Skocz do zawartości

Nasze strony:



Witamy na Kalistenika Polska
Zarejestruj się aby mieć dostęp do wszystkich funkcjonalności które Ci oferujemy. Po rejestracji i zalogowaniu się będziesz mógł uczestniczyć w dyskusji, oceniać wątki, aktualizować statusy, tworzyć własne albumy w galerii, a także dokonywać zakupu w naszym sklepie!
Zaloguj się Zarejestruj się
Zdjęcie

Zagonić lenia do roboty


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
22 odpowiedzi w tym temacie

#1
Ehos

Ehos

    Advanced Member

  • Użytkownik
  • 55 postów

Rys historyczny:

Jako w temacie tak i tutaj. Okazało się, że jestem genialny jeśli chodzi o wymyślanie powodów, dla których "odpuszczenie dzisiaj treningu" jest dobrym pomysłem to mój niemal roczny temat o planie treningowym okazał się ogólnie rozumianym fiaskiem. Trochę mnie to szokuje, bo zawsze lubiłem się ruszać (i nadal lubię), ale co innego regularne treningi w sekcji, prowadzone o konkretnej godzinie, a co innego gdy sam jestem sobie sterem, okrętem i żeglarzem ;) Na każdy tydzień ćwiczeń przypadał 1 lub dwa niećwiczenia. Skutek jest taki, że gdy ponad miesiąc temu sobie uświadomiłem, że pogoda idealna do bujania się na drabinkach jest już tuż tuż na ziemię ściągnęła mnie własna forma. W porównaniu do tego co prezentowałem 2 lata temu okazała się być tragiczna. Nie więcej niż 3 podciągnięcia, 10 pompek nie wspominając już o rozciągnięciu... Z drugiej strony sesja też nie jest sprzyjającym okresem do rozpoczęcia ćwiczeń (poczucie winy nie pozwala ćwiczyć), tak więc minęła sesja a mnie przyszedł czas na wzięcie się w garść i robienie treningów choćby nie wiem co. Na razie jestem z siebie dumny, bo upały mnie nie powstrzymały, ale dotarło do mnie, że czas odkurzyć swój dzienniczek ćwiczeń. Niestety okazał się on o połowę cieńszy niż gdy zaczynałem (za każdym rozpoczynaniem ćwiczeń wyrywałem nieudane podejścia). Zaraz nasunęła mi się myśl, że prowadzenie dzienniczka tutaj jest o tyle dobrym pomysłem, że może choć poczucie winy mnie przypilnuje z regularnością ;)

 

Cele:

1. Wyrobienie nawyku regularności.

2. Powrót do formy, czyli etap ogólnego przygotowania siłowego.

3. Dalsze podążanie metodyką z artykułu Kształtowanie siły mięśniowej.

4. Poprawienie rozciągnięcia (zwłaszcza obręcz barkowa oraz okolice biodra i uda).

5. Poprawa siły i spróbowanie 5x5

Punkt 6 jeszcze nieznany, może skieruję się ku ogólnej wydolności (bieganie, pływanie, rower), może ku sylwetce, a może pozostanę przy sile. To bardzo daleka perspektywa czasowa więc trudno orzec.

 

Trochę o mej osobie:

Płeć: męska

Wiek: 21

Wzrost: 170 cm

Waga: 60 kilo

 

Plan treningowy:

1. Obwody:

Zaczerpnięty z artykułu Struca o obwodach z dostosowanym poziomem trudności ćwiczeń:

stanie na rękach przy ścianie ~30 sekund
Podciąganie scyzorykowate
pompki na kolanach
przysiady głębokie
unoszenie ugiętych (~45°)  nóg leżąc na plecach na ziemi
supermeny
3 obwody po ~12 powtórzeń, potem zmiana na trudniejszy wariant. Przerwy: ~45 sekund pomiędzy ćwiczeniami, 3 minuty między obwodami.

2. Rozciąganie planem z Rozciągania odprężonego.

Układ tygodnia:

Poniedziałek - wolne

Wtorek - obwody

Środa - rozciąganie

Czwartek - obwody

Piątek - rozciąganie

Sobota - obwody

Niedziela - rozciąganie

 

Wyniki planuję zamieszczać w dni obwodowe. Będę w nich zapisywał co najmniej wyniki z danego dnia oraz zaznaczał czy odbyłem rozciąganie (no chyba, że osiągnę jakiś spektakularny sukces w rozciąganiu to się bardziej o nim rozpiszę :D ).

 

Aktualnie mam za sobą jakieś 1,5 tygodnia ćwiczeń. Niestety bez rozciągania, tu nawaliłem.

 

Rozważam też dodanie porannego raczkowania w dni nieobwodowe. O tego, do którego przekierowuje ten artykuł >>klik<<. Ewentualnie codziennej porannej gimnastyki, lekkiej, do 30 minut. Na rozruszanie poranne. W obu przypadkach nie wcześniej niż za tydzień albo dwa. Nie chcę wylatywać ze słomianym zapałem, w którym rzucę się na wszystko co da się ćwiczyć, a potem cały ten misternie układany domek z kart się posypie. Poćwiczymy zobaczymy jak to mówią ;) Mój poprzedni plan nawalił chyba właśnie dlatego (pomijając oczywiście to, że leń ze mnie nie z tej Ziemi), że chciałem robić za dużo na raz zamiast małymi kroczkami.
 

To chyba na tyle ze słowa wstępu. Teraz poniżej zacznie się moje pocenie i mam nadzieję, że temat ten osiągnie niebotyczne rozmiary zamiast zamilknąć tak szybko jak skończyły się w moje wpisy w dzienniczku ;)


Użytkownik Ehos edytował ten post 28 czerwca 2016 - 20:45

  • 0

#2
Ehos

Ehos

    Advanced Member

  • Użytkownik
  • 55 postów

No i od razu dzień pierwszy notowania. Dałem osobno, żeby się to jakoś rozdzielało ładnie wizualnie

  1. Stanie na rękach: 30 sekund, 30 sekund, 25 sekund. Próbowałem się nagrać czy udaje mi się utrzymać proste plecy, niestety okazało się, że uwiecznił się tylko mój tyłek :/ Próbowałem jak najmniej asekurować się ścianą, ale chyba przekombinowałem w ostatniej obwodzie, stąd słabszy wynik. Barki swoje czują. Będę pracował nad ograniczaniem użycia ściany oraz wytrzymałością barków, bo do wchodzenia na ścianę z wynikiem 12 wejść jeszcze mi daleko.
  2. Podciąganie: 12, 12, 10. Muszę wykombinować lepszą podporę. Klamkę już jakiś czas temu odrzuciłem, a drabina się gibie. Niemniej jest drobny progres przez ten tydzień. Muszę też jeszcze pooglądać chyba jakiś filmik o tych podciągnięciach, bo się chyba za bardzo po łuku podciągam (coś jak robią przy dynamicznych muscle up'ach).
  3. Pompki: 12, 12, 12. Teoretycznie mógłbym przeskoczyć do trudniejszego wariantu, ale ten tydzień jeszcze dokończę tymi pompkami. Zwolnię może tempo przy nich trochę czy inaczej przez ten czas utrudnię. Chcę je jeszcze podszlifować.
  4. Przysiady: 12, 12, 12. Brak problemów. Zastanawiam się czy przerzucić na bułgarskie czy może progresję ze skazanego pod przysiad na jednej nodze robić. Też jeszcze je dociągnę do końca tygodnia a w tym czasie się zastanowię.
  5. Wznosy: 12, 12, 12.  Tu jednak jest bolączka. Za słabo rozciągnięty w okolicach biodra/uda jestem. Na końcowym etapie tyłek odrywam. O podnoszeniu prostych nóg mowy nie ma (nie wyprostuję w górze nóg). Tsatsulin musi mi to poprawić. Do tego czasu albo tu zwiększę liczbę powtórzeń, albo zacznę robić wznosy kolan w zwisie. Ten tydzień będę to jeszcze robił, ale aż za łatwe to jest (brzuch zawsze miałem silny, a treningi w sekcji bardzo brzuch wzmacniały więc trochę tu się nudzi :D ).
  6. Supermeny: 12, 12, 12. Też w sumie łatwe. Mostków prostych nie chcę robić bo obręcz barkowa mnie chyba blokuje. A w każdym razie nie pracują plecy tylko ręce. Plecy się nudzą. Przy supermenach zostanę, ale zwolnię przy nich. Też powinno być fajnie

Ogólne poczucie? Raczej rześko. Trochę ręce i barki zmęczone, ale nie tak żeby mi drżały przy podnoszeniu kubka, czyli zwykła codzienna sprawność z lekkim uczuciem zrobienia czegoś dobrego! "Zakwasów" raczej być nie powinno. Reszta ciała może trochę czuje się niedoceniana, więc tak jak mówiłem trzeba będzie utrudnić przysiady, wznosy i ćwiczenia na plecy.

 

Jutro rozciąganie. Muszę je zrobić, bo zawsze fajnie się czuję po sesyjce z Pavlem... taki luźny :D


Użytkownik Ehos edytował ten post 28 czerwca 2016 - 20:40

  • 0

#3
Pablo1

Pablo1

    Advanced Member

  • Administrator
  • 3 444 postów

Będę zaglądał, dobre cele jak na start - wyrobienie sobie systematyczności czy też ukończenie etapu przygotowującego będzie bardzo przydatne w przyszłości.


  • 0

E = mc2
Efekty = motywacja * (ciężka praca)2
Enstein naprawdę był geniuszem.


#4
Ehos

Ehos

    Advanced Member

  • Użytkownik
  • 55 postów

Dzięki za miłe słowo ;) Systematyczność to moja pięta achillesowa. Muszę ją traktować jako cel sam w sobie, bo dotychczas nie zawiodły mnie ręce, nogi ani brzuch, a właśnie głowa i pilnowanie systematyczności. Gdyby nie odpuszczanie ćwiczeń pewnie bym miał już roczny staż treningowy i dużo lepsze osiągi, a tak to zataczam kółka. Straszne marnowanie czasu i potencjału.

A co do etapu przygotowującego to zdaję się na ludzi bardziej doświadczonych ode mnie. Nie ma sensu na nowo wynajdywać koła. Nie mam za sobą tylu przeczytanych artykułów, książek czy obejrzanych filmików żeby postępować racjonalnie samemu planując treningi. A jak już osiągnę jakiś wyższy stopień wtajemniczenia głupio byłoby się obudzić i stwierdzić, że sam na własne życzenie zmniejszyłem moje możliwości. Tak więc nawet, gdyby mi to miało zająć rok to przecież rok zmarnowałem na dreptanie w miejscu ćwicząc nieregularnie. Nie widzę najmniejszego powodu, by to ominąć.

 

Krótko o rozciąganiu. Trening się odbył zgodnie z planem. Parę ruchów na mnie nie działa (ale to te opatrzone komentarzem "dla tych którzy nie mogą..."), a do niektórych (głównie ćwiczenia w pozycji karate) muszę "dorosnąć" - jeszcze chyba nie mój level. Natomiast "dzień dobry" czy rozciąganie zginaczy bioder na kolanie to coś wspaniałego. Rozciąganie szyi też daje fajnego luzu. Pocenie się podczas rozciągania to coś co, poza ćwiczeniem z Pavlem, mi się nie przydarzyło :D

  1. Stanie na rękach: 30 sekund, 30 sekund, 30 sekund. Tu minimalna zmiana, choć to pewnie dlatego, że tym razem tak nie kombinowałem. Planuję o raczej szlifować dla pułapu 30 sekund. Chyba, że będę miał silne uczucie, że mogę jeszcze postać.
  2. Podciąganie:  12, 12, 12. Jest progres. Dodatkowo poprawiłem trochę wykonanie tego ćwiczenia i tym razem trochę bardziej dało w kość. Zostanę tu jeszcze jakiś czas bo mam co z tym robić, do ideału daleko.
  3. Pompki: 12, 12, 12. =. Już przy poprzednim treningu wykonano założoną liczbę powtórzeń i zgodnie z postanowieniem jeszcze się z tym ruchem pozaprzyjaźniam. W ramach utrudnienia spowolniłem ćwiczenie, choć przy ostatniej serii nieświadomie przyspieszyłem wracając do tempa podstawowego. Niemniej i tak było trudniej.
  4. Przysiady: 12, 12, 12. =. Tu analogicznie jak przy pompkach. Na szczęście tu udało mi się nie przyspieszać w ostatniej serii.
  5. Wznosy: 12, 12, 12. =. Nic dodać nic ująć. Dopóki się nie rozciągnę nic tu specjalnego nie osiągnę.
  6. Supermeny: 12, 12, 12. =. Tu również spowolniłem tempo i niestety tu nie powstrzymałem przyspieszania

Ogółem? Choć wyniki są lepsze to jednak mam wrażenie, że trening był słabszy. Myślę, że spory wpływ na trudność tej sesji miało to, że wczoraj miałem trochę dłuższą noc, przez co krótszy sen. Także wyszedł słabszy dzień z lepszymi wynikami, ale będzie lepiej ;) W piątek nie zamierzam balować, więc na sobotni trening będę świeżutki!


  • 0

#5
Ehos

Ehos

    Advanced Member

  • Użytkownik
  • 55 postów

Rozciąganie - zrobione. Ciężko o jakikolwiek progres na drugim treningu, więc fajerwerków nie było, ale po efektach "w-trakcie-treningowych" jestem pewien, że odrobina cierpliwości przyniesie odpowiednie skutki.

 

 

  1. Stanie na rękach: 30 sekund, 30 sekund, 30 sekund. = No i zgodnie z zamysłem utrzymuję ten etap. Staram się pilnować prostych pleców i minimalizować ścianę. Napięcie całego ciała utrudnia ćwiczenie
  2. Podciąganie:  12, 12, 12. = Stoję i szlifuję. Pilnuję tempa i poprawnej techniki. Dalej w tym robotę mam.
  3. Pompki: 12, 12, 12. =. Podobnie jak powyżej. Tym razem udało się w miarę jednostajne wolniejsze tempo. Wystarczające utrudnienie na tę chwilę.
  4. Przysiady: 12, 12, 12. =. Wolne tempo.
  5. Wznosy: 12, 12, 12. =. Co ciekawe całkiem dały popalić. Nie jestem pewien co zmieniłem, ale nawet poczułem brzuch.
  6. Supermeny: 12, 12, 12. =. No i tutaj podobnie nie za szybkie tempo.

O dziwo spodziewałem się lepszych wyników (a właściwie nie wyników a poczucia) niż czwartkowe, a tu wcale nie. Może pogoda? Kij wie. A może sobie poutrudniałem bardziej niż się spodziewałem? Ciężko powiedzieć. Jutro jeszcze sesyjka rozciągania, poniedziałek odpoczynku i się okaże jak mi w nowym tygodniu pójdzie.


  • 0

#6
Ehos

Ehos

    Advanced Member

  • Użytkownik
  • 55 postów

Dzisiejszy trening zrobiony w 2/3. Trwała dziś mała rodzinna uroczystość co wiązało się z dość częstymi wizytami przy stole. Jako, że staram się nie ćwiczyć wcześniej niż ze 2 godziny po jedzeniu to nie było gdzie wcisnąć treningu między jeden posiłek, a deser. Zadbałem jednak o wczesne zjedzenie kolacji, by po niej zrobić trening, który jednocześnie nie będzie za bardzo przed snem. Na noc też nie chciałem sobie dawać pełnego wycisku, tak więc popełniłem zaledwie dwa obwody.

  1. Stanie na rękach: 30 sekund, 30 sekund.
  2. Podciąganie:  12, 12.
  3. Pompki: 12, 12.
  4. Przysiady: 12, 12.
  5. Wznosy: 12, 12.
  6. Supermeny: 12, 12.

Najważniejsze dla mnie jest to, że trening zrobiłem. Zadowolony jestem z zachowania ciągłości.


  • 0

#7
Ehos

Ehos

    Advanced Member

  • Użytkownik
  • 55 postów

Dzisiaj zrobiłem pełne 3 serie. W przypadku ćwiczeń 2-6 od przyszłego tygodnia przerzucę się na wersje trudniejsze. Choć w przypadku podciągania jeszcze to rozważę po kolejnym treningu. Z nimi mógłbym w sumie jeszcze się trochę przyjaźnić.

  1. Stanie na rękach: 30 sekund, 30 sekund, 30 sekund.
  2. Podciąganie:  12, 12, 12.
  3. Pompki: 12, 12, 12.
  4. Przysiady: 12, 12, 12.
  5. Wznosy: 12, 12, 12.
  6. Supermeny: 12, 12, 12.

  • 0

#8
Ehos

Ehos

    Advanced Member

  • Użytkownik
  • 55 postów

Okej okej. Nowy tydzień nowy ja i takie tam. Dzisiaj w moim treningu wpadło kilka modyfikacji. Niektóre długoterminowe, a niektóre (mam nadzieję bardzo tymczasowe). Zacznę jednak od pytania, jeśli ktoś te wypociny przegląda to proszę o odpowiedź ;) Pytanie: czy lekkie drżenie mięśni w ćwiczeniu to problem? Pojawia mi się ono na przykład w końcowej fazie przysiadu (już jak praktycznie stoję w pozycji odpoczynkowej). Takie krótkotrwałe "zadrżenie" nie utrudniające ćwiczenia.

A teraz zmiany: Pompki na kolanach -> zwykłe pompki, przysiady -> przysiady bułgarskie (bez obciążenia, lekko się asekurując o framugę drzwi, tzn. nie opieram się a opuszkami pilnuję pionu, bo zdarza mi się "kolebanie"). Oprócz tego we wznosach trochę bardziej wyprostowałem nogi (jednak rozciągnięcie nie pozwala dalej robić pełnego wyprostu).

Teraz krótkotrwałe zmiany: po pierwsze przerwa między drugim a trzecim obwodem wyniosła 6 minut. Nagle mnie zemdliło. Nie sądzę, żeby to była wina tylko i wyłącznie treningu bo dzisiaj ogólnie jakoś tak dziwnie żołądkowo było, ale myślałem, że się już uspokoiło. Po tym miałem lekkie kwasy w przełyku, co mogło mieć wpływ na ostatnią serię (choć stawiam, że niewielki). Po drugie, ze względu na trudniejsze wersje niektórych ćwiczeń zdarzało mi się, że na sygnał minutnika na koniec przerwy dopiero się ustawiałem do pozycji a potem jeszcze chwilę odpoczywałem. Mam nadzieję, że to zejdzie wraz z oswajaniem się z ćwiczeniami ;) No cóż to chyba wszystko z ogółów.

  1. Stanie na rękach: 30 sekund, 30 sekund, 30 sekund. W drugiej i trzeciej serii było trudniej, zapewne przez pompki, ale nie aż tak trudno bym tego nie utrzymał.
  2. Podciąganie:  12, 12, 12. Zacząłem odczuwać lekkie "wyskoki" barku podczas tego ćwiczenia. Podejrzewam, że to kwestia nieściągania łopatek, albo ściągania ich za słabo bo kiedy się na tym skupiam to problem znika. Tylko zastanawiam się czy wtedy nie opuszczam się za mało.
  3. Pompki: 12, 10, 9. Nowy poziom, swoje zrobił. Jest z czym pracować. Jak sprawdzałem, czy mogę się wziąć za zwykłe pompki zapomniałem wziąć pod uwagę, że nie będę przecież robił samych pompek. Ale dałem radę! :D
  4. Przysiady (Prawa/Lewa): (12/12), (12/12), (10/10).  Tu też nowy poziom. Trudniej z utrzymaniem równowagi, więc główny progres będzie się opierał raczej o pracę nad stabilizacją niż dokładaniem powtórzeń (bo niewiele mogę tu już dołożyć). Aha no i przerwy były minimalne. Chwila potupania w miejscu i druga noga.
  5. Wznosy: 12, 12, 12. Bez zmian. Trochę bardziej wyprostowane nogi i tyle.
  6. Supermeny: 12, 12, 12. Tu także bez zmian, bo nie przyszło mi do głowy następne ćwiczenie. Te mostki z oparciem o podwyższenie ze Skazanego chwilowo odpadają, bo pamiętam że jak je robiłem to najbardziej mi dostawały wycisk ręce, w drugiej kolejności nogi. Zaś plecy praktycznie wcale. Poszukam więc innego ćwiczenia albo zostanę przy supermenach.

  • 0

#9
Ehos

Ehos

    Advanced Member

  • Użytkownik
  • 55 postów

Dzisiejsza sesja odbyła się bez szczególnych niespodzianek. Zaczęły mnie tylko zastanawiać raczej niewielkie przyrosty czegokolwiek. W sensie po dojściu do tego 3x12 mam wrażenie, że dalej tak samo ciężko się wykonuje te warianty. Może to tylko moje złudzenie spowodowane tym, że w każdym z ćwiczeń staram się poprawiać technikę i to te wyłapane i próbowane wprowadzić elementy sprawiają, że odnoszę wrażenie stania w miejscu. Dobrym przykładem tu są podciągnięcia scyzorykowe. Dzisiaj bardziej pilnowałem ściągania barków i łopatek (co zniwelowało poprzedni problem z barkiem prawie do zera) ale też zmieniło czucie ćwiczenia. Poczucie największego stania w miejscu mam - nomen omen - przy staniu na rękach. Tu mam wrażenie, że za każdym razem to jest sporym wyzwaniem.

  1. Stanie na rękach: 30 sekund, 30 sekund, 30 sekund. Jak już wspomniałem, wciąż sobie stoję po 30 sekund.
  2. Podciąganie:  12, 12, 12. Tu również wspominałem. Skupiam się na technice i na tym żeby tułów był jak najbardziej pionowo a nie przechodził w wariant australijskiego podciągania.
  3. Pompki: 12, 11, 10. Tu ostatnio zmieniłem ćwiczenie i wykonałem łącznie o 2 powtórzenia więcej. Więc jest lepiej.
  4. Przysiady (Prawa/Lewa): (12/12), (12/12), (12/12).  Tu także jest lepiej, a dodatkowo staram się niwelować pomoc ściany.
  5. Wznosy: 12, 12, 12. Tu natomiast nogi mam NIEMALŻE proste. Także cieszy mnie to chyba najbardziej :D
  6. Supermeny: 12, 12, 12. A tu dalej poszukuję alternatywy.

Wziąwszy wszystko powyższe pod uwagę, lecimy dalej. Progresy same się nie zanotują :D


  • 0

#10
Ehos

Ehos

    Advanced Member

  • Użytkownik
  • 55 postów

Kolejny trening za mną. Naszła mnie ostatnio ochota na testowanie raczkowania. Poczytałem trochę Tima Andersona i chyba wprowadzę w dni nietreningowe ten jego miesięczny program. A tymczasem w trakcie treningu w przerwach między obwodami wkładałem minutę raczkowania w przód i w tył. W sumie nie odczułem różnicy, ale nie spodziewam się jej po pierwszym dniu i raczkowaniu łącznie 2 minuty :D Niemniej chyba to dodam. Może pomoże jak rapował Magik ;)

  1. Stanie na rękach: 30 sekund, 30 sekund, 30 sekund.  Tu notuję brak progresu. Dalej tak samo ciężko mi się wydaje, a w sumie chyba poziom trudności mi się nie zmienia. Nie wiem. Jestem świadom, że to trudne ćwiczenie i tu może mi zejść trochę dłużej.
  2. Podciąganie:  12, 12, 12. Tak... tym razem zdecydowanie pilnowałem łopatek i barków. Po skończonej sesji byłem na tyle świeży, że machnąłem sobie jeszcze trzy zwykłe pełne podciągnięcia. Nie wiem czemu, ale poczułem taką chęć.
  3. Pompki: 12, 12, 12. Tu również jest dobrze. Tuż po ostatniej serii supermenów także machnąłem jeszcze 3-4 powtórzenia...bo mogę :D
  4. Przysiady (Prawa/Lewa): (12/12), (12/12), (12/12).  Dalsza praca nad stabilizacją.
  5. Wznosy: 12, 12, 12. SUKCES! Prawdziwy sukces. Zaniedbałem ostatnio rozciąganie... jakoś nie miałem do niego weny i najwyraźniej same obwody pozwoliły mi wyprostować całkowicie nogi! Dalej jest lekkie ciągnięcie. Głównie po bokach łydek i trochę z tyłu uda, ale... PROSTE NOGI. Coś czego w tego typu ćwiczeniach nie miałem nigdy :D
  6. Supermeny: 12, 12, 12.

  • 0

#11
Ehos

Ehos

    Advanced Member

  • Użytkownik
  • 55 postów
  1. Stanie na rękach: 30 sekund, 25 sekund(przeginka w odrywaniu się od ściany i utrata równowagi), 30 sekund.
  2. Podciąganie:  12, 12, 12. Zastanawiam się czy nie wziąć trudniejszej wersji ćwiczenia. Zdecyduję po następnej sesji
  3. Pompki: 12, 12, 12.
  4. Przysiady (Prawa/Lewa): (12/12), (12/12), (12/12).  Daję radę. Lepiej z równowagą.
  5. Wznosy: 12, 12, 12. Sukces osiągnięty poprzednio nie zanikł, jest dobrze.
  6. Supermeny: 12, 12, 12.

Użytkownik Ehos edytował ten post 19 lipca 2016 - 21:50

  • 0

#12
Ehos

Ehos

    Advanced Member

  • Użytkownik
  • 55 postów

Dzisiaj lżejszy dzień złożony z zaledwie obwodów, więc za bardzo nie ma co komentować. Jedyne co warte odnotowania to, że po poprawieniu techniki podciągnięć mam "zakwasy" w okolicach łopatek, co poczytuję jako sygnał udania się we właściwym kierunku ;)

  1. Stanie na rękach: 35 sekund, 30 sekund.
  2. Podciąganie: 12, 12.
  3. Pompki: 12, 12.
  4. Przysiady (Prawa/Lewa): (12/12), (12/12).
  5. Wznosy: 12, 12.
  6. Supermeny: 12, 12.

  • 0

#13
Ehos

Ehos

    Advanced Member

  • Użytkownik
  • 55 postów
  1. Stanie na rękach: 35 sekund, ~30 sekund (wyrżnąłem po około 15 sekundach a potem nie utrzymałem do sygnału minutnika, ale niewiele brakło, po tym musiałem wydłużyć przerwę między ćwiczeniami bo z szoku mi się aż niedobrze zrobiło), ostatnią serię stania na rękach odpuszczam ze względu na uprzedzenie ciała. Po upadku czułem, że to stanie na rękach jest mniej pewne.
  2. Podciąganie: 12, 12, 12.
  3. Pompki: 12, 12, 12.
  4. Przysiady (Prawa/Lewa): (12/12), (12/12)...
  5. Wznosy: 12, 12...
  6. Supermeny: 12, 12...

Niestety z racji tego upadku przy staniu na rękach nie byłem w stanie dokończyć sesji. Mdłości mi przeszkadzały, a nie mam zamiaru ćwiczyć do "porzygu". Trochę mi szkoda, bo planowałem od tego tygodnia gdzieniegdzie przejść na trudniejsze wersje, a tu lipa.


  • 0

#14
Ehos

Ehos

    Advanced Member

  • Użytkownik
  • 55 postów

Okej. Jako, że nie jestem pewien moich możliwości w trudniejszych ćwiczeniach planuję przyszły tydzień poświęcić na testy. 6 ćwiczeń - 5 dni. Sprawdzę czy jestem gotów na trudniejsze warianty. Nie będę testował stania na rękach, bo to zostawiam jak jest z celem ustawionym na wystanie 45 sekund w trzech seriach. Podciągnięć spróbuję połówkowych, pompki na obrotowych podpórkach co przede wszystkim zwiększy głębokość pompki, przysiady przetestuję krok z piłką ze Skazanego. Nie mam natomiast pomysłu co do supermenów i wznosów - nie wahajcie się z sugestiami. Co do wznosów, to nie jestem pewien jak sobie poradzę w sesji w której będę musiał wisieć na drążku i robić wznosy kolan, aczkolwiek jeśli nie będzie lepszego pomysłu to spróbuję. Co do supermenów to jest gorzej. Pamiętam, że dawało mi w kość takie wypychanie się w mostku zgiętym. Obywały ręce i trochę nogi a plecy wcale. Obawiam się, że to odbije się negatywnie na pozostałych ćwiczeniach nie powodując znaczącego progresu w ćwiczeniu pleców.

  1. Stanie na rękach: 40 sekund, 35 sekund, 30 sekund. Staram się z treningu na trening zbliżać do ściany i pilnować napięcia. Skutkuje to samoistnym "odklejaniem" się od ściany. Zdarza się, że ustoję samodzielnie po kilka-kilkanaście sekund.
  2. Podciąganie: 12, 12, 12.
  3. Pompki: 12, 12, 12.
  4. Przysiady: (12/12), (12/12), (12/12).
  5. Wznosy: 12, 12, 12.
  6. Supermeny: 12, 12, 12.

Jedyne co tu się zmieniło to stanie na rękach, z czego jestem raczej dumny. Po pierwsze wydłużam czas, po drugie samoistnie się odklejam, tzn. nie próbuję tego robić, a czuję jak odchylam się samoistnie od ściany. O ile nie tracę równowagi to z tym nie walczę i staram się tak ustać. Daje to wyniki po około raz przez 10 sekund w ciągu całej sesji, ale to już coś :D


  • 0

#15
Ehos

Ehos

    Advanced Member

  • Użytkownik
  • 55 postów

Miesiąc za mną! To warte odnotowania, bo dotychczas na tym etapie miałem już "przerwę". Co oznacza, że jakiś mikrocel został osiągnięty :D Dobrze się składa, że postanowiłem zrobić sobie ten test. Będzie on swego rodzaju zamknięciem i podsumowaniem miesiąca.

  1. Stanie na rękach: 40 sekund, 35 sekund, 35 sekund.
  2. Podciąganie: 14, 13, 12. Tu mnie nieświadomie trochę poniosło. Liczenie zeszło trochę na tło, jakbym powtarzał jakąś mantrę. W pewnym momencie zauważyłem, że przestaję trzymać ściągnięte łopatki, więc to poprawiłem i zadowolony naliczyłem sobie czternaste powtórzenie, dopiero wtedy do mnie dotarło co zrobiłem :D
  3. Pompki: 12, 12, 12.
  4. Przysiady: (12/12), (12/12), (12/12).
  5. Wznosy: 12, 12, 12.
  6. Supermeny: 12, 12, 12.

A teraz plan na następny tydzień.

Poniedziałek: Sprawdzenie maksa w podciągnięciach. 5 min przerwy. Znowu max. 5 minut. Trzeci maks. Ćwiczeniem będą półpodciągnięcia czyli krok czwarty u pana Wade'a.

Wtorek: Sprawdzenie maksa we wznosach. 2 minuty przerwy. ~30sekund stania na rękach. 3 minuty przerwy. I tak trzy razy. Ćwiczeniem będą wznosy kolan w zwisie, czyli krok szósty.

Środa: Sprawdzenie maksa w pompkach. 5 minut przerwy. I znowu tak trzy razy. Ćwiczenie to zwykłe pompki na podpórkach (czyli z pogłębionym zejściem).

Czwartek: Przysiady. Metoda analogiczna jak we wtorek. Ćwiczeniem będą przysiad nierówne, czyli więziennictwa krok siódmy.

Piątek: No i tu mam klina. Bo dalej obawiam się, że kolejny krok w mostkach to dla mnie za wiele. Do piątku jeszcze trochę czasu, mam nadzieję, że uda mi się podjąć decyzję.

Sobota, niedziela i poniedziałek przeznaczone na odpoczynek, po czym wracam do tego samego schematu co dotychczas z zmienionymi (bądź nie) ćwiczeniami.

Oprócz tego we wtorek, czwartek i sobotę zamierzam dalej realizować plan Tim'a, który w tym tygodniu wprowadziłem. Z założenia wykonuję go rano, więc nie wpływa to na trening.

 

Wyniki testu zawrę w osobnym poście, najpewniej w piątek.


Użytkownik Ehos edytował ten post 30 lipca 2016 - 21:54

  • 0

#16
Ehos

Ehos

    Advanced Member

  • Użytkownik
  • 55 postów

Okej. Trochę spóźnione, bo wróciłem wczoraj dopiero, a totalnie mi się pisać nic nie chciało. Także dzisiaj statystyki z dni 1.08-6.08
Półpodciągnięcia: 12, 8, 8.

Wznosy: 12, 10, 8. Cacy. Zobaczymy jak się to z podciągnięciami połączy.

Pompki: 12, 11 i tu przerwałem. Strasznie dziwnie mi się nadgarstki w tym układają, więc chyba z obrotowych podpórek zrezygnuję przynajmniej na razie.

Przysiady: Problemy z równowagą na tej piłce. Poćwiczę jeszcze bułgarskie (choć trochę za nimi nie przepadam), a potem raczej pójdę w kierunku proponowanym przez Tsatsouline'a. Pamiętam, że udawało mi się zrobić pełen (może koślawy) przysiad na jednej nodze, a z piłką nie byłem wstanie nawet do jednego zejść.

Mostki: 12, 8, 7. Zaryzykuję i będę je robił na tym poziomie.

 

Małe podsumowanie bo w sumie niewiele jest do pisania. Ewidentnie widać progres we wszystkich ćwiczeniach. Jeśli dojdę do etapu w którym będę mógł zrobić 30-35 pompek i około 100 przysiadów w jednej serii (kiedyś to sprawdzę) to znaczy, że formę mam podobną do posiadanej przed przerwą (bo robiliśmy od czasu do czasu takie serie podczas rozgrzewek). Faktem jest, że tam te pompki były dalekie od ideału. A przy tym szerokie, które są, dla mnie przynajmniej, łatwiejsze. Tak czy siak miesiąc pierwszy mam za sobą, a to już sporo. Trochę muszę zaciskać zęby, bo tak mnie ciągnie do tego 5x5, że chciałbym jak najszybciej je zacząć testować, no, ale jak mówilem na początku ten trening to w równej mierze dla mnie trening umysłu co ciała ;)

 

Dzisiaj też (mam nadzieję) pojawi się post z dzisiejszego treningu.


  • 0

#17
Ehos

Ehos

    Advanced Member

  • Użytkownik
  • 55 postów

Wpadłem napisać, że niestety wczorajszego treningu nie udało mi się zrobić, ani napisać o tym od razu. Zrobiłem taką ogólną krótką aktywność ruchową a nie prawdziwy trening.

 

EDIT: widzę też, że nie ma mojego planu z wtorkowego treningu, musiałem nie wysłać, bo pamiętam, że pisałem. Nie przypomnę sobie teraz co ja tam właściwie wysmarowałem, ale na bank przekozaczyłem przy staniu na rękach co zakończyło się wynikami około 40s, 20s, 20s. 20 sekundowe serie kończyły się utratą równowagi. Przysiady były w trzech seriach po 12 na nogę. W pozostałych ćwiczeniach wyniki przeważnie były poniżej 12.


Użytkownik Ehos edytował ten post 12 sierpnia 2016 - 12:03

  • 0

#18
Ehos

Ehos

    Advanced Member

  • Użytkownik
  • 55 postów

Okej, dzisiaj się upewnię że wbiłem posta.

 

  1. Stanie na rękach: 40 sekund, 30 sekund, 30 sekund.
  2. Podciąganie: 10, 10, 9. 
  3. Pompki: 11, 10, 10.
  4. Przysiady: (12/12), (12/12), (12/12).
  5. Wznosy: 10, 9, 8.
  6. Mostki: 11, 11, 10.

Ciężko mi cokolwiek powiedzieć. "Dzień jak co dzień". 


  • 0

#19
Ehos

Ehos

    Advanced Member

  • Użytkownik
  • 55 postów

Wczorajszy trening z racji problemów z kolanem (coś sobie zrobiłem podczas kicania dookoła roweru) przybrał inną formę. Ciężko to właściwie nazwać treningiem, ale wyglądało to tak, że od 2 dni robiłem głęboki przysiad i tak zostawałem przez kilka kilkanaście minut. Czasem wykonywałem różnego rodzaju ruchy inspirowane Ido Portalem, a takich sesji wykonywałem przez cały dzień co naszła mnie ochota.


  • 0

#20
Ehos

Ehos

    Advanced Member

  • Użytkownik
  • 55 postów

Okej. Po pierwsze przesunąłem przysiady na sam koniec bo przeczytałem gdzieś, że powinno się ćwiczyć najpierw brzuch potem przysiady.

Po drugie mam wrażenie, że dzisiejszy trening był bardzo słaby. Możliwe, że przyczyną jest zmiana nawyku (próbuję wprowadzić pewien schemat w moją codzienność, w tym, między innymi, ustalić konkretną godzinę treningów). Dotychczas treningi robiłem wieczorem, tym razem spróbowałem zrobić to o 10.30. Możliwe, że przestawienie się trochę mi zajmie. Dodatkowo nienajlepiej się wyspałem ciężko mi było zasnąć a potem miałem lekki sen. Tak czy siak wyniki nie powalają.

Po trzecie rozważam zmianę wznosów. Może na Hollow Body. Bo niestety drążek mam za nisko do wersji ze Skazanego, a w podciągnięciu nie wytrzymuję wystarczająco długo.

Po piąte mostki. Z racji tego, że ręce mi się ślizgają po łóżku muszę palcami "zaczepiać" o jego krawędź, co zmienia odrobinę ułożenie rąk. Mam nadzieję, że takie ułatwienie nie wpływa zbyt negatywnie na ćwiczenie.

Po szóste? Klasyk. Przeginam w staniu na rękach. Dodatkowo dziś w ogóle jakoś słabo szło.

  1. Stanie na rękach: 40 sekund, 25 sekund, 25 sekund.
  2. Podciąganie: 11, 8, 7. 
  3. Pompki: 11, 11, 7.
  4. Wznosy: 7, 5, X.
  5. Mostki: 10, 9, 9.
  6. Przysiady: (12/12), (12/12), (12/12).

  • 0




Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych