Cześć wszystkim. Śledzę forum od około półtorej roku i zawsze znajdowałem odpowiedź na każde pytanie... aż do dziś, więc postanowiłem sam spytać, pierwszym moim postem na forum : )
Od miesięcy ćwiczyłem typowo na siłę i efekty są ogromne. Nie umiałem zrobić nawet 10 poprawnych przysiadów bez odrywania pięt, a dziś pistolety bez większych problemów. I tu się pojawia mój problem, ćwiczyłem mocno siłowo, przybrałem trochę ciała na całej górnej partii i także zrzuciłem sporo sadełka. W nogach doszło mi wiele siły i z nich także pozbyłem się tłuszczu i... straszliwie schudły mi nóżki. Mimo tego, że je ćwiczyłem i są silniejsze, zaczynam wyglądać niechcący jak bocian (a zaręczam, czasem po ciężkim dniu czekał mnie trening wieczorem... i z lenistwa ćwiczyłem same nogi, a np. podciągnięcia zostawiałem na kiedy indziej, bo ich bardziej nie chciało mi się robić, ot takie dziwactwo). Oczywiście zawsze dbałem o regenerację i nie katowałem zbytnio nóg, nie bardziej, niż innych partii, ale też nie luzowałem. Resety są, podaż białka jest, dużo jedzonka jest, staram się wysypiać.
Próbowałem ćwiczenia eksplozywnego (skoki), sissy squats. Spróbowałem planu 10x5, wszystko urosło... oprócz nóg.
Stąd pytanie, czy naprawdę muszę przekroczyć pułap 5 powtórzeń w serii? (Nigdy nie przekroczyłem tej świętej liczby). Lub ruszyć się z domu i zacząć robić sprinty? Naczytałem się, że dobrze potrafią rozbudować nogi, z resztą, spójrzmy na sprinterów, ale miło by było pozostać w ciepłym domu. Drabiny? EDT? Rozdział na konkretne partie mięśniowe (1 ćwiczenie skupione na czworogłowych, drugie na dwugłowych, a trzecie konkretnie na łydki? Zawsze robiłem push-pull-leg, tylko po jednym ćwiczeniu, bez rozdziałów). Jakiś interwał? 10-cio minutówka? Wiem, że dodanie ciężaru powinno zadziałać, ale chcę być czyściochem kalistenicznym. I co najważniejsze, jakiego konkretnego ćwiczenia użyć?
Jeśli ktoś przebrnął przez ten referat, proszę o pomoc : )