. Na razie jestem z siebie dumny, bo upały mnie nie powstrzymały, ale dotarło do mnie, że czas odkurzyć swój dzienniczek ćwiczeń. Niestety okazał się on o połowę cieńszy niż gdy zaczynałem (za każdym rozpoczynaniem ćwiczeń wyrywałem nieudane podejścia). Zaraz nasunęła mi się myśl, że prowadzenie dzienniczka tutaj jest o tyle dobrym pomysłem, że może choć poczucie winy mnie przypilnuje z regularnością
Cele:
1. Wyrobienie nawyku regularności.
2. Powrót do formy, czyli etap ogólnego przygotowania siłowego.
3. Dalsze podążanie metodyką z artykułu Kształtowanie siły mięśniowej.
4. Poprawienie rozciągnięcia (zwłaszcza obręcz barkowa oraz okolice biodra i uda).
5. Poprawa siły i spróbowanie 5x5
Punkt 6 jeszcze nieznany, może skieruję się ku ogólnej wydolności (bieganie, pływanie, rower), może ku sylwetce, a może pozostanę przy sile. To bardzo daleka perspektywa czasowa więc trudno orzec.
Trochę o mej osobie:
Płeć: męska
Wiek: 21
Wzrost: 170 cm
Waga: 60 kilo
Plan treningowy:
1. Obwody:
Zaczerpnięty z artykułu Struca o obwodach z dostosowanym poziomem trudności ćwiczeń:
stanie na rękach przy ścianie ~30 sekund
Podciąganie scyzorykowate
pompki na kolanach
przysiady głębokie
unoszenie ugiętych (~45°) nóg leżąc na plecach na ziemi
supermeny
3 obwody po ~12 powtórzeń, potem zmiana na trudniejszy wariant. Przerwy: ~45 sekund pomiędzy ćwiczeniami, 3 minuty między obwodami.
2. Rozciąganie planem z Rozciągania odprężonego.
Układ tygodnia:
Poniedziałek - wolne
Wtorek - obwody
Środa - rozciąganie
Czwartek - obwody
Piątek - rozciąganie
Sobota - obwody
Niedziela - rozciąganie
Wyniki planuję zamieszczać w dni obwodowe. Będę w nich zapisywał co najmniej wyniki z danego dnia oraz zaznaczał czy odbyłem rozciąganie (no chyba, że osiągnę jakiś spektakularny sukces w rozciąganiu to się bardziej o nim rozpiszę ).
Aktualnie mam za sobą jakieś 1,5 tygodnia ćwiczeń. Niestety bez rozciągania, tu nawaliłem.
Rozważam też dodanie porannego raczkowania w dni nieobwodowe. O tego, do którego przekierowuje ten artykuł >>klik<<. Ewentualnie codziennej porannej gimnastyki, lekkiej, do 30 minut. Na rozruszanie poranne. W obu przypadkach nie wcześniej niż za tydzień albo dwa. Nie chcę wylatywać ze słomianym zapałem, w którym rzucę się na wszystko co da się ćwiczyć, a potem cały ten misternie układany domek z kart się posypie. Poćwiczymy zobaczymy jak to mówią Mój poprzedni plan nawalił chyba właśnie dlatego (pomijając oczywiście to, że leń ze mnie nie z tej Ziemi), że chciałem robić za dużo na raz zamiast małymi kroczkami.
To chyba na tyle ze słowa wstępu. Teraz poniżej zacznie się moje pocenie i mam nadzieję, że temat ten osiągnie niebotyczne rozmiary zamiast zamilknąć tak szybko jak skończyły się w moje wpisy w dzienniczku
Użytkownik Ehos edytował ten post 28 czerwca 2016 - 20:45