Witam w dzienniku, w którym będę starał się obalić/potwierdzić mit raczkowania : ) Ktoś w końcu musi to zrobić
Akurat mam baaardzo mało czasu na treningi i 10-20minutowe sesje crawlingu wpasowują się w to idealnie więc postanowiłem się poświęcić.
Kiedyś dochodziłem do poziomu 10minut non stop jednak było to dwa lata temu, więc zaczynam powiedzmy ze średniego poziomu.
Test trwa do 20.06, 4x w tyg crawl i 2x basen, może jak poprawie wytrzymałość to dorzucę jedną sesje z obciążeniem, zobaczymy.
Zacząłem wczoraj na start wgl rozpoznanie; 20minutowa sesja, 1min raczk, 1min przerwa, nie powiem bo po przerwie organizm przeżywał trochę szok.
Dzisiaj na start zonk, zakwasy na barach : O nigdy w życiu nie doświadczyłem tego na tym mięśniu, (oprócz tylnego aktonu), a tu bok widać dostał bardziej niż ciężkimi sesjami hspu/żołnierskiego, czy swingami, thrusterami talerzem, interesujące.
Ogólnie troszeczkę docisnąłem, dużo lepiej szło, rezultat:
10:10 w 13:50.
Bary, brzuch, uda czuć bardzo dobrze, czworoboczny także. Co ciekawe strasznie bolą mnie...stopy i nadgarstki/dłonie też czuć.
Raczkuję leopardem, w pokoju takim hm 5x4m, robię kółka, przód, tył itp
Nie robiłem jakichś specjalnych testów ale z tego co mogę powiedzieć o jakichś tam wynikach by porównać:
żołnierskie 1x52,5kg.
47,5kg 5,5,5,5,4
podciąganie 18x
1x 37,5kg
dipy na kółkach z odkręceniem 21x
MU kólka 8x
100m zmiennym na basenie 1:52
wytrzymanie 2:50 w push up sally up challenge
BW 68kg, ostatnio trochę więcej tłuszczu niż zazwyczaj, więc to też się porówna.
Ok no to tyle, będą się pojawiały tygodniowe podsumowania